Senatorem się bywa, a społecznikiem jest się przez całe życie. Tak można by powiedzieć o Marii Pańczyk-Pozdziej, której naszym czytelnikom chyba bliżej przedstawiać nie trzeba. Miniony rok był ważną cezurą w jej aktywnym życiu. Po 14 latach pracy w Senacie RP, w tym czterech jako jego wicemarszałek (2011-2015), nie wystartowała w zeszłorocznych wyborach parlamentarnych. Jednak ze społecznej aktywności nie zamierza rezygnować.
? Czym zajmuje się Pani po latach pracy w parlamencie?
? W moim dotychczasowym biurze senatorskim przy ul. Opolskiej 1 w Tarnowskich Górach znalazła siedzibę fundacja "Po naszymu", której jestem fundatorem. Przeznaczyłam na jej powstanie różne nagrody, które przyznawano mi ostatnimi laty, w tym Nagrodę Orła i Róży, otrzymaną od samorządu powiatu tarnogórskiego w 2018 r. Celem fundacji jest propagowanie kultury i piękna gwary śląskiej w jej licznych odmianach, a ogólnie mówiąc śląskiej tożsamości, której nie powinno się odrywać od polskości. Nadal współpracuję z Polskim Radiem Katowice, z którym związana jestem już od prawie pół wieku. Od lat prowadzę tam audycję "Po naszymu, czyli po śląsku". Jest nadawana w każdą niedzielę o godz. 13.05. Będą też kolejne edycje konkursu gwary śląskiej o tej samej nazwie, którego jestem pomysłodawczynią.
Przy okazji warto wspomnieć, że w kamienicy przy Opolskiej 1, oprócz mojej fundacji, znajdzie się też miejsce dla filii Biura Senatorskiego senatora Zygmunta Frankiewicza, byłego prezydenta Gliwic, którego kandydaturę wspierałam w ostatnich wyborach parlamentarnych.
? Wróćmy jeszcze do Senatu RP. Jak ocenia Pani efekty swojej działalności parlamentarnej?
? Niemało ważnych spraw udało mi się załatwić. Mam chociażby satysfakcję, że uczestniczyłam w skutecznych staraniach o wpisanie zabytków Tarnowskich Gór na Listę światowego dziedzictwa UNESCO. Nie ukrywam jednak, że odczuwam niedosyt. Ubolewam zwłaszcza, że mimo wielu wysiłków i starań, nie udało się rozwiązać problemu ostatecznego unieszkodliwienia niebezpiecznych odpadów po Zakładach Chemicznych w Tarnowskich Górach. Nieraz przyszło mi też doświadczać zawodu, niezrozumienia i przykrości, co szczególnie smutne, także od swoich ? Ślązaków.
? Jak układała się współpraca z innymi śląskimi posłami i senatorami?
? Bardzo różnie. Z tarnogórskim posłem, panem Tomaszem Głogowskim była praktycznie zerowa, ale dlaczego się tak działo, nie mnie proszę pytać. Dobrze współpracowało mi się za to z gliwickimi i zabrzańskimi parlamentarzystami oraz samorządowcami. Należałam do klubu Platformy Obywatelskiej, nie będąc formalnie członkinią tego ugrupowania. Nieraz bywałam z Platformą w sporze. Skutecznie przeszkadzałam PO w zadekretowaniu języka śląskiego, co uznaję za sukces. Uważam bowiem, że to sprawa dla językoznawców, a nie dla polityków. Przetrwania śląskiej godki nie zapewnią sejmowe ustawy, a tak lansowany przez niektóre środowiska język śląski nie powinien powstać w wyniku głosowań w parlamencie.
? Rozmawiamy w ostatnim dniu 2019 r. Jaki był ten rok?
? Dla mnie z pewnością bardzo pracowity. W związku z zakończeniem kilkunastoletniej działalności w Senacie, miałam wiele rozmaitych i czasochłonnych formalności do załatwienia. Dużym wyzwaniem była też dla mnie organizacja trzydziestej już edycji konkursu "Po naszymu, czyli po śląsku". Z racji jubileuszu zaprosiliśmy do rywalizacji jego dotychczasowych laureatów. Przy tej okazji udało się zorganizować specjalny konkurs dla VIP-ów, w którym zaprezentowali się politycy, samorządowcy, artyści czy duchowni.
? Myśli Pani jeszcze o powrocie do polityki?
? Czy wrócę do polityki, nie wiem. Na pewno dalej będę starała się robić to, co umiem najlepiej, szczególnie z myślą o mieszkańcach moich rodzinnych Tarnowskich Gór i powiatu tarnogórskiego. Wciąż mam z nimi bliski i serdeczny kontakt. Ludzie traktują mnie jak swoją, dzielą się radościami i smutkami, nieraz proszą o radę w życiowych sprawach.
Rozmawiał: Krzysztof Garczarczyk
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz