Zamknij

Tarnowskie Góry. Niebieskie Oczko po pożarze, ogromna pomoc

Agnieszka ReczkinAgnieszka Reczkin 19:56, 31.07.2024
– To był szok, nie spodziewaliśmy się takiej skali pomocy – zaznacza Joanna Haba, właścicielka Niebieskiego Oczka. Fot. Agnieszka Reczkin – To był szok, nie spodziewaliśmy się takiej skali pomocy – zaznacza Joanna Haba, właścicielka Niebieskiego Oczka. Fot. Agnieszka Reczkin

– Zadzwonił policjant i powiedział: płonie Oczko – wspomina Joanna Haba, właścicielka kawiarenki Niebieskie Oczko w Tarnowskich Górach. O tej listopadowej nocy chciałaby zapomnieć. Za to pamięta ogromne, bezinteresowne wsparcie ludzi.  Spotkało nas wiele dobra, za co bardzo dziękujemy – mówi Haba.

Pożar wybuchł 21 listopada ubiegłego roku, w nocy. Dziś już wiadomo, że jego przyczyną było zwarcie instalacji elektrycznej. Straty sięgnęły 1 mln zł. Największe spustoszenie zrobiła woda użyta podczas akcji gaśniczej.

[FOTORELACJA]29312[/FOTORELACJA]

Na szczęście nikomu nic się nie stało. Gdyby pożar wybuchł dzień wcześniej, kiedy w lokalu byli pracownicy, nie wiadomo jak by to skończyło. Zwłaszcza że w budynku było bardzo duże stężenie tlenku węgla.

– Sale na dole mamy już odnowione, wznowiliśmy działalność – mówi Joanna Haba. Prace trwają jeszcze w pokojach na górze, które zostały najbardziej zniszczone. Na szczęście ocalało nieco rzeczy z wyposażenia, w tym lalki z kolekcji właścicielki Niebieskiego Oczka.

Budynek był ubezpieczony i wypłata odszkodowania pozwolił pokryć koszty naprawy, wiele rzeczy rodzina Habów wykonała też własnym sumptem. Jednak pieniądze z ubezpieczalni przyszły dopiero pół roku po zdarzeniu. Do tego czasu pogorzelców wsparli ludzie dobrej woli.

– To był szok, nie spodziewaliśmy się takiej skali pomocy. Zresztą wciąż mamy wsparcie – zaznacza właścicielka Niebieskiego Oczka. Ludzie przychodzili sami od siebie, oferowali m.in. pożyczki czy pomoc przy remoncie. – Nawet nie marzyłam, że spotkam się z takim dobrem. Dziękuję wszystkim, którzy nam pomogli i oczywiście także strażakom, którzy gasili pożar.

Stworzyli Niebieskie Oczko od zera

Joanna Haba mówi, że dla niej i jej męża Jerzego pożar był bardzo bolesnym wydarzeniem. Chodziło już nie tylko o straty materialne.

– Sami stworzyliśmy Niebieskie Oczko, startowaliśmy od zera. Włożyliśmy w to dużo pracy, bardzo się zaangażowaliśmy. Starannie dobieraliśmy każdy element wystroju, wkładaliśmy we wszystko całych siebie. To rodzinna firma – zwraca uwagę Joanna Haba.

Z mężem od lat prowadzi w Tarnowskich Górach rodzinę zastępczą, wcześniej pogotowie opiekuńcze. Ich podopieczni swoją pierwsza pracę znajdują właśnie w Niebieskim Oczku, część z nich kształciła się potem w Zespole Szkół Gastronomiczno-Hotelarskich.

– W ten sposób zdobywają doświadczenie, uczą się samodzielności – mówi pani Joanna. Natomiast inni pracownicy to najczęściej znajomi i osoby w trudnej sytuacji materialnej, na życiowych zakrętach, które mają szansę sobie dorobić.

Będąc rodzicami zastępczymi, właściciele nieraz widzieli, jak straszne skutki przynosi alkohol w rodzinie. Dlatego od początku w Niebieskim Oczku nie sprzedają trunków z procentami.

Czytaj też:

Czołowe zderzenie samochodu z autobusem M3

Tarnowskie Góry. Zamknięta ulica w centrum miasta

[ZT]53226[/ZT]

 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
0%