Luiz Gerlach założył Ochotniczą Straż Pożarną Żyglinek i był jej pierwszym prezesem. Jego grób jest na wzniesieniu obok Jurnej Góry, w lesie między Miasteczkiem Śląskim a Kaletami. W lipcu odsłonięto poświęconą Gerlichowi tablicę pamiątkową.
Gerlach był leśniczym na włościach rodu Donnersmarcków. Zmarł w 1918 roku, żyglińską straż założył 10 lat wcześniej. "Zawsze zachęcał nas dobremi słowami do współpracy (...) cieszył się w otoczeniu swoich strażaków, swoich kolegów i druhów (...) tak samo przychodził często i na ćwiczenia, aby przekonać się o sprawności swoich strażaków" ? to fragment przemówienia z 3 lipca 1938 roku, które zamieszczono na pamiątkowej tablicy.
? To była nasza, strażacka inicjatywa ? mówi Sebastian Gwóźdź, naczelnik OSP Żyglinek. Druhowie nie tylko przygotowali tablicę. Grób został też ogrodzony, jesienią mają być posadzone drzewa. Droga prowadząca na miejsce pochówku leśniczego odbija od trasy rowerowej Leśna Rajza, zostaną tam postawione tabliczki, wskazujące kierunek jazdy.
W okolice Jurnej Góry mogą się wybrać nie tylko osoby zainteresowane lokalną historią, ale także amatorzy opowieści z dreszczykiem. Pisze o niej Antoni Famuła w "Miasteczkowskich berach i legendach". Wspomina, że to najwyższe wzniesienie w okolicy i mogło tu być kultowe miejsce składania ofiar w czasach pogańskich. Krążyły plotki, że Luiz Gerlach parał się czarną magią. Jak pisze Famuła, na jego pogrzeb przyszło wielu ludzi, głównie ciekawskich. "Wóz z trumną ciągnęło kilka par koni okrytych kirem. (...) Kiedy w samo południe (...) zbliżał się do szczytu wzniesienia, konie nagle stanęły parskając i wzbijając tumany kurzu. Długo trwało, zanim powożący (...) je uspokoił".
Grób przywalono głazem i otoczono ogrodzeniem z jelenich poroży. Jak wspomina Antoni Famuła, ludzie mówią, że "na Jurnej stroszo", odkąd złodzieje rozebrali płot, próbując wykopać zwłoki i okraść je z kosztowności. Ponoć w południe znienacka zrywa się tu wiatr, rosną jagody wielkości wiśni, które znikają. Niektórzy opowiadali, że widzieli człowieka jadącego bryczką, cwałujące i ziejące ogniem konie, czy psy z wyłupiastymi oczami. Antoni Famuła pisze, że wystarczy odmówić modlitwę za spokój duszy Gerlacha, a zjawy znikną i wiatr się uspokoi...
Agnieszka Reczkin
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu gwarek.com.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz