Zamknij
11:00, 18.02.2023

W Miedarach wodzenie niedźwiedzia zaczęło się tuż po godz. 8. To tradycja kultywowana w miejscowości od lat i przez wielu mieszkańców wyczekiwana. 

Domy w Miedarach odwiedził niedźwiedź z rozśpiewaną, radosną ekipą. Żeby zagwarantować sobie pomyślność na cały rok, trzeba z berem zatańczyć. 

Wodzenie niedźwiedzia zaczęło się tuż po godz. 8 na ul. Kasztanowej. Ekipa odwiedzała kolejne posesje, bardzo ciepło została przyjęta w serwisie naprawy ciągników rolniczych. Tam niedźwiedź - w rolę po raz kolejny wcielił się emerytowany policjant Waldek - spotkał swojego poprzednika sprzed lat - Mariana. 

Ber z towarzyszami zawitał też do Domu Pomocy Społecznej i było widać, że ich wizyta była bardzo wyczekiwana i sprawiła podopiecznym ogromną radość.

W Miedarach wodzenie niedźwiedzia jest od lat kultywowaną tradycją.

– Bery chodziły od lat 60., 70., ale z przerwami. Od 25 lat wodzenie odbywa się co roku. Zapoczątkował to chyba proboszcz Piechaczek, w latach 90. I znaleźli się ludzie, którym się chce, bo przecież pogoda jest różna, a wodzenie trwa cały dzień.  Zawsze czekamy, często towarzyszą nam wnuki. To wspaniała tradycja - opowiadali mieszkańcy, z którymi rozmawialiśmy. 

Na wizytę bera czekają i starsi mieszkańcy, i dzieci. Jeśli kogoś nie ma w domu, albo ze względów zdrowotnych nie może z niego wyjść, często zostawia upominek przy ogrodzeniu. 

- Każdy z mieszkańców czuje się zaszczycony, że może ich przyjąć. To fajny zwyczaj. Odwiedziny niedźwiedzia oznaczają szczęście. Ber ochroni przed chorobami, nieszczęściami. Rzuci słomą, nawet trzeba ją urwać z jego stroju. Wnuczki przyjechały, będą miały o czym opowiadać - mówiła jedna z mieszkanek. 

Jeżeli Twój wizerunek przypadkowo znalazł się na tych fotografiach, a nie wyraziłeś na to zgody, prosimy zgłoś to na adres: [email protected]