Tarnowskie Góry są gotowe na deszcze, ale nie na ulewy. Wody, jaka spadła z nieba na początku sierpnia, nie "przełknie" żadna kanalizacja.
Jak twierdzą fachowcy, nie sposób zbudować kanalizacji, która zabezpieczy miasto przed każdą ulewą. Tarnowskie Góry nie są tu wyjątkiem. O ile normalne, nawet dość silne deszcze nie powodują nadmiaru wody, o tyle nagła, intensywna ulewa powoduje miejscowe zalania i podtopienia.
Takich miejsc jest w Tarnowskich Górach kilka. Pierwsze, które zalewane jest zawsze, ilekroć pojawia się ulewa, to jezdnia pod wiaduktem na ul. Częstochowskiej. Co ciekawe, jest tam kanalizacja deszczowa. Jest, i na normalny deszcz wystarcza. Sprawy mają się zupełnie inaczej, gdy nadchodzi ulewa.
Rzecz w tym, że jezdnia pod wiaduktem to najniżej położony fragment tak zwanej zlewni o sporych rozmiarach. Woda pod wiadukt spływa z dużego obszaru ulicami: Bohaterów Monte Cassino, Częstochowską, Pokoju, Lasowicką. – Około 20 lat temu, pod wiaduktem był remont kanalizacji, kładziono nowy rurociąg deszczówki. Jest obliczona na opad, nawet silny, ale nie ponadnormatywny – mówi Radosław Czajka, wiceprezes Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Tarnowskich Górach.
Skoro ją wymieniano, to czy nie można było zrobić tego na zapas, tak, by rura miała średnicę, gwarantującą właściwy odpływ wody? – Proszę pamiętać, że 20 lat temu z deszczami o takiej intensywności mieliśmy do czynienia o wiele, wiele rzadziej niż teraz. Nikt nie przypuszczał wówczas, że tak często będą tak potężne ulewy – mówi dalej wiceprezes Czajka.
Kolejne miejsce, w jakim podczas ostatnich opadów gromadziła się woda, to rondo Ranoszka w okolicy poczty. Zdaniem prezesa sytuacja w tym miejscu jest podobna. Jest to najniżej położone miejsce, dokąd woda spływa z kilku ulic, ze znacznego obszaru.
Parę lat temu, pod rondem wybudowano zbiornik na wodę opadową, do którego jest odprowadzana z jezdni. – Zbiornik funkcjonuje, nawet przy dość intensywnych opadach, koło poczty nie tworzy się zalewisko. Co innego w czasie deszczu o takim nasileniu, z jakim mieliśmy do czynienia. Wtedy nie sposób odprowadzić wody – tłumaczy Radosław Czajka.
Co ważne, woda z ronda spłynęła dosłownie w kilka chwil po tym, jak zelżały opady.
––––––
0 1
*%#)!& wszystko się do zrobić ino po co.
3 0
A co z końcówką ulicy Lasowickiej od strony Nakielskiej, gdzie przy okazji takich opadów zalewane są prywatne posesje i woda podchodzi pod ściany budynków w efekcie wypuszczania ścieku sanitarnego do kanalizacji deszczowej? Tego też nie można było przewidzieć? Kto zaprojektował taki system i odpowiada za skutki jego funkcjonowania?
Woda po opadach spływa, fakt, ale syf kanalizacyjny leży na ulicy i wszędzie, gdzie podeszła woda.
Proszę redakcję o zadanie tego pytania panu Czajce i opublikowanie odpowiedzi.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu gwarek.com.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz