Procesy o czary i polowania na czarownice trwały w Europie od XIV do połowy XVIII w. Większość podejrzanych stanowiły kobiety. Bzdura o lataniu na miotle wystarczała do oskarżenia, a potem wszystko toczyło się zgodnie z ustalonymi zasadami o sposobach wykrywania, sądzenia i pozbywania się nadmiernie zaprzyjaźnionych z Szatanem.
Dowodem koronnym było przyznanie się do winy, do czego zachęcano. Przyznać się było łatwo. Po odpowiedniej dawce tortur ofiary prawdomówności palono na stosie. Czasem okazywano im miłosierdzie i wpierw ścinano mieczem.
Nie ma wzmianek o procesach czarownic w publikacjach o historii Tarnowskich Gór. Ich mieszkańcy prawdopodobnie czcili zysk a nie diabła, więc nie mieli głowy do polowań na czarownice. Nie oznacza to jednak, że nikt w okolicy nie słyszał o traktacie "Młot na czarownice" określającym szczególne traktowanie podejrzanych o konszachty z gospodarzem piekła.
Kronikarz J. Nowak podaje, że w 1658 r. dozorca więzienia przekonał miejskich radnych, a oni potem próbowali hrabiego Henckla, że rzezimieszek Reus uciekł z aresztu, bo był pełen czarnoksięstwa, robił się niewidzialnym i trzymał z diabłem.
Hrabia nie dał się wpuścić w maliny. Podejrzewając, że dozorca wziął łapówkę od aresztanta i podzielił się nią z radnymi, ostrzegł, iż jeśli się taka ucieczka powtórzy, wszystkich pociągnie do odpowiedzialności. "Bo niepodobna żeby diabeł miał moc uwolnić więźnia z dobrze strzeżonego aresztu. Gdyby tak jednak było, trzeba by Reusa i jego towarzyszy oddać pod tortury jak czarownice".
Najwyraźniej, jako człowiek światły, nie wierzył w wszechstronne talenty diabła, ale w czarownice owszem. Inny przypadek opisał kronikarz Bytomia F. Gramer. "Jak wynika z własnoręcznego pisma sporządzonego przez hrabiego Henckel w Tarnowskich Górach 7 kwietnia 1659 roku, hrabia w akcie łaski zamienił przestępcy Janowi Judaszowi karę spalenia na stosie na ścięcie mieczem, a dopiero potem spalenie." Z tego wprost nie wynika, że owemu Judaszowi udowodniono czary, ale za kradzież srebrników nie skazywano na stos.
Jeśli kronikarze czegoś nie zataili, można postawić tezę, że w Tarnowskich Górach nie było czarownic, a kobietę z miotłą uważano tylko za gospodynię dbałą o porządek w domu. Trudno ocenić, ilu kobietom uratowałby kiedyś życie odkurzacz, z którym dziś ofiarnie latają po domach i nikt ich za to nie potępi. Nikt też nie ośmieli się oskarżyć, że to one go wymyśliły a wpierw "Młot na czarownice", bo przegrałby w uczciwym procesie.
Mieczysław Filak
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu gwarek.com.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz