Zamknij

Moda na jarmarki świąteczne. Organizują je miasta, parafie i sołectwa. Jak oceniają imprezy rękodzielnicy?

20:00, 16.12.2021 aj
Skomentuj W ofercie jarmarków można przebierać. Fot. MDK w Piekarach Śląskich W ofercie jarmarków można przebierać. Fot. MDK w Piekarach Śląskich

Jarmarki organizują nie tylko duże i średnie miasta, ale coraz chętniej robią to gminy, czy nawet sołectwa. Co moda na jarmarki świąteczne oznacza dla rękodzielników?

Tylko w powiecie tarnogórskim od końca listopada do połowy grudnia odbyło się 7 jarmarków. Kolejne zorganizowano w sąsiednich Piekarach Śląskich i w Lublińcu. 

W Tarnowskich Górach jarmark bożonarodzeniowy odbędzie się w najbliższy piątek i sobotę.  Ze względu na pandemię wystawcy będą mieli osobne stanowiska. Wcześniej był to jeden, duży namiot rozstawiony na Rynku. Niektórym rękodzielnikom ten warunek skomplikował plany, bo namioty muszą zorganizować we własnym zakresie.

Na jarmarku nie będzie Beaty Hetmańczyk, znanej z bombek z tarnogórskimi motywami. Będzie dwa kroki dalej. Ze swoim rękodziełem bierze udział w jarmarku w Starej Stajni u Wojtachy. Stwierdziła, że nie ma potrzeby inwestować w namiot, który będzie potrzebny na dwa dni. Na jarmark przygotowała zapas ok. 200 bombek, część już została sprzedana. W 2019 roku w czasie jarmarku sprzedała rekordową liczbę 250 bombek. W kolejnym pandemicznym roku nie było świątecznych imprez, ale i tak byli klienci zainteresowani ich zakupem. Sprzedała ich 100. 

Stoiska za 800 zł 

– Na jarmarkach w Tarnowskich Górach płaci się tylko opłatę targową i jest to bardzo cenione przez wystawców. W większych miastach bywa, że najpierw komisja ocenia, czy dopuści prace do udziału, są też niemałe opłaty za stanowiska – mówi rękodzielniczka z Krupskiego Młyna (dane do wiad. red).

Przykładowo, wynajem stoiska podczas popularnego Jarmarku na Nikiszu kosztował w tym roku od 800 zł za trzy dni (namiot 3x3 metry z ladą, punktem świetlnym i dostępem do prądu) do 500 zł (mniejsze gabaryty). W przypadku własnych namiotów koszty ustalano indywidualnie, z kolei mieszkańcy dzielnicy Janów-Nikiszowiec nieprowadzący działalności gospodarczej płacili 150 zł. Wynajem stoiska na dużym jarmarku jest więc inwestycją obarczoną ryzykiem. Z drugiej strony impreza z rozmachem oznacza tłumy odwiedzających, a co za tym idzie – większą szansę na zarobek. 

Ludzie zaczęli liczyć każdy grosz

– Ostatnio brałam udział w dwóch jarmarkach. W Tworogu było dużo ludzi i wystawców. Boomu na sprzedaż nie zauważyłam, sama nie sprzedałam tam ani jednej rzeczy. W Zawadzkiem też nie było zakupowego szału. Mam wrażenie, że ludzie dwa razy oglądają każdą złotówkę, zanim ją wydadzą – mówi nasza rozmówczyni. 

Beata Hetmańczyk miała już okazję uczestniczyć w jarmarku w Świerklańcu, gdzie sprzedała sporo bombek ze świerklanieckimi akcentami. Rozmawialiśmy z nią jeszcze  przed jarmarkiem w Piekarach Śląskich, w którym również brała udział. Przyznaje, że zdarza się, że nakłady pracy i koszty materiałów nie są współmierne do tego, ile się zarabia. – Czasami cieszymy się, że zakup materiałów się zwrócił. Śmiejemy się, że pracujemy jak Chińczycy. Każda bombka to koszt 20/25 zł. Trzeba na niej namalować grafikę, tło, następnie poprawić, potem położyć lakier dla utrwalenia i dopasować wstążkę – podkreśla.

Jarmarki to promocja

Jarmarki są cenione przez rękodzielników jako forma promocji. Beata Hetmańczyk mówi, że ludzie zabierają wizytówki, pytają się o wyroby, a potem kontaktują się i zamawiają. –  Są to wyroby sygnowane, niepowtarzalne i ich wartość z roku na rok rośnie. Bardzo przydałby się w Tarnowskich Górach punkt lub sklep, w którym moglibyśmy pokazywać nasze prace przez cały rok – zwraca uwagę. 

– Uwielbiam takie imprezy za możliwość kontaktu z innymi twórcami. Można poznać lokalnych artystów. To okazja, żeby pokazać swoją twórczość, nie chować jej tylko do szuflady. W Zawadzkiem jedna z pań zachwycała się moimi torebkami, okazało się, że dwa lata temu jedną z nich kupiła. Klienci do nas wracają i to cieszy – stwierdza rękodzielniczka z Krupskiego Młyna.

– Ludzie korzystają z każdej okazji do wyjścia, bycia z innymi i poczucia klimatu świąt – komentuje Marta Kobędza-Krain z Gminnego Ośrodka Kultury w Tworogu. Tegoroczny jarmark adwentowy w GOK-u miał mniejszy rozmach niż zwykle, bo na tyle pozwalały okoliczności pandemii.  W gminie odbyły się jarmarki na świeżym powietrzu – w Kotach i Boruszowicach. – Widać tendencję, że sołectwa wolą samodzielnie organizować mniejsze lokalne imprezy, niż połączyć siły i przygotować jedną, kilkudniową – dodaje. 

Pozytywnie ocenia też jarmark w Lublińcu wiceburmistrz Anna Jonczyk Drzymała. – Było dużo ludzi, widać, jak brakowało im takich wydarzeń. Mieliśmy wystawców z całego regionu, ale też małe, lokalne firmy – relacjonuje. 

[ZT]33913[/ZT]

 

(aj)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%