Tarnogórzanin Ireneusz Popanda oraz małżeństwo z Tarnowskich Gór - Jolanta i Franciszek Hajdukowie znaleźli się w gronie zdobywców Korony Gór Polski. Uroczystość, podczas której weryfikowano osiągnięcia kolejnych zdobywców tego tytułu odbyło się na początku lipca w Zabytkowej Kopalni Srebra w Tarnowskich Górach.
LX Międzywyprawowe Posiedzenie Loży Zdobywców Korony Gór Polski zorganizowano w Tarnowskich Górach 8 lipca.
– Było w sumie ok. 400 osób, 200 zdobywców Korony Gór Polski z całego kraju i osoby towarzyszące. To ważne wydarzenie, zdobywcy Korony Gór Polski mogą się spotkać, podzielić doświadczeniami i wrażeniami. Przechodzą też oficjalną weryfikację – tłumaczy Ireneusz Popanda.
Zdobycie 28 szczytów 28 pasm górskich zajęło mu 5 lat, przygodę z Koroną Gór Polski rozpoczął w 2018 roku. Na sam koniec musiał jednak przyśpieszyć.
– W 2023 roku zostały mi trzy szczyty i wiosną dowiedziałem się, że weryfikacja zdobywców odbędzie się właśnie w Tarnowskich Górach. Nie mogłem przegapić takiej okazji. W ciągu miesiąca udało mi się wejść na trzy szczyty: Lackową, Lubomir i na koniec na Tarnicę – mówi.
Na najwyższy szczyt Bieszczad wspinał się we mgle. Natknął się na wyraźne ślady niedźwiedzia. Nie ukrywa, że był to stresujący widok. – Miałem pod ręką kanapkę. Stwierdziłem, że jeśli go zobaczę, rzucę mu ją, żeby odciągnąć uwagę – wspomina. Na szczęście niedźwiedzia nie spotkał. Na szczycie była za to okazja do symbolicznej lampki szampana.
Ireneusz Popanda długo był kojarzony z tenisem stołowym, odnosił sukcesy grając w Amatorskiej Sekcji Tenisa Stołowego w Tarnowskich Górach. Kilka lat temu z grupą znajomych zaczął wyjeżdżać w góry. Bardzo mu się spodobało. I tak pojawił się pomysł zdobycia Korony Gór Polski. W jedenastu wyprawach towarzyszyła mu żona. Na Rysy wchodził z synem i jego dziewczyną. Chciał im pokazać piękne widoki. Trafili na tzw. mleko. – Polecam Radziejową, najwyższy szczyt Beskidu Sądeckiego, gdzie niedawno stanęła nowa wieża widokowa. Widoki są przepiękne. Na Turbacz w Gorcach prowadzi 5 szlaków. Jest tam nowoczesne i największe w Polsce schronisko z 120 miejscami noclegowymi – opowiada.
Każdy, kto planuje zdobyć Koronę Gór Polski, musi mieć specjalną książeczkę, do której wbija się pieczątki potwierdzające zdobycie szczytu. Pieczątki czasami znajdują się na szczycie, najczęściej w pobliskim schronisku, a jeśli go nie ma - w pobliskim sklepie lub na poczcie. Trzeba też koniecznie zrobić zdjęcie z każdego szczytu. Liczy się też wiedza. – W Tarnowskich Górach sędziowie pytali m.in. która góra nazywana jest policyjną. To Lackowa, która ma 997 m.n.p.m - wspomina.
Ireneusz Popanda miał też pomysł na inną pamiątkę - góralski kapelusz z przypinkami/odznakami ze szczytów i schronisk. Podczas spotkania w Tarnowskich Górach kapelusz zrobił furorę.
– Satysfakcja po tych pięciu latach jest ogromna. Przygodę z górami chciałbym dalej kontynuować. Możliwości są różne. Niektórzy zdobyli Koronę Gór Polski nawet 10-krotnie, a nawet 20-krotnie. Jest też Diadem Polskich Gór to odznaka, która jest przyznawana za zdobycie 80 szczytów na terenie Polski - mówi.
Dodaje, że najważniejszy jest sam wyjazd w góry. Na szlakach można go spotkać w tygodniu, unika weekendów i tłumów, jest za to przyroda, cisza i zwierzęta. Natknął się na ciekawskiego i głodnego lisa.
Zdobywcami Korony Gór Polski jest też małżeństwo Jolanta i Franciszek Hajdukowie z Tarnowskich Gór, którzy również brali udział w uroczystości w Zabytkowej Kopalni Srebra. Pierwszy szczyt zdobyli 2 października 2021 roku, ostatni – 17 czerwca 2023 roku.
– Zaczęliśmy z powodu ograniczeń covidowych, wspólnie z członkami naszej grupy nordic walking i członkami z zaprzyjaźnionej ekipy Harpagan Sosnowiec. Franek planował wydarzenia i ustalał trasy, godziny, dojazdy, tak żeby było nam wygodnie - wspomina Jolanta Hajduk.
Na Śnieżce dopisała im pogoda, więc mogli nacieszyć się widokami. Z kolei w czasie wędrówki na Rysy była mgła. Na Babią Górę wchodzili od strony Slanej Vody, trasa była trudna i długa. – Były też szczyty niższe które można zdobywać hurtowo, w jeden dzień np. Kowadło, Rudawiec i Kłodzka Góra. Tam właśnie przeżyliśmy wszystkie cztery pory roku w ciągu jednego dnia – opowiada. Warto dodać, że tam gdzie było to możliwe na szczyt wchodzili z psem rasy husky - Tajgą.
Czytaj także:
Z parafii w Tworogu i w Kotach na Światowe Dni Młodzieży w Lizbonie
Czarno od much, mieszkańcy w weekendy uciekają z domów
[ZT]42820[/ZT]