Zostało mało czasu!
0
0
dni
0
0
godzin
0
0
minut
0
0
sekund
Daj bliskim chwilę,
którą zapamiętają
Kup prezent
Zamknij

Sztangistka i piekarzanka Jolanta Wiór: Na pomoście jestem tylko ja i żelazo. Przygodę z ciężarami zaczęła jako 12-latka

aj 12:23, 08.05.2021 Aktualizacja: 23:28, 24.10.2025
1 Fot. Archiwum Ł. Ściebiorowskiego/prywatne Fot. Archiwum Ł. Ściebiorowskiego/prywatne

– Ta dyscyplina kształtuje twardy charakter – przyznaje Jolanta Wiór, najlepsza sztangistka Transbed GKS Andaluzja Piekary Śląskie. Przygodę z podnoszeniem ciężarów zaczynała jako 12-latka. Dziś może pochwalić się imponującym dorobkiem sportowym. I nie brakuje jej woli walki o kolejne osiągnięcia.

– Z natury jestem indywidualistką. Wychodząc na pomost, wszystko zależy wyłącznie ode mnie. To prawda, że każdy dokłada cegiełkę do startu – mój trener, fizjoterapeuta, dietetyk, ale na pomoście jestem tylko ja i żelazo – mówi Jolanta Wiór. 

W kwietniu, po bardzo intensywnych przygotowaniach, wzięła udział w mistrzostwach Europy w podnoszeniu ciężarów. Mimo że z Moskwy nie wróciła z krążkiem, zanotowała solidny występ i zajęła VII miejsce z wynikiem 215 kg w dwuboju. Startowała w kategorii 76 kg. Na pomoście uzyskała 99 kg w rwaniu oraz 116 kg w podrzucie. Wynik w rwaniu oraz dwuboju to jej nowe rekordy życiowe. Trudno wymienić wszystkie osiągnięcia z jej bogatej kariery. Jak sama przyznaje ma pecha do medalowych miejsc. Ważniejsze sukcesy to III miejsce na mistrzostwach Europy U23, tzw. "mały" brązowy medal w boju (rwanie) na mistrzostwach świata, pierwszy od lat zdobyty przez Polkę. W 2017 roku na mistrzostwach Europy seniorów byłą piąta.

Piekarzanka skończyła 25 lat. Jest absolwentką technikum ekonomicznego w Zespole Szkół nr 1 w Piekarach Śląskich. Z ciężarami związana jest przez połowę życia. Zaczęła w wieku 12 lat, już w wieku 15 lat na poważnie skupiła się na swojej pasji.

– Obecnie sport nie pozwala mi zajmować się niczym innym. Blisko 300 dni w ciągu roku spędzam na zgrupowaniach, do tego dochodzą wyjazdy na zawody. Trudno znaleźć czas na dodatkowe aktywności. To moje główne zajęcie, z tego się utrzymuję. Całe życie opieram na trenowaniu – przyznaje.

Na siłownię trafiła w gronie koleżanek i kolegów. Z biegiem czasu została tylko ona. Szybko pojawiły się pierwsze sukcesy, powołania do kadry narodowej, wyjazdy na zgrupowania. – Trudno mówić o świadomym wyborze w takim wieku, w jakim zaczynałam. Raczej była to forma zabawy. Na siłowni było dwóch trenerów: najpierw pracowałam z Markiem Tokarzem, potem z Jackiem Mazurem. To oni zaszczepili mi przysłowiowego bakcyla. Rozmawiali z nami, słuchaliśmy ich opowieści. U nas na siłowni jest bardzo fajna ekipa, wspieramy się nawzajem bez względu na poziom. Środowisko i atmosfera mają wielkie znaczenie – podkreśla.

Kiedy zaczynała, podnoszenie ciężarów nie było uważane za kobiecy sport. Słyszała dziwne komentarze. Przestrzegano ją, że nie urośnie, z czego mierząca 175 cm wzrostu sztangistka może się tylko śmiać. Dziś widać zmianę – podnoszenie ciężarów wśród kobiet stało się modne i jest doceniane. A podobne uwagi są rzadkością.

W ostatnim czasie pracuje z trenerem Arturem Boreckim. Jolanta Wiór rozpoczęła też współpracę z dietetykiem. Mówi, że nie spodziewała się, jak kluczowe znaczenie może mieć jedzenie. – Kiedy junior regularnie trenuje, szybko przykłada się to na wynik. W pewnym wieku same ćwiczenia nie wystarczają. Trzeba szukać różnych źródeł wzmocnienia formy. Jedną może być opieka fizjoterapeuty i praca nad słabszymi partiami. Inną – dieta, spojrzenie na jadłospis poważniej niż dotychczas – stwierdza. W luźnym okresie trenuje 5 do 6 razy w tygodniu, godzinę lub półtorej. Kiedy szykuje formę jest intensywniej – treningom na zgrupowaniach jest podporządkowany cały dzień. 

Ciężary to wciąż niszowa dyscyplina. Jako sport obfituje w medale, gorzej jest z pozyskaniem i przebiciem się do sponsorów. Zarobki nie są zbyt duże. Dlatego utrzymywanie się wyłącznie ze sportu jest wyzwaniem. – Gdyby nie pomoc mojego chłopaka, nie byłabym w stanie żyć tylko ze sportu i tyle trenować. Musiałabym mieć pracę. Nie jest najgorzej, ale są sporty bardziej opłacalne. I tak Piekary Śląskie przodują jeśli chodzi o wsparcie i stypendia dla sztangistów na Śląsku i w Polsce – dodaje.

Przed nią starty na czerwcowych mistrzostwach Polski i jesienią – na mistrzostwach świata, o ile pandemia niczego nie skomplikuje.

[ZT]30961[/ZT]

 

(aj)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz (1)

hmmhmm

3 1

Wszystko ladne tylko ta koszulka z tym bielikiem to nie paduje do Slaska!

12:32, 08.05.2021
Wyświetl odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%