Zamknij

Kto tu piwa nawarzył?

10:00, 27.12.2016
Skomentuj

W okresie międzywojennym liczba restauracji, kawiarń i gospód w kilkunastotysięcznych Tarnowskich Górach była imponująca. Jedną z restauracji była \"Pod Lipami\", tradycjami łącząca początki miasta z latami PRL-u.

Na wyszynku zawsze dobrze się zarabiało. Dlatego kiedyś niełatwo było uzyskać przywilej warzenia piwa. Tarnowskie Góry, zaraz po założeniu miasta, mogły produkować ten trunek, ale sprzedaż była ograniczona tylko do samego grodu. To efekt skutecznego lobby Bytomia, który dbał w ten sposób o stan miejskiej kasy. Kiedy w końcu 1541 r. Tarnowskie Góry uzyskały pełny przywilej piwny, w Bytomiu zakazano handlu tarnogórskim piwem.

Wyszynkiem zainteresowany był sam magistrat i stąd wiemy, gdzie znajdowała się najstarsza, widniejąca w dokumentach karczma w mieście. Piwo oczywiście warzono w piwnicach ratusza. To obecnie kamienica przy Rynku 13. Jej mury nasiąkały zapachem słodu i chmielu prawdopodobnie już od 1562 r. Magistrat przeniesiono pół wieku później do innego budynku, ale gospoda pozostała, wzbogacając menu o wina i piwa nie tylko tarnogórskiej proweniencji. Można powiedzieć, że wymyślono wówczas w Tarnowskich Górach "korkowe", choć właściciel nie łożył na Gminny Fundusz Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, lecz rozwój tarnogórskiego górnictwa.

W czasie wojny trzydziestoletniej w karczmie utrzymywano przebywających w mieście żołnierzy. Ich rachunki regulował magistrat. Pod rządami pruskimi utworzono tutaj zajazd, a następnie jeden z najbardziej znanych tarnogórskich hoteli. Z czasem przyjmuje od nazwę Sechs Linden (Sześć Lip) lub też Unter Sechs Linden (Pod Sześcioma Lipami). Gdy Tarnowskie Góry znalazły się w granicach Rzeczypospolitej, zmienił się właściciel, ale hotel pozostał. Przybrał nazwę Pod lipami. Miejsce było jednym z najbardziej reprezentatywnych w Tarnowskich Górach. Gdy w 1934 r. burmistrzem został pierwszy Polak Fryderyk Antes, na jego zaprzysiężenie przyjechał wojewoda Michał Grażyński, a gości podejmowano śniadaniem w hotelowej restauracji.

Pod Lipami gościła wielu znamienitych gości, tutaj kwitło nie tylko życie towarzyskie, ale społeczno-kulturalne. Polskie stowarzyszenia organizowały tutaj zebrania i zabawy. Wśród bywalców można wymienić członków tak egzotycznie brzmiących organizacji, jak Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej, Ligi Morskiej i Kolonialnej, Związku Polskich Towarzystw Mandolinowych, Związku Urzędników i Funkcjonariuszy Miejskich. W hotelowej restauracji koncertowało Towarzystwo Wycieczkowe i Mandolinowe "Jaskółka".

W czasie okupacji hitlerowskiej Niemcy utworzyli w miejsce hotelu gospodę Hubertus, ale do Pod Lipami powrócono zaraz po wojnie. Początkowo prywatna, restauracja z czasem została upaństwowiona. Przeżywała swoje wzloty i upadki. W latach 70. znana była z dansingów. Raz konkurowała o miano najlepszej restauracji w mieście, były lata, że zaliczano ją w poczet tarnogórskich "mordowni". Może nie stawiano jej w jednym szeregu z Tarnowiczanką czy Ludową, ale o tym, co działo się w piwniczce, zwanej piekiełkiem, opowiadano miejskie legendy.

Paradoksalnie kres istnieniu restauracji przyniósł wolny rynek. Przetrwał Sedlaczek, Eskimos, w lokalu po Miłej jest restauracja, a tam, gdzie do początku lat 90. XX wieku była Pod Lipami są sklepy i lodziarnia.

W artykule wykorzystano informacje zebrane przez dr. Krzysztofa Gwoździa w katalogu wystawy o tarnogórskich tradycjach restauratorskich, którą przygotowało Muzeum w Tarnowskich Górach.

Jarosław Myśliwski

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%