Pod postami, które opublikowała na różnych grupach, pojawiły się komentarze utrzymane w podobnym tonie. Sprawą zainteresowała się radna Aleksandra Król-Skowron, do której też docierały takie głosy.
"Jedyną odpowiedzią urzędników na przedstawione wyżej informacje była: nic nie da się zrobić... Polecam zastanowić się nad celowością takiego jarmarku, bo nie jestem jedyna, która czuje się oszukana" – podsumowała Karolina Stachowicz.
– Nie wezmę udziału po raz kolejny w jarmarku podczas Gwarków, nie wykluczam natomiast udziału w jarmarku bożonarodzeniowym, o ile wrócą opłaty w wysokości 16-20 zł za metr. Najbardziej szkoda mi ludzi, którzy się przygotowali, a potem zapadła decyzja, że nie mogę się wystawić. I jeszcze jedno - płaciliśmy 120 zł za plac Wolności, tyle samo, co gdybyśmy stali na ul. Krakowskiej, gdzie był cień i tłumy ludzi – mówi jedna z rozmówczyń.