Zostało mało czasu!
0
0
dni
0
0
godzin
0
0
minut
0
0
sekund
Spraw bliskim radość
zanim będzie za późno!
Kup prezent
Zamknij

Jacek Fedorowicz sypie anegdotami jak z rękawa

14:37, 15.04.2019 Aktualizacja: 10:10, 24.10.2025
Skomentuj

Spotkać się z kimś takim, jak Jacek Fedorowicz, to prawdziwa uczta. Jacek Fedorowicz, jeden z pomysłodawców i spiritus movens kultowej audycji \"60 minut na godzinę\" w radiowej Trójce, aktor znany choćby z \"Nie ma róży bez ognia\", czy \"Motodramy\", rysownik, prezenter również kultowego \"Dziennika Telewizyjnego\", gościł w ubiegłym tygodniu w tarnogórskiej bibliotece.

Trudno w paru zdaniach streścić wszystko, o czym mówił Jacek Fedorowicz. Gość biblioteki, nie dość że ma talent do opowiadania anegdot, to jeszcze sypie nimi, jak z rękawa i, co najciekawsze, bohaterem większości z nich jest on sam. A że przyszło mu żyć i tworzyć, w tak zwanych ciekawych czasach, w tym i w świętej pamięci PRL-u, to i anegdoty i wspomnienia brzmią ciekawie i niejednokrotnie zaskakują puentą.

Ot, choćby jedna z nich, dotycząca roli w filmie "Nie ma róży bez ognia" w reżyserii tytana komedii Stanisława Barei. Jacek Fedorowicz mówił, że zgodził się w niej zagrać, pod warunkiem, że Janek, bohater, którego grał, będzie do złudzenia przypominał jego samego. Kto film oglądał, ten wie, że Janek to człowiek życiowo dość mało zaradny, obarczony do tego permanentnym pechem, polegającym na tym, że jeśli coś ma się nie udać, nie uda się jemu. Artysta mówił, całkiem serio, że indywiduum takie, jak grany przez Jerzego Dobrowolskiego Jerzy Dąbczak, jest w stanie owinąć go sobie wokół palca, a większość przygód Janka mogło się zdarzyć i jemu.

Gość ma również nie lada talent tworzenia anegdot a vista. Mówiąc o jednym ze swoich tekstów, dotyczących rowerzystów w Warszawie, zauważył, że w Tarnowskich Górach mamy lepiej, bo z powodu pagórkowatego krajobrazu, rowerzyści jeżdżą tu wolniej, a piesi nie służą im za amortyzatory podczas upadków.

O tym, z jakiego formatu człowiekiem publiczność miała do czynienia, wyszło na jaw, gdy spytałem Jacka Fedorowicza o ewentualne spotkanie twórcze z Marcinem Wolskim, drugim z ojców popularnej "Sześćdziesiątki", dziś jednym z czołowych apologetów "dobrej" zmiany. Artysta odrzekł, że tego sobie nie wyobraża, ale po wsze czasy bronił będzie Wolskiego, któremu wytyka się pezetpeerowską przeszłość. Owszem, był w partii, ale mało kto wie, że wstąpił w szeregi po to, by pomóc audycji, na którą zęby ostrzyła sobie cenzura. Chapeau bas.

Jacek Tarski

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu gwarek.com.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

0%