Jak długo można remontować mieszkanie? Przykład pana A. z tarnogórskiego osiedla Przyjaźń dowodzi, że można długo. W maju minie bodaj rok odkąd sąsiedzi usłyszeli po raz pierwszy ryk wiertarki udarowej, dochodzący z jego mieszkania.
Artykuł pochodzi ze specjalnego dodatku Gwarka "Wygodny dom".
Pan A. kupił M-4, ale na wynajęcie fachowców nie miał już pieniędzy. Za remont zabrał się więc sam, sporadycznie korzystając z pomocy innej osoby. W nowo zakupionym mieszkaniu nie pracował codziennie. Czasem przerwy były dłuższe, czasem krótsze, ale remont de facto trwa do dziś. Pana A. nie można nazwać jednak rekordzistą. Okazuje się, że na osiedlu są i tacy, którzy potrafią remontować swoje mieszkanie, o zgrozo, przez dwa-trzy lata!
Henryk Miś, kierownik działu technicznego SM "Gwarek" przypomina, że remont mieszkania w bloku powinien być jak najmniej uciążliwy dla pozostałych lokatorów. - Dobrym i pożądanym zwyczajem jest uprzedzenie sąsiadów o planowanym remoncie. Najlepiej zrobić to osobiście, ale mile widziana jest też kartka wywieszona na klatce schodowej. Dobrze określić też ramy godzinowe, w których planuje się prowadzenie remontu. Dzięki temu sąsiad z niemowlakiem lub osoba starsza mogą w tym czasie wyjść z mieszkania, by nie dokuczał im drażniący hałas ? mówi.
Spółdzielnia zaleca, by remonty prowadzić z użyciem nowoczesnych i wydajnych elektronarzędzi, tak, aby związany z nimi hałas był jak najkrótszy. Z drugiej strony należy pamiętać, że niektóre narzędzia stosowane w terenie otwartym, nie nadają się do wykorzystana w bloku, ze względu na dużą ilość wytwarzanych decybeli. Nie można też zapominać o posprzątaniu klatki schodowej z drobinek gruzu i pyłu.
Podczas remontu bezwzględnie należy przestrzegać ciszy nocnej, która w zasobach SM "Gwarek" obowiązuje od godziny 21 do 7 rano, przy czym głośne prace remontowe, na przykład z użyciem elektronarzędzi, można wykonywać tylko do godz. 19. Różnie bywa z przestrzeganiem tej zasady, dlatego czasem rozdrażnieni mieszkańcy proszą o interwencję policję.
Sąsiad jednej z pracownic SM "Gwarek" miał zwyczaj zabierać się za prace remontowe dopiero około godz. 23. Natychmiast budziła się jego sąsiadka mająca problem ze snem i ze złości uderzyła kijem od miotły po kaloryferze. Wtedy budzili się też inni lokatorzy i z wściekłości robili to samo. W końcu cały blok aż trząsł się od hałasu, a rano niewyspani, rozdrażnieni lokatorzy patrzyli na siebie wilkiem. Nieraz dochodziło do niesnasek i kłótni. W końcu sprawą zajęła się policja.
Krzysztof Garczarczyk
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz