Przez kilkadziesiąt lat przy drodze z Kalet do Sośnicy znajdowały się tabliczki ostrzegające przed wchodzeniem do lasu z powodu niewybuchów. Zdjęto je zaledwie kilka lat temu.
Skąd tyle niewybuchów i niewypałów w lasach wzdłuż drogi Kalety — Sośnica? W czasie II wojny światowej znajdowały się tutaj magazyny amunicji. Niewiele wiadomo na ich temat. Droga była zamknięta, pilnowali jej żołnierze. Z magazynów miało być zaopatrywane wojsko niemieckie przygotowujące się do walki z Armią Radziecką nadciągającą w kierunku Górnego Śląska. Jednak linia frontu ukształtowała się inaczej, niż założyło niemieckie dowództwo. Zapasy amunicji próbowano w pośpiechu wywieźć, to, czego nie zdążono zabrać, wysadzono, by nie wpadło w ręce wroga. Jak się wkrótce okazało, nie wszystko. Raz po raz w lesie zdarzały się wypadki, ktoś nieświadomie wchodząc, czy też rozmyślnie majstrując przy znalezionych niewybuchach, zostawał ranny czy ginął. Pociski leżały wprost na ziemi. Jeżeli były zakopane, to jak mówią saperzy — gleba pracuje i po jakimś czasie spora część amunicji pojawiała się na powierzchni.
Saper pokazuje część znalezionego w rejonie Kalet przeciwpancernego pocisku artyleryjskiego kalibru 88 mm. Został wystrzelony, ale nie eksplodował. Przez dziesięciolecia obrósł korzeniami drzewa i saperzy bali się go ruszać. Pocisk zdetonowano na miejscu.
W latach 2012-2013 oczyszczono większą część lasu. Saperzy znaleźli około 58 tys. niewybuchów. Jeżeli chodzi o rodzaje znalezisk, to jest ich cała gama: pociski przeciwpancerne, odłamkowe, granaty, moździerze, bomby, a nawet pociski rakietowe, tzw. ryczące krowy. Kolejny, już znacznie mniejszy obszar oczyszczono 2 lata później.
Dlatego tymczasowy magazyn na materiały wybuchowe zaskoczył mieszkańców. – Zabezpieczenie po byku – komentuje mieszkanka miasta, oglądając zdjęcie blaszanego kontenera, otoczonego drucianą siatką, zawieszoną na drewnianych palikach.
Burmistrz Klaudiusz Kandzia o magazynie dowiedział się od dziennikarza "Gwarka". – Gdyby ktoś wcześniej zapytał mnie o zdanie, nie rekomendowałby tego miejsca. Jest za blisko zabudowań – mówi.
Adam Chudzik, nadleśniczy Nadleśnictwa Koszęcin, które wydało zgodę na lokalizację magazynu, uspokaja: – Firma kontroluje oczyszczony wcześniej las. Ustawiono magazyn na materiały wybuchowe, ponieważ takie są wymogi. Natomiast pracują od 2 miesięcy i nie słyszałem, żeby znaleźli jakiś niewybuch. Gdyby skala oczyszczania była taka, jak kilka lat temu, magazyn nie stanąłby na pewno w tym miejscu, ale w głębi lasu – mówi.
Kontaktowaliśmy się z Grupą GeoFusion, która prowadzi prace w kaletańskich lasach i czekamy na odpowiedź.
Na terenie Nadleśnictwa Koszęcin znajduje się jeszcze obszar o powierzchni 100 ha, gdzie jest wysoce prawdopodobne, że znajdują się tam niebezpieczne pozostałości po II wojnie światowej. Saperzy mają się nim zająć za kilkanaście tygodni. – Jeżeli znajdą jakieś niewybuchy z pewnością będą gromadzone w znacznie większej odległości od domostw, niż znajduje się obecnie magazyn – zapewnia nadleśniczy Chudzik.
[ZT]27258[/ZT]
Ale ze burmistrz nie23:48, 10.12.2020
0 1
jak to ????????????????????????? TEN BURMISTRZ 23:48, 10.12.2020