Kierowco, patrz na kolor świateł na sygnalizatorze. Za przejazd na czerwonym możesz zapłacić nawet pięć stówek.
W języku drogowego kodeksu rzecz zwie się "niestosowaniem do wskazań sygnalizacji świetlnej". Przekładając to na zrozumiały, prosty język, chodzi o wjazd na skrzyżowanie przy tzw. "żółtym", czyli wtedy, kiedy sygnalizator świeci na pomarańczowo. Policja twierdzi, że to jedno z najczęściej popełnianych wykroczeń. Jest to także przyczyna wielu wypadków drogowych.
Prawdopodobnie wjazd na skrzyżowanie pomimo tego, że sygnalizacja tego zabraniała, był przyczyną niedawnego wypadku na skrzyżowaniu tarnogórskiej obwodnicy. 13 lipca, jadąca ul. Opatowicką w stronę centrum miasta kobieta na motorowerze, wjechała pod ciężarówkę jadącą obwodnicą prawdopodobnie mimo czerwonego światła na sygnalizatorze. Postępowanie w sprawie wypadku jest w toku, ale właśnie taką przyczynę podaje wstępnie policja.
Niestosowanie się do wskazań sygnalizacji jest właściwie plagą. Kilka razy obserwowaliśmy, co dzieje się na skrzyżowaniach, na których ruch kierowany jest światłami. Za każdym razem wystarczało parę minut, by znalazł się ktoś, kto miał w nosie wskazania i wjeżdżał na skrzyżowanie mimo tego, że zielone światło już zgasło, zastąpiło je pomarańczowe, a nawet czerwone.
Asp. Damian Ciecierski, rzecznik prasowy tarnogórskiej policji wylicza, że od początku roku funkcjonariusze zatrzymali 9 kierowców, którzy nie stosowali się do wskazań sygnalizatorów i wjechali na skrzyżowania pomimo tego, że zielone światło już zgasło. ? Ostatni taki przypadek miał miejsce 14 lipca, dzień po tragicznym wypadku. Na ul. Wyszyńskiego w Tarnowskich Górach autobus zderzył się z samochodem osobowym. Na szczęście nikomu nic się nie stało, kierowca autobusu zapłacił mandat ? relacjonuje rzecznik Ciecierski.
9 stwierdzonych wykroczeń to niewiele, ale pamiętać trzeba, że sprawcę trzeba w takim wypadku (prawie zawsze) złapać na gorącym uczynku, a przed każdym sygnalizatorem nie może przez cały czas dyżurować policjant. Skoro już mowa o sprawcach, to ciekawe są ich próby umniejszania winy. Okazuje się, że cykl świecenia: zielone, pomarańczowe i czerwone, dał się podzielić na fazy. Tak więc kierowcy tłumaczą, że wjechali na skrzyżowanie na "wczesnym żółtym" lub, wtedy kiedy ewidentnie jadą na czerwonym, na "późnym żółtym" i wynajdują tysiące powodów, które do tego doprowadziły. Prawo jest jednak jasne i proste. Przepis mówi wyraźnie, że żółte światło oznacza zakaz wjazdu za sygnalizator, chyba, że w chwili zapalenia się tego sygnału pojazd znajduje się tak blisko sygnalizatora, że nie może być zatrzymany przed nim bez gwałtownego hamowania. Koniec dyskusji. Za wykroczenie grozi mandat od 300 do 500 zł.
Nie wszyscy natomiast wiedzą, że zielone światło nie oznacza wcale bezwzględnego prawa do wjechania za sygnalizator. Przepisy mówią, że jest to zakazane, gdy nie ma możliwości kontynuowania jazdy.
Jacek Tarski
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu gwarek.com.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas gwarek@gwarek.com.pl lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz