? To najdłuższej trwająca rekonstrukcja w kraju. Pierwsza w Polsce, a może i w Europie w którą zaangażowano znanych aktorów ? mówi Ireneusz Okoń, członek zarządu Stowarzyszenia na rzecz Zabytków Fortyfikacji Pro Fortalicium. Po raz czwarty przedstawiono historię tragedii miechowickiej.
Atak nastąpił od strony Tarnowskich Gór. Armia Czerwona zdobyła część Miechowic, gdzie plądrowano domy, gwałcono kobiety i mordowano cywilów. Ale wkrótce czerwonoarmiści musieli ustępować pod natarciem niemieckich żołnierzy. Następował kolejny atak, po nim kontratak i miejscowość przechodziła z rąk do rąk kilka razy. W tym czasie zamordowano kilkuset bezbronnych ludzi, w tym pochodzącego z Piekar Śląskich Szarleja ks. Johannesa Frenzla, który udzielał wiatyku umierającemu. Przez wiele lat o zbrodni w Miechowicach nie można było publicznie mówić. Teraz przypomina ją stowarzyszenie Pro Fortalicium.
180 rekonstruktorów
? Pierwsza rekonstrukcja trwała 27 minut i wzięło w niej udział 56 rekonstruktorów ? wspomina Ireneusz Okoń. Widowisko historyczne rozwija się i rok temu czas trwania przekroczył godzinę, a w tym było to już blisko półtorej godziny. Wystąpiło 180 rekonstruktorów z Polski, Czech, Słowacji i Niemiec. ? Wśród nich były najlepsze, najbardziej legendarne grupy rekonstrukcyjne jak Festung Breslau czy AA7. Jarosław Antoszewski, który organizuje rekonstrukcję bitwy pod Tomaszowem Lubelskim, wystąpił u nas jako zwykły cywil, razem z grupą 25 osób, które przywiózł ze sobą ? opowiada Ireneusz Okoń. Postać księdza Frenzla gra co roku pochodzący z Tarnowskich Gór ksiądz Marcin Paś.
Pierwszy raz w Polsce
Scenariusz widowiska co roku jest inny. Już rok temu zastosowano telebim, ale w tym, w sobotę 25 stycznia publiczność mogła oglądać sceny ze szpitala polowego, który zorganizowano w budynku dawnej miechowickiej szkoły, obecnie ProFort Centrum. Gdy na podwórzu inscenizowano walki, ranni trafiali na szpitalne sale i kamera pokazywała, co się tam dzieje. ? Takie rozwiązanie w czasie widowisk historycznych zastosowano po raz pierwszy w Polsce ? mówi Ireneusz Okoń. ? Podobnie z zaangażowaniem znanych, rozpoznawalnych aktorów. Cezary Żak zapytał mnie, ile będzie prób. Odpowiedziałem, że żadnej. Czytamy scenariusz, jest odprawa bezpieczeństwa, a potem zaczyna się widowisko.
Żak zagrał niemieckiego oficera, którego ostatecznie czerwonoarmiści nie rozstrzelali. Okazał się zbyt cennym jeńcem. Lech Dyblik wystąpił jako oficer NKWD, formacji znanej z wyjątkowo brutalnego traktowania wrogich jeńców, ludności cywilnej, ale także żołnierzy Armii Czerwonej.
Niemcy odbili utracone pozycje, po czym nastąpił kontratak Armii Czerwonej, kolejne plądrowanie domów i mordy na cywilach. Kolejny atak Niemców i wyparcie Rosjan. W dniach 25-27 stycznia 1945 r. niektóre ulice Miechowic przechodziły z rąk do rąk kilkakrotnie. W tym czasie czerwonoarmiści zamordowali kilkuset cywilów.
Dlaczego doszło do mordu?
Nie wiadomo dokładnie, ilu cywilów zamordowano w Miechowicach. Byli to nie tylko mieszkańcy tej miejscowości. Wśród zamordowanych są polscy robotnicy przymusowi zakwaterowani wówczas u miechowickich rodzin. Przez Miechowice uciekali w tym czasie mieszkańcy Bytomia i okolic, dlatego bardzo prawdopodobne jest, że i oni są wśród pomordowanych. Instytut Pamięci Narodowej potwierdził zamordowanie 380 osób, nie wszystkich zidentyfikowano.
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, dlaczego doszło do mordu. Powodem wściekłości czerwonoarmistów miała być śmierć lubianego przez żołnierzy majora. Nie wiadomo, kto do niego strzelał. Jedna z wersji mówi o chłopcu z Hitlerjugend. Do krwawego odwetu miała doprowadzić narzeczona zabitego. W Miechowicach rzeczywiście zginął radziecki major, ale było to 27 stycznia, podczas gdy mordowanie cywilów rozpoczęło się dwa dni wcześniej. W miejscu śmierci oficera rozstrzelano kilkudziesięciu mężczyzn.
Sposób prowadzenia ataku przez Armię Czerwoną na umocnione pozycje niemieckie powodował olbrzymie straty, zginęło wielu żołnierzy. Czy mordy na ludności cywilnej nie były skutkiem ślepego odwetu za śmierć współtowarzyszy broni?
Chyba najbardziej przekonujące są argumenty dotyczące indoktrynacji prowadzonej przez politruków. Czerwonoarmiści wiedzieli, że wkraczają na terytorium III Rzeszy, a elementem łamania morale broniących się jeszcze Niemców miały być gwałty na kobietach, mordy na kalekach, rzekomo rannych na froncie wschodnim, grabieże. Stąd rosyjskie napisy na miechowickich familokach "Wykończymy wroga w jego legowisku".
Jarosław Myśliwski
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu gwarek.com.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz