Przed świętami Bożego Narodzenia do swojej kuchni zaprosiła nas Maria Rogocz, mieszkanka Kalet, przez wiele lat związana z lokalnym samorządem. Pełniła funkcję sekretarza, a później burmistrza swojego rodzinnego miasta, następnie objęła stanowisko wicestarosty powiatu tarnogórskiego. Obecnie, prowadząc Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne, zachęca seniorów do recytowania poezji, muzykowania i kultywowania tradycji – także w dość nietypowych strojach. A Czytelnikom "Gwarka" zdradza, jak przygotowuje makówki, które jej najbliżsi uważają za najsmaczniejszy wigilijny deser.
Tekst archiwalny, opublikowany w Gwarku z 23 grudnia 2014 r.
W wigilijny wieczór jej dom pęka w szwach. Przy stole zasiada czworo dzieci pani Marii wraz z małżonkami i ośmioro wnucząt. To zwłaszcza dla nich babcia dba o świąteczną atmosferę i dekoruje choinkę, pod którą później znajdzie się pokaźna sterta prezentów — każdy przygotowuje paczkę dla każdego.
Liczba wigilijnych potraw przekracza tradycyjną 12-stkę, bo każdy z gości przynosi ze sobą również samodzielnie przygotowany przysmak, tak aby na stole znalazła się cząstka każdego domu. Są krokiety z kapustą i grzybami, kompot z suszonych owoców, pani Maria przyrządza też barszcz z uszkami faszerowanymi suszonymi grzybami lub pieczarkami, kapustę z grochem — zamiast kapusty kiszonej stosuje słodką, by danie było delikatniejsze — oraz ryby w najróżniejszej postaci, m.in. smażone tradycyjnie, w migdałach, w galarecie.
— Moje dzieci często mówią, że rodzinny dom kojarzy im się z zapachem świeżo upieczonego ciasta i ze słodyczami. Co roku przed Wigilią nie mogą doczekać się makówek, które uważają za moją specjalność. I choć ten tradycyjny świąteczny deser w każdym domu przygotowuje się inaczej, czytelnikom "Gwarka" postanowiłam zdradzić właśnie mój przepis na makówki — oznajmia pani Maria.
Dwie dekady temu, w wieku 50 lat, zmarł mąż pani Marii. Została sama z czwórką dorastających dzieci. Dziś z dumą przyznaje, że każde z nich wykształciła, wprowadziła w dorosłość, z radością patrzyła, jak usamodzielniają się i zakładają własne rodziny.
Jednak dodaje, że to nie jedyne wyzwanie, jakie postawił przed nią los. — Mój mąż założył, a potem przez lata prowadził firmę zajmującą się przetwórstwem drewna, produkcją elementów budowlanych i galanterii drewnianej. Posiadając kwalifikacje księgowej, pomagałam mu jedynie w kwestiach finansowych. Jednak nie miałam pojęcia o sprawach technicznych, nie rozróżniałam nawet gatunków drewna! Mimo to obiecałam sobie, że zrobię wszystko, by nikt nie zarzucił mi, że roztrwoniłam to, co mój mąż zbudował i co przynosiło mu tyle radości — przyznaje pani Maria. Dużo czasu i wysiłku włożyła w zdobycie potrzebnej wiedzy i utrzymanie się na rynku. Założyła spółkę wraz z synami, których stopniowo wprowadzała w arkana biznesu — teraz to oni stoją na czele firmy, kontynuując to, co zaczął ich ojciec.
Choć silnie zaangażowała się w prowadzenie własnej działalności, to nie jedyne pole, na jakim się realizowała. Była też związana z lokalnym samorządem. Przez 8 lat pełniła funkcję sekretarza miasta Kalety. Po upływie drugiej kadencji wystartowała w wyborach, zdobyła mandat radnego, a następnie... została burmistrzem. Na czele miasta stała do 2002 roku. Następnie zdecydowała się stanąć do kolejnych wyborów, tym razem do tarnogórskiej Rady Powiatu. I nie dość, że zdobyła mandat, to jeszcze została wybrana na stanowisko wicestarosty. W następnej kadencji przez kolejne 4 lata działała również jako radna powiatowa.
— Zawsze fascynowała mnie perspektywa pracy w samorządzie. Interesowały mnie takie zagadnienia jak inwestycje, podejmowanie decyzji dotyczących kierunku rozwoju miasta czy powiatu, mechanizm sprawowania władzy — opowiada pani Maria. — W czasach mojej działalności na rzecz miasta i powiatu piastowanie tak wysokich stanowisk przez kobietę było ewenementem. Tym bardziej traktuję to jako sukces. Udowodniłam innym, ale przede wszystkim samej sobie, że skromna, nie najmłodsza już kobieta, wdowa z czwórką dzieci, potrafi wspiąć się na polityczne wyżyny i zrobić coś dobrego dla innych.
Od kilku lat pani Maria współpracuje również z organizacjami pozarządowymi, działając w Powiatowej Radzie Pożytku Publicznego w Tarnowskich Górach.
