Tarnowskie Góry. Policja została wezwana na parking hali targowej. W aucie była zamknięta dwójka dzieci i nie można było się z nimi porozumieć.
W sobotę tuż przed południem policję w Tarnowskich Górach powiadomiono o dzieciach zamkniętych w aucie.
"Widać, że jedno dziecko potrzebuje pomocy. Nie da się z nimi porozumieć. W samochodzie świecą się światła awaryjne" – brzmiało zgłoszenie. Zgłaszający powiedział, że dzieci są same w aucie co najmniej od pół godziny.
Patrol policji potwierdził, że w volvo rzeczywiście jest zamknięta dwójka dzieci. Skontaktowano się z firmą ochroniarką obsługującą halę targową i jej pracownik wywołał przez radiowęzeł właściciela samochodu. Okazało się, że jest to 42-latek z Tarnowskich Gór. Dzieci w samochodzie miały 2 i 9 lat.
Otwarto auto. Interweniujący policjant zanotował, że dzieci miały wypieki na twarzy, wyglądały na rozgrzane. Wezwano więc Zespół Ratownictwa Medycznego.
– Ratownicy przebadali dzieci i uznali, że nie ma potrzeby hospitalizacji – mówi sierż. szt. Kamil Kubica, rzecznik prasowy komendy policji w Tarnowskich Górach.
Na tym jednak sprawa nie zakończyła się. Zabezpieczono nagrania z monitoringu, ustalono świadków.
– Trwa postępowania mające na celu ustalenie, czy nie doszło do narażenia dzieci na utratę zdrowia czy życia – mówi rzecznik prasowy komendy policji w Tarnowskich Górach.
Czytaj też:
Tarnowskie Góry. Tragiczna wiadomość. Kobiety nie udało się uratować
Szaleniec podpala las koło zalewu Nakło-Chechło
Radzionków. Potrącenie 13-latki, poszkodowana trafiła do szpitala
Awanturowała się młoda kobieta. Wezwano policję i pogotowie
[ZT]50960[/ZT]
[ALERT]1716207247519[/ALERT]