Zakup biletu u kierowcy to tylko jedna z wielu możliwości, która wcale nie jest przez ZTM promowana. Fot. Archiwum ZTM
Od 1 lipca znowu będzie można kupić bilet u kierowcy autobusu lub tramwaju. Informacja wywołała burzę. Kierowcy nie chcą sprzedawać biletów, zdania pasażerów są podzielone.
Biletów nie można było kupować u kierowców od ponad roku. Powodem była epidemia. Z tego powodu w autobusach i tramwajach wydzielono specjalne strefy ograniczonego dostępu. Z użytku wyłączone były przód pojazdu i pierwsze rzędy siedzeń.
Zarząd Transportu Metropolitarnego poinformował, że likwiduje wydzielone strefy, a od 1 lipca bilety znowu będzie można kupić u kierowców. Odzew był natychmiastowy. Kierowcy pisali w komentarzach, że nie chcą sprzedawać biletów. Wśród powtarzających się argumentów jest obawa przed zarażeniem wirusem i opóźnienia względem rozkładów jazdy. Kierowcy narzekają, że wiele osób nie ma odliczonej kwoty, co jest kłopotliwe i niepotrzebnie zabiera czas. W dodatku w regulaminie nie ma już zapisów, że mogą odmówić sprzedaży, jeśli kurs ma opóźnienia. To dla nich kolejny obowiązek. Pasażerowie bywają trudni w kontakcie, nerwowi, a to przekłada się na większy stres kierowcy i w efekcie może mieć wpływ na bezpieczeństwo reszty podróżnych.
Kierowca ma skupić się na jeździe
– Podzielam zdanie zaniepokojonych kierowców i związków zawodowych. Kierowcy powinni skupić się na bezpieczniej jeździe, a nie sprzedaży. Zwłaszcza że jest wiele innych sposobów, żeby się w bilety zaopatrzyć. Wpływy z takiej sprzedaży to dla budżetu parę groszy. Dla porównania, w Warszawie kierowcy nie mają takiego obowiązku – komentuje Henryk Szudy, prezes PKM Świerklaniec. Dodaje, że zbyt szybko zrezygnowano też ze stref ograniczonego dostępu. Jednak PKM musi się dostosować do wymogów nałożonych przez ZTM.
Zdania pasażerów są podzielone. Wiele osób narzeka, że to przestarzałe rozwiązanie i w autobusach powinny być automaty z biletami. Podzielają opinię, że sprzedaż przez kierowców wydłuża to czas jazdy. "A była taka niebywała okazja do wyjścia z tego średniowiecznego rozwiązania. ZTM to chyba jedyny związek komunikacyjny w Polsce, w którym kierowca autobusu handluje biletami. Proszę się zastanowić nad opcją sprzedaży hot dogów, zawsze wpadnie grosz do sakiewki, a i kierowca zarobi na prowizji", "Przez ponad rok kierowcy biletów nie sprzedawali, a komunikacja funkcjonowała. Co się takiego stało, że wracamy do absurdalnej sprzedaży przez kierowcę?", "Kierowca ma zadbać o czas i jakość przejazdu, a nie użerać się i zbierać bilon. Piszę to jako pasażer, nie kierowca" – to garść komentarzy.
W Kotach biletu nie kupisz
Są też inne głosy – że w niektórych miejscach to jedyna opcja, bo nie ma biletomatu czy sklepu, gdzie można dostać bilet. Z redakcją skontaktował się mieszkaniec Kotów. – Mamy tu jeden sklep i właściciel oświadczył, że nie będzie sprzedawał biletów, bo mu się to nie opłaca. Żeby doładować kartę ŚKUP muszę jechać do Tarnowskich Gór. Dlaczego nie da się tego zrobić bliżej np. w Tworogu? Można to zrobić on-line, ale nie każdy ma takie możliwości – mówi. "Obszar metropolii jest zbyt duży, by dostęp do biletów był zapewniony w wystarczający sposób bez sprzedaży u kierowców (...) powinni jednak sprzedawać nie bilet 90-minutowy, ale jednodniowy. Wtedy pasażer tylko raz dziennie będzie zawracał głowę jednemu prowadzącemu (...)" – to komentarz internauty.
Michał Wawrzaszek, rzecznik prasowy ZTM przypomina, że zakup biletu u kierowcy to tylko jedna z wielu możliwości, która wcale nie jest przez ZTM promowana. Inne to aplikacje mobilne, w których bilety jednorazowe są tańsze od swoich papierowych odpowiedników, automaty biletowe, punkty obsługi pasażera, portal klienta, setki stacjonarnych punktów sprzedaży oraz – w niektórych pojazdach – nowoczesne kasowniki.
Rzecznik potwierdza, że w taryfie nie jest uregulowane, w jakich sytuacjach kierowcy mogą odmówić sprzedaży biletów. W związku z tym takie sytuacje nie powinny w ogóle mieć miejsca. – Wyjątek od tej reguły utrzymał się jeszcze w podregionie tyskim, tj. na liniach obsługiwanych przez PKM Tychy i TLT Tychy. Kierujący pojazdami mogą odmówić sprzedaży biletu tylko w przypadkach, kiedy pasażer nie ma odliczonej gotówki – dodaje.
[ZT]31678[/ZT]
4 2
Kierowcy!!! nie dajcie się
4 0
Najlepiej zatrudnić konduktorów.
8 0
Biletomaty na przystankach
8 0
Biletomaty w autobusach rozwiązałby ten problem... Kierowca jest od jazdy, nie liczenia bilonu.
6 0
Niech kierowca sprzedaje bilety ale w cenie 20 zl i połówki 10 zl. Mandat za brak biletu 500 zł. To jest lekarstwo.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu gwarek.com.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz