Dzisiaj grzybiarz znalazł w lesie koło Kalet kilkanaście pocisków z czasów II wojny światowej. – Ten teren miał zostać oczyszczony z niewybuchów przez kilka firm, które skasowały za to grube pieniądze. To jak wywiązały się ze zlecenia? – pyta mieszkaniec Kalet.
Mężczyzna wybrał się na grzyby do lasu koło Kalet. W przerytej prawdopodobnie przez dziki ściółce znalazł kilka niewybuchów. Powiadomił redakcję "Gwarka", na miejsce pojechał nasz dziennikarz i potwierdził informację. Okazało się, że niewybuchów jest więcej. Leżą rozrzucone na przestrzeni o promieniu kilkunastu metrów. Nasz dziennikarz zawiadomił policję.
Teren został zabezpieczony przez policjantów do momentu, gdy przyjadą saperzy.
Pewnie nie skończy się na zneutralizowaniu kilkunastu niewybuchów. To pociski kaliber 20 mm do działka przeciwlotniczego. Cały teren trzeba będzie dokładnie przeszukać.
– Tylko, że ten teren był już oczyszczany, a potem kontrolowany czy coś tu nie zostało. To jak wykonujące zlecenie firmy wywiązały się z roboty? W tym miejscu doszło kiedyś do wypadku śmiertelnego – mówi mieszkaniec Kalet.
W latach 90. zginął młody chłopak. Został śmiertelnie ranny przez niewybuch, który eksplodował.
W lasach pomiędzy Kaletami a Sośnicą były pod koniec II wojny światowej niemieckie magazyny broni. Kiedy natarcie Armii Czerwonej nastąpiło w innym miejscu, niż spodziewało się tego niemieckie dowództwo, magazyny w pośpiechu próbowano ewakuować, część zdetonowano. Nie wszystko, bo pozostałościami zainteresowali się czerwonoarmiści. Część zabrali, część mieli wysadzić. Też nie wszystko. Teren był kompletnie nieprzewidywalny, bo gleba pracuje i po jakimś czasie zaryte w niej niewybuchy znajdowano na powierzchni. Bywało, że śmiałkowie zapędzający się w te lasy, przypłacali to życiem lub kalectwem.
– Kilkanaście lat temu zapalił się las. Przyjechały straże, ale zaczęło dochodzić do eksplozji i ludzi musiano wycofać. Nie dało się gasić ani z ziemi, ani z powietrza, bo nie było wiadomo, co, i w którą stronę poleci – opowiadał kilkanaście lat temu dziennikarzowi "Gwarka" Grzegorz Habrajski, leśniczy Leśnictwa Kalety.
Z problemem oczyszczenia lasu z pozostałości po II wojnie światowej próbowano zmierzyć się kilkakrotnie. Ostatecznie, udało się zdobyć pieniądze przeznaczone na rekultywację terenów zdegradowanych na cele przyrodnicze z unijnego Funduszu Spójności (Infrastruktura i Środowisko). Przetarg ogłoszony przez Lasy Państwowe obejmował oczyszczenie lasu o powierzchni 850 ha, do głębokości 1 metra. Wartość kontraktu wynosiła 570 tys. euro. Około 75 proc. tej kwoty stanowiło dofinansowanie z Funduszu Spójności.
W latach 2012-2013 usunięto stąd około 58 tys. niewybuchów. Jeżeli chodzi o rodzaje znalezisk, była ich cała gama: pociski przeciwpancerne, odłamkowe, granaty, moździerze, bomby, a nawet pociski rakietowe, tzw. ryczące krowy. Kolejny, już znacznie mniejszy obszar oczyszczono 2 lata później. W 2020 r. w Kaletach pojawił się firma, która miała skontrolować oczyszczony wcześniej las.
Czytaj też:
Tarnowskie Góry. Uderzył głową w autobus. Jakby tego było mało, dostał mandat
Wypadek w Nakle Śląskim. Kierowca wjechał w ogrodzenie plebanii [ZDJĘCIA]
[ZT]43056[/ZT]