Wśród pszczelarzy nie brakuje krewnych i bliskich. Hodowlą pszczół zajmuje się Bronisław Kowalczyk z Lasowic, jego syn Roman oraz brat - Henryk, który mieszka w Miasteczku Śląskim.
- Brat miał teścia pszczelarza. Po jego śmierci podarował mi ule i tak rozpoczęła się historia pszczół w naszej rodzinie. Od 10 lat pszczelarzem jest mój syn, Roman - opowiadał Bronisław Kowalczyk.
Roman Kowalczyk podkreślał, że jest początkującym pszczelarzem, przed którym wciąż bardzo dużo nauki i dużo użądleń pszczelich - to istotne, bo jest uczulony na jad pszczeli.
- Muszę naprawdę uważać. Moje ciało reaguje tak, że równo po 12 godzinach zaczynam puchnąć. Uważam więc, żeby użądleń nie było wiele, dwa, trzy traktuję jako środek uodporniający i leczniczy. Kiedyś pszczoły były bardziej agresywne, raz nawet wiozłem ojca do szpitala, bo tak spuchł. Gatunek się zmienił, są łagodne, ale zawsze należy zachować środki ostrożności - podkreślał.