Zostało mało czasu!
0
0
dni
0
0
godzin
0
0
minut
0
0
sekund
Spraw bliskim radość
zanim będzie za późno!
Kup prezent
Zamknij

Wyrąbać do gołej ziemi

10:00, 03.03.2017 Aktualizacja: 13:55, 05.10.2025
Skomentuj

Siekiera nie jest najlepszym narzędziem do kształtowania środowiska naturalnego. Nie dziwi więc, że wycinka drzew zdenerwowała wielu tarnogórzan.

Trudno dziś stwierdzić, jak długo po wprowadzeniu przepisów dotyczących wycinki drzew na prywatnym terenie, panowała cisza. Fakt, była zima, czas niezbyt korzystny do prowadzenia robót na zewnątrz. Ale któregoś dnia się zaczęło. Pierwszy do redakcji zadzwonił mieszkaniec apartamentowca przy ul. Siwca (boczna od ul Nakielskiej) w Tarnowskich Górach. ? Na terenie sąsiadującej z nami fabryki wycinane są drzewa. Z okna widzę, jak padają, jedno po drugim. Szkoda, bo stanowiły naturalny parawan, który oddzielał nas od hałasu z tej strony ? mówił Czytelnik.

Potem telefony dzwoniły już regularnie. Ktoś z Czytelników mówił o wycince przy ul. Janasa, naprzeciw Gimnazjum nr 4, następny informował o tym, że pod topór poszły drzewa obok domu pomocy przy ul. Włoskiej na osiedlu "Przyjaźń", jeszcze ktoś inny dzwonił z Pniowca, ze Strzybnicy, informacje przyszły z Łubia, Połomi, Miedar, Ożarowic. Diagnoza problemu, jaką przedstawiali Czytelnicy była jedna - "lex Szyszko" ? prawo do wycinki na własnym terenie przez właściciela działki.

Adam Mrugacz, naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego w Tarnowskich Górach stara się studzić emocje. ? Część drzew, nawet tych wyciętych ostatnio, poszła pod topór na zasadach sprzed czasu wprowadzenia "lex Szyszko". Właściciele nieruchomości mieli na to zgody ? mówi naczelnik Mrugacz i dodaje, że w niektórych przypadkach, a tak było np. na działce przy ul. Janasa, miasto samo zwracało się do właściciela działki o ścięcie rosnących tam topoli. ? Mieszkańcy pobliskich bloków informowali nas, że ze starych już drzew, przy lada wietrze spadają połamane gałęzie. Fakt, że topole w tym miejscu ścięto właśnie teraz, to zbieg okoliczności.

Od 1 marca liczba drzew pod topór powinna się zmniejszyć. To ze względu na ochronę ptaków. Do 15 października trwa okres lęgowy. Jeśli na danym drzewie jest gniazdo, budka lęgowa, dziupla zamieszkiwana przez ptaki, nie wolno go ścinać. Nie wolno również ścinać drzew, gdy zagraża to ptakom w sąsiedztwie. ? Prawo zakazuje niszczenia siedlisk, płoszenia i uprzykrzania życia ptakom ? mówi naczelnik. Paweł Siwy z Piekarskiego Stowarzyszenia Przyrodników dopowiada, że ochroną objęte są też te drzewa, na których ptaki odpoczywają, migrują bądź żerują. Natomiast naczelnik Mrugacz dodaje, że przepisy ograniczają także swobodę właścicieli nieruchomości, gdy na drzewach bytują chronione owady, czy też mchy i porosty gatunków objętych ochroną.

Ochrona podczas okresu lęgowego może być jednak iluzoryczna. Nawet w czasie, gdy na wycięcie drzewa potrzebna była urzędowa zgoda, trudno było za każdym razem sprawdzić, czy nie ścięto drzewa, na którym ptaki miały gniazdo. Co prawda przy decyzji o zgodzie na wycinkę był zapis, że nie można jej wykonać w okresie lęgowym. Tyle, że urzędnicy nie byli i nie są w stanie na bieżąco sprawdzać każdego wyciętego drzewa. Ktoś może po prostu zignorować zakaz i liczyć na to, że nic się nie wyda. Jeżeli więc widzimy, że przygotowywana jest wycinka drzewa, na którym znajduje się gniazdo, warto interweniować ? zadzwonić do urzędu gminy czy straży miejskiej.

Jednak problem pozostaje problemem. Krótko mówiąc stan prawny jest taki, że jeśli właściciel nieruchomości na własnej działce chce ściąć drzewo, władze nie są mu w stanie przeszkodzić. Co nie znaczy, że urzędnicy nie mogą nic zrobić. Na przykład w Chorzowie w teren ruszyły patrole pracowników wydziału ochrony środowiska. Sprawdzają, czy drzewa faktycznie wycięto zgodnie z prawem, czyli czy np. nie miały zbyt dużego obwodu. ? Miejsca, w których przeprowadzane są kontrole wybieramy na podstawie zgłoszeń od mieszkańców, wskazują je też sami pracownicy wydziału ochrony środowiska ? informuje Karolina Skórka, rzecznik chorzowskiego magistratu. Jak na razie chodziło o pojedyncze drzewa i kontrole nie wykazały, by ktoś złamał prawo.

Sam fakt, że drzewa idą pod topór i piłę to zaledwie połowa problemu. Do tej pory było tak, że administracja, która wydawała zgodę na wycinkę, mogła nakazać posadzenie drzew w zamian. Teraz, na własnej działce, można ciąć do woli i, jeśli nie uzna się tego za stosowne, niczego w zamian nie sadzić.

Z zapowiedzi polityków rządzącego Prawa i Sprawiedliwości wynika, że przepisy "lex Szyszko", które spowodowały nasilenie liczby wycinek, mają zostać wkrótce zmienione. Zapowiedzi zmiany zbiegły się w czasie ze szturmem z siekierami, można więc przypuszczać, że przynajmniej część właścicieli po prostu bała się, że nie zdąży.

Jacek Tarski, (esp)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%