– Sadzimy je na początku maja, przycinamy i dopiero potem zaczynają się schody – opowiada o produkcji chryzantem wielkokwiatowych Marek Wojewodzic, ogrodnik z Tarnowskich Gór.
W gospodarstwie ogrodniczym Marka Wojewodzica każdego roku produkowanych jest 20 tysięcy chryzantem doniczkowych. Produkcję rozpoczyna się wiosną, pierwsze sadzonki przyjeżdżają w maju.
W ogrodnictwie produkowane są chryzantemy drobnokwiatowe, które mają bardzo dużą liczbę kwiatków, ale małych, oraz chryzantemy wielkokwiatowe – kwiatów jest zdecydowanie mniej, ale są większe.
– Produkcja tych pierwszych nie jest aż tak skomplikowana. To zależy od tego czy chcemy uzyskać dużą roślinę czy mniejszą i jest to uzależnione od terminu sadzenia – opowiada Marek Wojewodzic.
Znacznie bardziej skomplikowana jest produkcja chryzantem wielkokwiatowych.
– Sadzimy je na początku maja, przycinamy i dopiero potem zaczynają się schody – opowiada Marek Wojewodzic.
Jest to roślina dnia krótkiego, a tak naprawdę długiej nocy. Wymaga odpowiedniej liczby godzin bez światła, żeby zaczęły się tworzyć pączki.
– W normalnych warunkach większość tych odmian zakwitłaby pięknie, ale gdzieś w połowie, a niektóre nawet pod koniec listopada. Jeżeli chcemy uzyskać produkt finalny na koniec października, musimy je zacząć zacieniać na przełomie lipca i sierpnia. Sterowanie polega na tym, że całe zagony roślin przykrywa się specjalną folią późnym popołudniem, o godz. 18, a rano, około 7-8 odkrywa – opowiada Marek Wojewodzic.
Chryzantemy potrzebują 12-13 godzin ciemności i wtedy zaczynają wypuszczać pączki. Ale to dopiero połowa sukcesu, bo jest ich na każdym pędzie o wiele za dużo.
– Na każdym pędzie musi zostać jeden główny pąk. Pozostałe trzeba usunąć. I tu postęp technologiczny niewiele nam pomoże, nikt nie wymyśli żadnej maszyny do tej pracy. Do końca świata trzeba to będzie robić ręcznie – mówi Marek Wojewodzic.
Na 20 tysięcy chryzantem połowa to wielkokwiatowe. Ale w tych 10 tysiącach doniczek jest po 7, 8, nawet 10 pędów. W sumie daje to od 70 do 100 tysięcy, a każdy pęd ma kilka, czasami kilkanaście pączków do usunięcia.
– Trzeba to zrobić w maksymalnie krótkim czasie. Mamy na to tydzień – opowiada Marek Wojewodzic. – Między innymi z tego względu zaczynają być drogie. Z roku na rok chryzantem wielkokwiatowych jest też coraz mniej – dodaje.
W tym roku ceny kwiatów znacznie wzrosły.
– Obiekt trzeba ogrzewać, a każdy wie, o ile poszła w górę cena opału. Największe zużycie gazu, którego ceny podskoczyły kilkukrotnie, jest w zakładach chemicznych, które produkują m.in. nawozy. Płacimy za nie 100-150 proc. więcej niż półtora roku temu. Dwukrotnie wzrosły ceny doniczek z tworzywa sztucznego – wylicza Marek Wojewodzic. – Kwiaty podrożały, bo wszystko drożeje.
Po Wszystkich Świętych miejsce chryzantem w tunelach zajmą pelargonie, które po kilku tygodniach trafią do szklarni, a stamtąd na pierwsze tygodnie grudnia zostaną przeniesione gwiazdy betlejemskie.
Przeczytaj też:
Radzionków. Śmierć na drodze rowerowej
Barbara Dziuk z Tarnowskich Gór: Droga opozycjo! Przestańcie kłamać!
[ZT]38520[/ZT]