Zofia Lesiewicz, kandydatka Koalicji Obywatelskiej na burmistrza Tarnowskich Gór, opowiada o tym, dlaczego zdecydowała się na start, jak ocenia swoje szanse i o pomysłach na miasto.
– Twoja kandydatura zaskoczyła wiele osób. Dlaczego zdecydowałaś się na start w wyborach na burmistrza Tarnowskich Gór?
– Wiele osób pytało, czy będę kandydować. Początkowo mówiłam nie, bo przez ostatnie lata ponosiłam konsekwencje tego, że przed poprzednimi wyborami w ogóle pojawił się taki pomysł. Pięć lat temu moją kandydaturę na burmistrza chciało wystawić stowarzyszenie Nasz Samorząd. Wieści się rozeszły i na kolejnym spotkaniu pojawił się pan burmistrz Czech prosząc, żeby NS tego nie robił, bo w takiej sytuacji wybory mógłby wygrać kandydat PiS. Wycofałam się wtedy, naprawdę zależało mi na tym, żeby w mieście dobrze się działo, a nie pochwalałam tego, co robił PiS.
Teraz wiele osób jest przekonanych, że moje szanse są bardzo duże. Jeśli mogę coś zmienić w pozytywnym wymiarze, wprowadzić więcej świeżości, sprawić, by ludzie poczuli się lepiej, warto wziąć na siebie tę odpowiedzialność i po prostu wygrać. Zwłaszcza że tym razem jestem kandydatką poważnego ugrupowania - Koalicji Obywatelskiej.
– Wspominasz o konsekwencjach. O co chodziło?
– Organizowałam wtedy program "KinoSzkoła". Dwa tygodnie po wyborach samorządowych dowiedziałam się, że Tarnowskie Góry nie są zainteresowane dalszą współpracą z fundacją. To było przykre i niewłaściwe, bo uderzało w dzieci, którym ograniczono dostęp do wartościowego kina i projektu edukacyjnego. Fundacja cały czas funkcjonuje z powodzeniem w wielu miastach. Potem próbowano mi rzucać kolejne kłody pod nogi. Nie zraża mnie to, co więcej motywuje i utwierdza w słuszności podejmowanych decyzji. Robiłam swoje, wygrałam wybory do Rady Dzielnicy Śródmieście – Centrum, podejmuję kolejne wyzwania. Zostałam członkiem Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Tarnogórskiej oraz wiceprezesem Stowarzyszenia Wrazidlok, to także efekt mojej pracy i zaangażowania.
– Jak oceniasz swoje szanse na to, żeby zostać burmistrzem?
– Po rozmowach z ludźmi i sygnałach, jakie do mnie docierają, wysoko. Na spotkaniach z wolontariuszami, którzy chcą zaangażować się w kampanię, najpierw było kilkanaście osób, na kolejne przyszło już kilkadziesiąt. Nie wszyscy zdecydowali się stanąć do zdjęcia, mając świadomość konsekwencji wystąpienia przeciw obecnej władzy.
– Czy Tarnowskie Góry są gotowe na kobietę-burmistrza?
– Jestem przekonana, że tarnogórzanie nie widzą różnicy w byciu mężczyzną czy kobietą. Ważne są kompetencje i to, co chcemy zrobić. Jestem otwarta, rozmawiam z każdym. Nie jestem gorszym kandydatem, tylko dlatego, że jestem kobietą.
– Czy w polityce powinno być więcej kobiet?
– Zdecydowanie tak. Biorę udział w programie Kobiety do samorządów realizowanym przez Fundację Szkoła Liderów. Wybrano 100 kobiet z całej Polski. Bierzemy udział w bardzo merytorycznych i pomocnych wykładach, zajęciach i webinarach. To duża dawka wiedzy. Kiedy słucham innych kobiet, jestem pewna, że mają siłę i moc sprawczą. Prowadzą inną politykę od mężczyzn, bardziej otwartą, przyjazną i czystą.
– Jak oceniasz mijającą kadencję?
– Dostrzegam stagnację i rutynę, mocno zakonserwowany układ, do którego broni się dostępu ludziom z zewnątrz, zwłaszcza tym, którzy mają ambicje i dobre pomysły. Dlatego nie widać nowych pomysłów na rozwój miasta i rozwiązań. Nie ma w tej chwili człowieka z wizją, a burmistrz nie chce słuchać mieszkańców. Nie podoba mi się także to, jak bardzo upolityczniono samorząd m.in. zapraszając do pochodu gwarkowskiego premiera Mateusza Morawieckiego. Przez 8 lat częstym gościem w urzędzie była pani Barbara Dziuk, mimo to nie udało się np. rozwiązać problemu z odpadami po Zakładach Chemicznych "Tarnowskie Góry".
– Jakie byłyby twoje pierwsze decyzje, gdybyś wygrała wybory?
– Chciałabym, żeby urząd był bardziej dostępny dla mieszkańców. W porozumieniu z pracownikami chciałabym wprowadzić dwuzmianowość np. część urzędników pracuje w godz. 7 do 15, druga od 10 do 18 czy 11 do 19. Do tego sześciodniowy cykl pracy. W jednym tygodniu część osób pracuje od poniedziałku do piątku, a w następnym od wtorku do soboty. Jeśli dobrze się to zaplanuje, jest szansa, że urzędnik może mieć nawet 3 dni wolnego, a mieszkańcy, którzy pracują często w innych miastach, mieliby szansę na załatwienie spraw w urzędzie np. bez brania urlopu. Wydaje mi się, że ten system nie byłby uciążliwy dla pracowników urzędu, ale to kwestia do omówienia.
Chciałabym także, by zwiększono kompetencje i środki finansowe radom dzielnic. To organ pomocniczy rady miasta, który powinien być jak najbliżej społeczności lokalnej i powinien wspierać radnych, przybliżając im problemy i potrzeby konkretnych dzielnic.
– Miasto żyje ostatnio kilkoma tematami. To ścieżki rowerowe, stan dróg i brak miejsc do parkowania. Jakie masz pomysły na rozwiązanie tych problemów?
– Ścieżki rowerowe były potrzebne, ale zabrakło dokładnych konsultacji, gdzie mają prowadzić, jak powinny wyglądać. A chodzi o to, żeby połączyć ze sobą dzielnice, a dzielnice z centrum. Rowerem powinno się bez problemu dojechać nad zalew Nakło-Chechło czy do parku w Reptach. Pomysł jest więc dobry, ale już ich lokalizacja i wykonanie nie zawsze są trafione. Sieć, która powstała w Tarnowskich Górach zostanie, trzeba jednak znaleźć rozwiązanie, żeby ją uzupełnić, poprawić mankamenty i w bezpieczny sposób spiąć w całość.
– A co z parkowaniem i drogami?
– Jako rada dzielnicy wnioskowaliśmy o wprowadzenie ruchu jednokierunkowego w rejonie ul. Mickiewicza, Okrzei, Wojska Polskiego, Kościuszki. To przełoży się na więcej miejsc parkingowych, upłynni ruch, zwiększy bezpieczeństwo. To jest dobre rozwiązanie, które z powodzeniem jest realizowane w innych miastach. Warto je sprawdzić zaczynając od dróg osiedlowych. Poza tym drogi trzeba sukcesywnie naprawiać. W Tarnowskich Górach powstaje dużo nowych domów, ale gorzej jest z drogami dojazdowymi. Trzeba to też usystematyzować.
– Jakie jeszcze masz priorytety?
– W sferze gospodarki uważam, że nie wykorzystujemy zalet związanych z bliskością lotniska w Pyrzowicach, które cały czas się rozwija. Turystyka może generować poważne dochody. Chciałabym tak wykorzystać potencjał UNESCO, żeby zachęcić turystów do spędzenia w Tarnowskich Górach więcej czasu, niż jeden dzień i do powrotu do nas w przyszłości. Ważna jest dla mnie przyroda i dobrostan zwierząt, obowiązek czipowania i rejestracji zwierząt, a także troska o zieleń w mieście. Potrzebujemy przyrody i bez niej nie będziemy mieli racji bytu. Bardzo istotne są dla mnie również tematy związane ze szkolnictwem. Jestem przeciwniczką łączenia klas, nawet jeśli wynika to z oszczędności. Mam także wiele innych pomysłów w tym obszarze. Potrzebne jest też stworzenie specjalistycznego zespołu, który będzie miał gotowy plan, jeśli powtórzy się taka sytuacja jak z Kurną Chatą. Ważnym punktem mojego programu będzie także podłączenie centrum miasta do sieci centralnego ogrzewania, bez tego nie wygramy ze smogiem. Smog jest jednym z największych problemów Tarnowskich Gór, jego zwalczenie musi być absolutnym priorytetem dla burmistrza.
Czytaj także:
Tarnogórski Jarmark Wielkanocny. Podano datę
Tarnowskie Góry. Kierowca z 2 promilami zatrzymany
[ZT]48206[/ZT]