Główne uroczystości rozpoczęcia roku szkolnego 1968/1969 w powiecie tarnogórskim odbyły się 2 września w Potępie. Okazją ku temu było otwarcie we wsi 8-klasowej szkoły podstawowej. Jej patronem został Konrad Piecuch, mieszkaniec Potępy, w 1932 r. zamordowany przez członków hitlerowskiej organizacji paramilitarnej SA.
Na uroczystość przybyły władze powiatowe z I sekretarzem KP PZPR w Tarnowskich Górach ? Mieczysławem Przysuchą i przewodniczącym Prezydium PRN ? Zdzisławem Lewandowskim. Wśród rzeszy uczestników tego wydarzenia znajdował się też Alfons Piecuch, brat Konrada i świadek jego śmierci. Były przemówienia i występy artystyczne. Podobna wielka uroczystość, odbyła się w Potępie i w Kotach, gdzie jest grób Piecucha, już 6 października 1958 r. Świętowano wówczas 40-lecie powstania Komunistycznej Partii Polski.
W ówczesnych warunkach ustrojowych Konrad Piecuch był doskonałym kandydatem na patrona szkoły. W oficjalnej propagandzie przedstawiany był jako gorący polski patriota, powstaniec śląski, a zarazem niezłomny komunista i ofiara hitleryzmu. Stawiano go więc w szeregu "setek i tysięcy bojowników o polskość Śląska, o sprawiedliwy ustrój robotniczo-chłopski". Młodzieży w Potępie życzono "by postępami w nauce i przywiązaniem do Ojczyzny starała się naśladować takich ludzi".
Urodził się 27 listopada 1897 r. Jako 15-latek podjął pracę w fabryce w pobliskim Krupskim Młynie. W 1916 r. został powołany do wojska, walczył w I wojnie światowej. Wtedy po raz pierwszy miał zetknąć się z ideami niemieckiej lewicy rewolucyjnej spod znaku Związku Spartakusa. Gdy kilka lat później ważyły się losy państwowej przynależności Górnego Śląska, podobno został powstańcem, w 1921 r. walczył o Górę Świętej Anny.
W rejestrach zweryfikowanych powstańców śląskich nie udało się natrafić na Konrada Piecucha z Potępy, ale to jeszcze nie przesądza sprawy. Nie ma też bliższych informacji o jego członkostwie w Komunistycznej Partii Niemiec, datującym się jakoby od 1925 r. Wprawdzie na jego domniemane związki z powstańcami i komunistami wskazywała już w latach 30. propaganda hitlerowska, ale wydaje się, że mogły mieć one co najwyżej przypadkowy, marginalny charakter. Na pewno nie można go nazywać działaczem robotniczym, co tak chętnie w Polsce Ludowej czyniono.
Życie robotnika Konrada Piecucha nie wyróżniało się niczym szczególnym. Łapał się różnych zajęć, często zmieniał pracę (przez pewien czas był zatrudniony po polskiej stronie granicy), a w okolicy nie cieszył się najlepszą opinią. Głośno zrobiło się o nim dopiero po jego śmierci. Stało się to w nocy z 9 na 10 sierpnia 1932 r. Do domu Piecuchów w Potępie wdarła się grupa kilku mężczyzn, bojówkarzy SA. Napastnicy bestialsko pobili Konrada i jego brata Alfonsa. W trakcie napaści jeden z nich oddał strzał, który na oczach matki śmiertelnie ranił jej syna.
Brutalne zabójstwo w Potępie wywołało poruszenie nie tylko na podzielonym pomiędzy Polskę i Niemcy Górnym Śląsku, ale niemal w całej Europie, stając się orężem w walce politycznej. W obronie morderców Piecucha głos zabrał nawet Adolf Hitler, przywódca Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników, przyszły kanclerz i wódz III Rzeszy. W sądzie bronił ich adwokat Hans Frank, późniejszy gubernator Generalnej Guberni. Rozprawa przed Sądem Specjalnym w Bytomiu zakończyła się skazaniem na śmierć 5 sprawców zbrodni, co doprowadziło zresztą do zamieszek, wzniecanych przez zwolenników NSDAP. Ostatecznie wyroku nie wykonano, a skazani wyszli z więzienia zaraz po dojściu do władzy Hitlera, 1 lutego 1933 r.
Nie tylko z dociekań Fryderyka Zgodzaja, badacza historii Tworoga i okolic, wynika, że to nie domniemane polityczne zaangażowanie Piecucha przyczyniło się do jego zamordowania. Pisała już o tym przedwojenna prasa. Najprawdopodobniej chodziło o jego osobiste zatargi z właścicielem miejscowej gospody, mającym związki z kłusownictwem, o którym Piecuch mógł za dużo wiedzieć. Szynkarz, bojąc się szantażu i wyjawienia prawdy, namówił swoich kamratów z SA do dokonania zuchwałego napadu.
Celem napastników nie było chyba zamordowanie Piecucha, ale raczej danie mu surowej nauczki. Zabić mogli go bowiem w inny, bardziej skryty i wyszukany sposób. W trakcie szamotaniny sprawy wymknęły się jednak spod kontroli. W każdym razie policja nie miała problemu z ujęciem sprawców.
Polityka pojawiła się później, jako uzasadnienie samej zbrodni i toczącej się wówczas walki partii hitlerowskiej z niezależnym jeszcze wymiarem sprawiedliwości w Niemczech. Dlatego Piecucha określano w propagandzie hitlerowskiej jako zdrajcę narodu niemieckiego, komunistę i powstańca, z którym dzielni członkowie SA zrobili to, co z wrogiem zrobić należało. W czasach PRL można było sprawę Piecucha wykorzystać w zupełnie innym celu.
Konrad Piecuch od dawna nie jest już patronem szkoły w Potępie. Ostała się jeszcze nazwa ulicy, ale i ona ma być wkrótce zmieniona. Życie Piecucha, a właściwie jego tragiczna śmierć, była przydatna i wykorzystywana propagandowo na różnych etapach historii. Dziś Piecuch nie jest nikomu potrzebny.
Krzysztof Garczarczyk
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz