Fot. Archiwum prywatne
Piotr Łęcki z Czekanowa 21 kwietnia będzie walczył podczas gali Babilon MMA 35 w Jaworznie. Impreza będzie transmitowana na kanałach grupy Polsat oraz w Polsat Box Go.
Przeciwnik Piotra Łęckiego to Yehor Oliynuk z Ukrainy. Będą walczyć w kategorii do 84 kg. – Mam bojowe nastawienie i swoje spostrzeżenia, jak się przygotować. Codziennie jestem na treningu i codziennie jestem lepszą wersją siebie. Walka w Jaworznie to przystanek, na którym muszę się zatrzymać, wysiąść, zrobić swoje, wrócić do autobusu i jechać dalej – mówi Piotr Łęcki.
Piotr Łęcki ma 22 lata. Pochodzi z Czekanowa. Od dziecka trenował sporty walki. Rodzice wysłali go na matę jako 4-lata. Trenował ju-jitsu, potem kick-boxing. W pewnym momencie pojawiła się siatkówka i zajął się głównie tą dyscypliną. Trenował 4 lata w Sikret Gliwice. Z biegiem lat zaczęły mu przeszkadzać kontuzje i z siatkówki zrezygnował.
– Uczyłem się w klasie mundurowej w liceum ogólnokształcącym w Pyskowicach. Nasz nauczyciel, sierżant Sławomir Tokarz, motywował nas do uprawiania sportu. Był założycielem klubu Spartan Knurów. W ten sposób zachęcił mnie znowu do trenowania sztuk walki. Tym razem powiedziałem sobie: kocham to robić, chcę z tego żyć. A taką możliwość daje albo boks albo MMA, czyli mieszane sztuki walki, które ostatecznie wybrałem. To sport, w którym można zarabiać – wspomina.
W MMA starty zaczynają się od lig amatorskich. Zwykle proponuje je trener, widząc progres u początkującego zawodnika. Potem w grę wchodzą większe wydarzenia oraz menadżerowie, kontrakty i negocjacje walk.
– Na poziomie Amatorskiej Ligi MMA trudno mówić o zarobkach. Zawody kosztują np. 150 zł, do tego wydatki hotel, paliwo, jedzenie. W sumie płaci się 700 zł, a jeśli się przegra, to ze startu nic nie ma. W przypadku skromniejszych gali pojawiają się zwroty za hotel, paliwo i inne koszty. To etap, w którym się do sportu już nie dokłada, ale wychodzi na zero. Potem są kolejne, większe wydarzenia, za udział w których można zarobić. To pierwsze pieniądze, które pomagają w rozwoju i motywują – wyjaśnia.
Piotr Łęcki trenuje MMA 7 do 8 razy w tygodniu, do tego dba o przygotowanie motoryczne – 2 razy siłownia, czasami basen. To w sumie 10 treningów w tygodniu. Uważa, że to standard, jeśli o sporcie myśli się w kategoriach zawodowych.
Zdaniem Piotra Łęckiego każdy sport opiera się na zdrowiu, a to oznacza koszty. Ocenia, że jego miesięczne wydatki sięgają 3,5 tys. zł, a w przypadku profesjonalistów może być to nawet 7 tys. zł.
– Nie stać mnie na dietetyka, który będzie układał mi jadłospis. Jest moja wspaniała mama, która pomaga mi w przygotowaniu obiadów. Mamy przepisy, które mają dostarczać tyle kalorii, węglowodanów i białek, ile potrzebuję. Jedzenie musi być zdrowe, to nie może być wizyta w fast foodzie – mówi. Do tego dochodzą spore wydatki na suplementy.
Bardzo ważny element to pomoc fizjoterapeuty. Piotr Łęcki podkreśla, że ignorowanie drobnych urazów kończy się poważną kontuzją. Jest w stałym kontakcie z fizjoterapeutą, dwa razy w tygodniu korzysta z drenażu limfatycznego. Współpracuje też z trenerem przygotowań motorycznych. Szkoleniowiec dba o jego kondycję, siłę, szybkość, dynamikę. Sprawdza jego postępy i co miesiąc przygotowuje nowe plany.
Coraz częściej w sporcie mówi się o znaczeniu psychologów sportu czy trenerów mentalnych. Na ten aspekt zwraca uwagę nasz rozmówca. – Walki MMA to widowisko. Na początku ogląda ją 200 osób, potem ta liczba rośnie. Stres może tłumić umiejętności. Niektórzy chcą walczyć, ale martwią się, że coś się im stanie. Jest dużo problemów w głowie i od tego jest trener mentalny, żeby poukładać. Współpraca z nim bardzo mi pomogła – podkreśla.
Jakie znaczenie ma dobre nastawienie przed walką, przekonał się w czerwcu 2022 roku. Dziś ten pojedynek uważa za przełomowy. Jego przeciwnikiem był Oliwier Szczygieł "Ronin". Po tym jak sprawdził jego wyniki i sukcesy, zaczął wątpić w swoje umiejętności.
– Moja wiara w siebie zaczęła lecieć w dół. Dopiero trener i znajomi wytłumaczyli mi, żebym nie przejmował się jego osiągnięciami, ale docenił swoje. Miałem wtedy pasmo trzech zwycięstw. Rozpoczęła się walka, zrozumiałem, że chłopak jest bardzo dobry, ale czuje dokładnie to samo co ja. Patrzy na mnie z respektem i szacunkiem. To była dobra, zachowawcza walka. Ja ją wygrałem, bo okazałem się lepszy. Bardzo w siebie uwierzyłem. Ta walka dużo mi dała pod względem głowy – wspomina.
Kilka lat temu Piotr Łęcki myślał o pracy w wojsku, ale trudno było te plany pogodzić z treningami. Od prawie trzech lat służy w Wojskach Obrony Terytorialnej. To jedno z jego źródeł utrzymania. Oprócz tego prowadzi treningi i w weekendy dorabia w klubie jako ochroniarz. Cieszy się, że w czasie ostatnich lat zmieniło się postrzeganie MMA.
– Kiedyś wolałem nie chwalić się tym, że walczę, bo wiem, jak ludzie to postrzegali. To się jednak zmienia, MMA jest traktowane jako sport, a nie mordobicie. Ludzie zauważyli, że sukcesy w MMA oznaczają popularność, sponsorów, można też z tego żyć – zaznacza.
Marzy o walkach w Stanach Zjednoczonych. Każdą walkę w kraju i Europie traktuje jako przystanek do celu. – Można życzyć mi tylko zdrowia, bo tylko jego brak mógłby mnie zatrzymać – mówi.
– W przyszłości chciałbym wspierać finansowo sportowców, bo wiem, jak to ważne, jeśli ktoś chce się rozwijać. To zresztą mój apel do ludzi, którzy mają takie możliwości, a nie zdają sobie sprawy, jak mogą pomóc. Jeśli ktoś myśli o inwestycji warto, żeby był to utalentowany sportowiec, bez względu na dyscyplinę. Każdą pasję warto wspierać – dodaje.
Czytaj także:
Marek Pavellek w TCK. Tłumy na otwarciu wystawy
Kuchenne rewolucje i Magda Gessler w Bytomiu [FOTO]
[ZT]41129[/ZT]