Zamknij

Kilo truskawek za piątaka. Wielkie zbieranie w Księżym Lesie. Rekordziści nazbierali ponad 30 kg

18:30, 29.07.2021 aj
Skomentuj Za kilogram zebranych własnoręcznie truskawek płacono 5 zł. Zjedzone na polu owoce były gratis. Fot. Archiwum prywatne Za kilogram zebranych własnoręcznie truskawek płacono 5 zł. Zjedzone na polu owoce były gratis. Fot. Archiwum prywatne

Za kilogram płacono 5 zł, owoce zjedzone w czasie zbierania były gratis.  Rekordziści zebrali nawet 30 kg. W gospodarstwie rolnym Manfreda Skrzypczyka w Księżym Lesie odbyła się akcja zbierania truskawek.

Zainteresowanie było ogromne. Rekordziści zebrali nawet 30 kg. Tzw. samozbiory są coraz bardziej popularne, szczególnie na wschodzie kraju. Powstał nawet specjalny portal, na którym można wyszukać gospodarstwa, które wprowadziły taką formę. Czy nowa moda przyjmie się na Śląsku?

Zbierać truskawki przyjechały osoby z Tarnowskich Gór i okolic, ale też m.in. z Zabrza i Bytomia. – Na polu były całe rodziny, ludzi było jak mrówek – mówi Manfred Skrzypczyk. To pierwsza tego typu akcja w gospodarstwie rolnym w Księżym Lesie. Plantator mówi, że zdecydowały względy ekonomiczne. Pogoda nie sprzyjała, opóźniły się zbiory, do tego przyszła burza i zimna woda spadła na rozgrzane owoce. Zdecydował się udostępnić chętnym pole, żeby nic się nie zmarnowało. Czy zarobił? – Najważniejsze, że owoce się nie zepsuły. Pole było przeplewione do zera, a mnie trochę z tego kapnęło – komentuje. 

Fitness na polu 

Odzew był tak duży, bo akcję zbierania w mediach społecznościowych wypromował pan Bartosz. Od kilku lat mieszka w Tarnowskich Górach. Pochodzi z Jarosławia, w województwie  podkarpackim i jak mówi, dobrze pamięta z dzieciństwa zbieranie owoców wprost z pola. Tak samo jak smak dobrej truskawki. – Szukaliśmy z żoną smacznych truskawek. Wszyscy polecali owoce z Księżego Lasu. Sprawdziliśmy, są naprawdę bardzo dobre – mówi. W tym sezonie kupował truskawki ze stoiska obok zakładów Wojtachy. Kiedy samochodu z łubiankami nie było, pan Bartosz przypomniał sobie, że na koszykach był numer telefonu. Zadzwonił. I tak od słowa, do słowa, dowiedział się, że może z żoną przyjechać sam pozbierać truskawki, bo nie ma chętnych.

– To była sobota, co prawda nie udało nam się być o 6 rano, ale godzinę później byliśmy zwarci i gotowi. Licytowaliśmy się, ile zabrać koszyków. Kiedy przyjechaliśmy na miejsce powiedziałem do pana Manfreda: przywiozłem żonę na fitness – śmieje się. Na polu obowiązywała procedura: gdzie zbierać owoce, gdzie ważyć. W niecałą godzinę małżeństwo zebrało 6 koszyków pełnych truskawek. Po zważeniu zapłacili 60 zł. 

– Normalnie byłoby to ponad 100 zł i nie mielibyśmy wpływu na jakość owoców. Byłem zaskoczony, ile na polu było zniszczonych truskawek, chyba wcześniej przeszła burza. Na początku byliśmy tym nieco zrezygnowani, ale potem, w głębi pola, odkryliśmy zagłębie doskonałych owoców – wspomina. 

Akcja daje do myślenia 

Z rozmowy z Manfredem Skrzypczykiem dowiedział się, że za tydzień pole zostanie skoszone, a truskawki, które zostały – przepadną. Dlatego opublikował post na Facebooku z informacją, że można przyjechać i zebrać owoce. Odzew był ogromny. 

– Przyjechały całe rodziny, dzieci biegały za motylami po polu, było małżeństwo z małym dzieckiem w wózku. Widać, że ludzie szukają odskoczni od miasta. Tu jest cisza, spokój. Słychać ptaki, a nie samochody – mówi plantator. Podkreśla, że akcja to na razie próba. Truskawki w tym roku będzie można zebrać jeszcze raz. Nie wyklucza, że w przyszłym roku zorganizuje podobne zbieranie. Będzie jednak inaczej zorganizowane: już na początku sezonu wydzieli hektar pola. 

Manfred Skrzypczyk na razie nie planuje wprowadzać samodzielnego zbierania innych owoców lub warzyw. Przyznaje, że organizacyjnie mogłoby to go przerosnąć, ludzie blokowaliby samochodami przejazd na drogach. – Akcja daje do myślenia, wiem, że są rolnicy, którzy zdecydowali się na takie formy sprzedaży – przyznaje. 

– Cieszę się, że akcja odbiła się takim echem. Złożyło się na to kilka czynników, które zadziałały razem. Nie zdajemy sobie sprawy, ile wysiłku trzeba włożyć w to, żeby wyhodować truskawki. Akcja miała też wymiar edukacyjny, szczególnie dla dzieci, które mogły przekonać się, ile pracy się z tym wiąże – mówi pan Bartosz.

[ZT]32083[/ZT]

 

(aj)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

W KanadzieW Kanadzie

0 3

Od 40 lat tak sie zbiera ale w Polsce to zawsze za murzynami 09:06, 30.07.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%