Z Londynu przyleci sędzia, żeby obserwować ustanawianie rekordu i potwierdzić wynik. Będzie go wspierać akredytowany sekundant i geodeta. Podpisano już kontrakt z Guinness World Records i zapłacono 14 tys. funtów, czyli ponad 70 tys. zł. Muzeum Techniki Militarnej w Zbrosławicach walczy o miejsce w Księdze Rekordów Guinnessa. Jest w niej 245 wpisów dotyczących Polaków, żaden z powiatu tarnogórskiego.
Będzie to ustanowienie, a nie bicie rekordu. Do tej pory nikt nie ubiegał się o wpis do Księgi Rekordów Guinnessa polegający na miażdżeniu samochodów przez czołg. Ale jeżeli rekord w Muzeum Techniki Militarnej w Zbrosławicach zostanie ustanowiony, niełatwo będzie go pobić. Czołg T-55 ma w godzinę zmiażdżyć 102 auta.
– Podczas pikników militarnych punktem programu, który przyciąga najliczniejszą publiczność, jest tank crash. Najwięcej ludzi chce oglądać taranowanie samochodów przez czołg. Dlatego pomyśleliśmy, żeby podjąć próbę ustanowienia rekordu Guinnessa polegającego na dużej liczbie aut zmiażdżonych przez czołg – mówi Marek Pilarek, prezes Śląskiej Fundacji Pasjonatów Techniki Militarnej Garnizon Górnośląski.
Najpierw sprawdzono, czy Olmet z Tarnowskich Gór jest w stanie dostarczyć ponad 100 wraków. Okazało się, że tak. Problemy zaczęły się, gdy Garnizon Górnośląski zwrócił się do biura Księgi Rekordów Guinnessa o wytyczne dotyczące ustanowienia rekordu.
– To jest marka jak każda inna – mówi prezes Pilarek. Za posługiwanie się nią, a co za tym idzie promocję trzeba zapłacić. Koszt to 14 tys. funtów, czyli ponad 70 tys. zł.
– Kiedy dowiedzieliśmy się, ile to kosztuje, chcieliśmy się wycofać. Ale youtuberzy z kanałów Terenwizja i Samochody Graczyka przekonali nas, żeby spróbować znaleźć sponsorów. Znalazło się kilka firm, w tym Faser z Tarnowskich Gór, które chcą finansowo wesprzeć to wydarzenie – mówi prezes Pilarek.
W kwietniu Garnizon Górnośląski podpisał umowę z Guinness World Records. Próba ustanowienia rekordu Guinnessa odbędzie się 1 września na terenie Muzeum Techniki Militarnej w Zbrosławicach. Z Londynu przyleci sędzia, który będzie obserwować i oceni rezultat. W jaki sposób będą mierzone efekty zmiażdżenia poszczególnych 102 samochodów?
– Akredytowany geodeta obliczy średnią wysokość dachów aut. Potem akredytowany sekundant da znak do rozpoczęcia próby i będziemy mieli 60 minut na zmiażdżenie czołgiem samochodów. Po tym czasie nastąpi kolejne mierzenie przez geodetę. Próba zostanie uznana za udaną, jeżeli średnia wysokość zmniejszy się co najmniej o 50 proc. Każde wystające drzwi czy inny element będą liczone na naszą niekorzyść – mówi Marek Pilarek.
Auta będzie taranował czołg T-55, który trafił do Zbrosławic 3 lata temu. Przeszedł wtedy kapitalny remont, co roku zalicza szczegółowe przeglądy. A co będzie jak nawali?
– Od dwóch miesięcy chuchamy na niego i dmuchamy, szukamy wszelkich słabych punktów. Poza tym wysłaliśmy do biura Guinness World Records pytanie, czy możemy mieć w rezerwie drugi egzemplarz czołgu T-55. Czekamy na odpowiedź – odpowiada prezes Pilarek.
Czołgiem będzie kierował tajemniczy Stefan. Garnizon Górnośląski stawia na promocję muzeum i stąd decyzja o nieujawnianiu personaliów czołgisty, który poprowadzi T-55 w czasie próby.
Wydarzenie będzie można obejrzeć, ale publiczność nie będzie mogła liczyć więcej niż 1000 osób. Impreza będzie biletowana. – Organizacja przedsięwzięcia to około 130 tys. zł. Potrzebujemy 30 proc. tej kwoty do domknięcia budżetu i liczymy, że pokryją ją wpływy z biletów – szacuje prezes Pilarek.
Organizatorzy zapowiadają, że bilety będą dostępne od 1 sierpnia.
Czytaj też:
Kalety. Nocną jazdę skończyli w Zimnej Wódce
Nakło-Chechło. Akcja ratunkowa nad zalewem. Ucierpiały dwie osoby [aktualizacja]
[ZT]52680[/ZT]