Amputacje, rany postrzałowe, tamowanie krwotoków. Od momentu wybuchu wojny w Ukrainie uczestnicy kursów pierwszej pomocy chcą wiedzieć, jak radzić sobie również w takich przypadkach. Szkolenie w tym zakresie odbyło się niedawno w Tarnowskich Górach.
– Od 24 lutego wiele się zmieniło. Obserwujemy bardzo duże zainteresowanie szkoleniami z zakresu pierwszej pomocy. Uczestnicy chcą wiedzieć, co robić, kiedy ktoś nie oddycha, ale też jak postępować przy urazach i krwotokach. Widzimy, co dzieje się za wschodnią granicą, sytuacja jest bez precedensu, a wiedza w Polsce, jak radzić sobie w takich sytuacjach, jest na poziomie bardzo, bardzo podstawowym. Wzrosła świadomość ludzi i chęć kształcenia – mówił Łukasz Mścisz, ratownik medyczny i instruktor pierwszej pomocy.
W szkoleniu, które zorganizowała Przychodnia Lekarska Bi-Med w Tarnowskich Górach, wzięły udział dwie grupy, w sumie ok. 40 osób. Pierwszą byli lekarze i pielęgniarki, drugą stanowili pracownicy niemedyczni m.in. z administracji Wielospecjalistycznego Szpitala Powiatowego w Tarnowskich Górach, biura poselskiego Barbary Dziuk czy osoby pracujące w rejestracji różnych przychodni. Kurs był podzielony na 2 części: teoretyczną i praktyczną. Duża część szkolenia poświęcono na ćwiczenia. Chodziło o symulowane przypadki zatrzymania krążenia: u dzieci, niemowląt i osób dorosłych. Uczestnicy ćwiczyli umiejętność obsługi defibrylatora zewnętrznego, postępowanie przy różnego rodzaju urazach i obrażeniach. Dla kadry medycznej przygotowano szkolenie bardziej zaawansowane, w którym musieli zabezpieczyć pacjentów przez podanie leków, płynów i tlenu.
– Ludzie mają dużo dodatkowych pytań, związanych z kwestią zabezpieczania poszkodowanych w tzw. sytuacjach szczególnych. Potęgowane jest to przez sytuację na Wschodzie i świadomość, że ryzyko grozi każdemu z nas. Od nas jako instruktorów wymaga to modyfikowania scenariuszy zajęć, z uwzględnieniem zdarzeń i obrażeń wynikających z działań militarnych – komentował Paweł Musiał, ratownik medyczny i instruktor medycyny ratunkowej.
Podczas zajęć instruktorzy skupiali się również na udzielaniu pomocy poszkodowanym z ranami postrzałowymi, amputacjami, masywnymi krwotokami.
– Omawiamy zagrożenia, urazy, zabezpieczenie poszkodowanych. Jak zachować się w sytuacji kryzysowej takiej jak atak militarny, jak się bezpiecznie ewakuować, jak pomóc sobie czyli zasady autopomocy. Ważna część to także aspekt psychologiczny: jak opanować sytuację, z którą wiążą się silne emocje i być wsparciem dla rannych – mówił Paweł Musiał.
Wojna ma wpływ na wyposażenie apteczek pierwszej pomocy. W elementach podstawowego wyposażenia coraz częściej występuje staza taktyczna. Łukasz Mścisz radzi mieć ją zawsze pod ręką, podobnie jak rękawiczki i ustnik. – Stazy służą do tamowania masywnych krwotoków. Za ich pomocą jesteśmy w stanie odciąć dopływ krwi do uszkodzonej kończyny. Krwotoki to główna przyczyna zgonów na froncie – tłumaczył. Z kolei bandaż z powodzeniem może zastąpić folia stretch i podczas zajęć uczestnicy mogli się przekonać, jak jest pomocna. Jest stosowana m.in. przez ratowników GOPR do unieruchamiania kończyn w szynie.
– Jesteśmy placówką medyczną i pracownicy muszą być przeszkoleni z udzielania pierwszej pomocy. Z drugiej strony sytuacja na Ukrainie nie napawa optymizmem i musimy być na pewne rzeczy przygotowani. Chcemy propagować wiedzę o pierwszej pomocy, mam nadzieję, że z czasem powstanie na terenie powiatu kilka punktów przygotowanych na różne nadzwyczajne sytuacje – mówił właściciel Bi-Medu Wojciech Bichalski. Placówka cały czas pomaga jednemu ze szpitali w Ukrainie. Akcję koordynuje lekarz, który pochodzi z Ukrainy. Transportowane są artykuły medyczne, z których można szybko korzystać na froncie.
[FOTORELACJA]27003[/FOTORELACJA]