Ogromną przyjemność sprawia jej pisanie wierszy. Kolejne utwory są inspirowane radosnymi przeżyciami, podróżami, urodzinami bliskich — każdy z nich otrzymuje taki wiersz w prezencie, a także wydarzeniami pobudzającymi panią Marię do refleksji, takimi jak minione wybory samorządowe. W 56 strofach opisała nawet swoje rodzinne miasto — Kalety. Długie, rymowane utwory zebrała w tomikach "Z życia wzięte" i "Retoryczne pytania", które wydała własnym sumptem. Śmieje się, że pisze tak często, że udało jej się już zgromadzić materiał na kolejną publikację.
Jest jedną z autorek, które swoje wiersze recytują na wieczorach poetycko-muzycznych, organizowanych przez kaletańskie Stowarzyszenie Społeczne-Kulturalne, które pani Maria założyła 8 lat temu. Podczas wspomnianych wieczorów dojrzali mieszkańcy stają na scenie i prezentują swoją twórczość przy dźwiękach skrzypiec czy fortepianu. Spotkania miewają charakter tematyczny, bywają poświęcone poezji miłosnej, z kolei przed dniem Wszystkich Świętych tradycyjnie już odbywa się "Dzień zadumy", kiedy w refleksyjnych utworach autorzy wspominają tych, którzy odeszli.
— Po przejściu na emeryturę brakowało mi ruchu, energii, dyscypliny, więc postanowiłam założyć stowarzyszenie skupiające osoby w podobnej sytuacji. Chciałam dać mieszkańcom okazję do integracji, dyskusji o książkach, modzie, polityce, ale też do wspólnej zabawy. Od tego czasu spotykamy się co drugi czwartek, ale też prywatnie — uśmiecha się pani Maria.
Samodzielnie prowadzi stronę internetową stowarzyszenia, wydarzenia z życia organizacji opisuje również na kartach kroniki — a jest o czym pisać. Ważną rolę odgrywa kultywowanie tradycji — poza popularnymi świętami pani Maria czuwa nad organizacją obchodów nocy świętojańskiej, kiedy seniorzy przebierają się i przy ognisku puszczają wianki na wodzie. Z okazji pierwszego dnia jesieni na stole stawiają kosze z grzybami, a w każde andrzejki wróżą z wosku.
Nie brakuje czasu na zdobywanie nowych umiejętności, m.in. w ramach warsztatów malowania obrazów. Odbywają się kuligi, wycieczki rowerowe, ale też prelekcje o tematyce prozdrowotnej. — Ich celem jest zwiększenie świadomości naszych członków, by czuli się jak najlepiej mimo upływu czasu oraz aby nieco umilić im jesień życia — wyjaśnia pani Maria.
Tę samą funkcję spełniają organizowane co najmniej dwa razy w roku wycieczki, a także wyjazdy do teatru, opery i operetki. Wspólne wyprawy są też okazją do przypominania starych piosenek, które pani Maria "odkurza" i zbiera w śpiewnikach drukowanych dla każdego członka stowarzyszenia. Muzykowanie stało się już stałym punktem wielu spotkań, w tym zorganizowanego przez naszą rozmówczynię spotkania z piosenką biesiadną.
Jednak szczególnie wzruszające okazują się te organizowane przed świętami Wielkiejnocy i Bożego Narodzenia. — Przed Wigilią zasiadamy przy wspólnym stole, śpiewamy kolędy, przełamujemy się opłatkiem, składamy sobie życzenia. Specjalnie na tę okazję przygotowujemy program artystyczny. Na bożonarodzeniowe spotkania zapraszamy też osoby samotne z różnych części Kalet, które nie muszą pokrywać kosztów udziału w tej uroczystości. Zwłaszcza teraz, w tym szczególnym, świątecznym czasie, nie powinniśmy o nich zapominać — uśmiecha się pani Maria.
Składniki: 5 bułek, 1,5 l mleka 3,2 proc., 50 dag zmielonego maku, szklanka cukru, cukier waniliowy, rodzynki, orzechy, migdały, suszone morele, figi, kandyzowana skórka pomarańczowa, wiórki kokosowe, olejek migdałowy.
Przygotowanie: Bułki z poprzedniego dnia pokroić w plastry lub cząstki, mleko zagotować. Do gorącego mleka wsypać dokładnie zmielony mak i cukier, aby się rozpuścił.W naczyniu układać bułki warstwami, polewać gorącym mlekiem i wymieszać. Dodać pokrojone bakalie, orzechy, migdały, morele, rodzynki. Dodać 3 łyżki wiórków kokosowych, cukier waniliowy i połowę olejku migdałowego. Wszystko dokładnie wymieszać.Makówki przełożyć do ozdobnej salaterki, uformować i udekorować bakaliami i wiórkami kokosowymi. Wystudzić.
Można przygotować jeden dzień przed Wigilią.
[ZT]39317[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu gwarek.com.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz