Zostało mało czasu!
0
0
dni
0
0
godzin
0
0
minut
0
0
sekund
Spraw bliskim radość
zanim będzie za późno!
Kup prezent
Zamknij

Islandzki mech

09:09, 22.08.2016 Aktualizacja: 19:34, 24.10.2025
Skomentuj

Na Islandii żartuje się, że kiedy zgubisz się w lesie, wystarczy, że wstaniesz i już będziesz wiedzieć, gdzie jesteś. A jeśli nie podoba ci się pogoda, wystarczy poczekać 15 minut, bo na pewno drastycznie się zmieni. Islandczycy podczas tegorocznego Euro zachwycili i na boisku, i na trybunach, a wyspa od dawna jest celem wielu turystów. O życiu codziennym na wyspie opowiada piekarzanka Dorota Kosela.

Dorota Kosela na Islandię pojechała w grudniu ubiegłego roku. Jest kulturoznawcą, a na Islandii pracuje jako menadżer artystyczny. Przyznaje, że od niedawna, ale czuje, jakby spędziła tam wiele lat. ? Miałam poczucie, że jadę do domu nie tylko dlatego, że zapinam płaszcz przy 15 stopniach mrozu. Zdarza się, że ktoś pyta mnie, czy tęsknię za Polską. Tymczasem tzw. homesick dopadł mnie dopiero, kiedy ostatnio wróciłam do Polski na kilka miesięcy. I to za Islandią tęsknię ? mówi.

Islandia to kraj wulkanów, wodospadów, zorzy polarnej, i...darmowej kawy. Islandczycy piją ją jak wodę: na zakupach, w kolejce w banku czy podczas spotkań towarzyskich. Zawsze jest okazja, żeby napić się kawy i rozluźnić. ? Islandczycy nie są leniwi, ale jeśli pojawi się okazja do zrobienia sobie przerwy, chętnie z niej korzystają. Można im zarzucić nadmierny luz, pewną niechlujność, ale też widzę w tym zaletę. W porównaniu z Polakami są mniej restrykcyjni w działaniu i nie stresują się tak bardzo. Z pewnością nie narzekają w takim stopniu, zwłaszcza na rzeczy, na które nie ma się wpływu, na czele z pogodą. Żyją tym, co dzieje się w tej chwili. Być może potrzebne jest życie na wyspie z aktywnymi wulkanami, żeby przyjąć taką postawę ? zaznacza Dorota Kosela.

Islandczycy nie oceniają nikogo przez pryzmat tego, jaki wykonuje zawód i gdzie pracuje. Dlaczego? Na Islandii jedna osoba może zajmować się jednocześnie wieloma, skrajnie odmiennymi zajęciami np. prawnik może jednocześnie wypożyczać sprzęt turystyczny. Dorota Kosela wspomina, że znanego islandzkiego reżysera poznała w kolejce do toalety. Ucięli sobie pogawędkę o filmach. ? Opowiadał, że był ostatnio w Warszawie. Myślałam, że jest amatorem, a potem okazało się, że niedawno wrócił z festiwalu w Cannes ? wspomina. Przyznaje, że Islandczycy są otwarci i rozmowni, ale ponieważ społeczność jest mała i każdy zna się od lat, nawiązywanie głębszych przyjaźni nie należy do najłatwiejszych????????. Plus bliskich więzi? Nigdy nie musiała zapinać roweru, kiedy go gdzieś zostawiała. Zawsze na nią czekał.

Lukrecja jak prince polo

Dla przyjezdnych zaskoczeniem mogą być godziny otwarcia sklepów, które jak na nasze standardy nie są czynne długo. Zakupy robi się między godz. 10 a 19, góra 20. Alkohol jest dostępny tylko w jednej sieci. Ulice są pełne samochodów terenowych i jeepów, pojazdów, które mogą oprzeć się podmuchom islandzkiego wiatru. Islandczycy nie mają zwyczaju odśnieżania i posypywania chodników. Do grubego lodu lepiej się przyzwyczaić, albo wyposażyć się w kolce do butów.

Według Doroty Koseli baseny to jeden ze stałych elementów codzienności. Po pierwsze, każdy mieszkaniec Islandii musi umieć pływać. Ale baseny to też ważny element życia towarzyskiego. I w porównaniu z polskimi okazują się tańsze. Bilet wstępu daje nieograniczony dostęp do korzystania ze wszystkich atrakcji, bez względu na czas.

Ponieważ jest wegetarianką, nie w pełni mogła korzystać z lokalnego jadłospisu. Jak na wyspę przystało, króluje w nim mięso, zwłaszcza baranina. Ale jest za to duży wybór ryb. ? Nie przyłożyłabym ręki do zjedzenia maskanura, przeuroczego ptaka, ale jest bardziej przysmakiem turystów, niż rodowitych wyspiarzy. Islandczycy bardzo lubią słodycze, stąd ich zamiłowanie do naszego prince polo. Uwielbiają lukrecję, która występuje tam w każdej formie: na słono, w napojach. Nie znam Islandczyka, który za nią nie przepada, tak jak nie znam Polaka, któremu by smakowała ? mówi.

Na Islandii dzień albo jest bardzo długi, albo bardzo krótki. Dorota Kosela przyznaje, że nie miała problemu z przyzwyczajeniem się do ciemności. Z pewnością jednak nie sprzyjają pobudkom. Ciemno jest o 8 rano, 9 i o 10. Można za to rozkoszować się widokiem zorzy polarnej. Bardziej problematyczny był długi dzień. ? Dziwnie wychodzi się na imprezę późnym wieczorem, kiedy jest jasno i wraca się nad ranem, gdy dalej jest jasno ? śmieje się.

Respekt wobec natury

? Na Islandii są ludzie, którzy nie doceniają piękna wyspy, ale w większości mieszkańcy szanują naturę i stawiają ją wyżej, niż kulturę. Mimo że społeczeństwo jest rozwinięte i żyje w dobrobycie, naturalne środowisko nie jest tam przetworzona przez człowieka. Stąd restrykcje wobec turystów typu nie deptać islandzkiego mchu. Przyjezdni nie mają też świadomości, że nie warto z siłami natury igrać. A wiatr może tam urwać drzwi z samochodu, lub zepchnąć auto z drogi ? podkreśla.

Islandię kojarzy się powszechnie z wodospadami i wulkanami. Ogromne wrażenie robią góry. Pozbawione drzew, masywne, surowe, kolorystycznie stanowią raj dla oczu przy każdej pogodzie. Nic dziwnego, że Islandia przyciąga tłumy turystów. Dlatego warto odwiedzić ją poza sezonem, najlepiej na przełomie kwietnia i maja lub zaryzykować przyjazd zimą. Szczególną atrakcją są gorące źródła, dostępne na całej wyspie. ? Jeśli chce się przeżyć coś intymnego, z dala od tłumów, można znaleźć taki w kompletnej dziczy ? opowiada. Poleca odwiedzić Seljavallalaug, basen wybudowany jeszcze w latach 20., u stóp wulkanu Eyjafjallajökull, którego erupcja w 2010 r. pokrzyżowała plany wielu podróżnym. Kolejne miejsce to sekretna laguna w Flú?ir, w przeciwieństwie do obleganej przez turystów Blue Lagoon.

Alicja Jurasz

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%