Po tragicznej śmierci prof. Mariana Zembali prokuratura badała dwa wątki. Jeden dotyczył ewentualnego nakłaniania do samobójstwa, kolejny – nękania przez współpracowników ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Śledczy znów przyjrzą się podejrzeniom dotyczącym tego drugiego wątku.
Przypomnijmy, że w marcu tego roku ciało prof. Mariana Zembali znaleziono w jego domu w Zbrosławicach, w basenie. Ustalono, że znany kardiochirurg popełnił samobójstwo, zostawił list pożegnalny. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci było utonięcie.
Prokuratura Rejonowa w Tarnowskich Górach wszczęła śledztwo dotyczące ewentualnego nakłaniania lub pomocy w popełnieniu samobójstwa. To rutynowe postępowanie. W sprawie badano też inny wątek – chodziło o podejrzenie, że prof. Zembala był nękany przez swoich współpracowników ze Śląskiego Centrum Chorób Serca.
W przypadku obu wątków śledztwo umorzono. Jeżeli chodzi o kwestię nakłaniania do samobójstwa, to decyzja jest już prawomocna.
Inaczej potoczyła się sprawa podejrzeń o nękanie. O nagonce w miejscu pracy wspominają najbliżsi zmarłego. Miało pójść o syna prof. Zembali, który też jest lekarzem i pracuje w ŚCCS. Niektórzy pracownicy uważają, że swoją pozycję zawdzięcza nazwisku i wpływom ojca. Rodzina zaprzecza, twierdząc, że było odwrotnie – ojciec wymagał od niego o wiele więcej niż od innych lekarzy. Ponoć na prof. Marianie Zembali wywierano presję, by zwolnił syna.
– Po ponownej analizie akt zdecydowaliśmy się, że trzeba poszerzyć materiał dowodowy dotyczący podejrzeń o nękanie – mówi prokurator rejonowa Anna Szymocha-Żak.
W efekcie z urzędu prokuratura podjęła śledztwo dotyczące nękania prof. Mariana Zembali. Na razie postępowanie toczy się w sprawie, nikomu nie postawiono zarzutów. Zaplanowano przesłuchania świadków.
Czytaj też:
Budowa S1 i obwodnicy. Saperzy sprawdzają teren, chodzi o niewybuchy [MAPKA]
[ZT]38804[/ZT]