Nie sala weselna, ale przyjęcie w domu i potem wyjście z orkiestrą na tańcowanie. Nie biała suknia, tylko czarna jakla i zielone wstążki. Śląski ślub sprzed lat zdecydowanie różnił się od współczesnego.
W książce "Rajza z piekarskom godkom" opracowaną przez Helenę Leśniowską czytamy wspomnienia Marty Wójcik z Dąbrówki Wielkiej. Pamięta, że dopiero kiedy ojcowie się dogadali, chłopak mógł przychodzić do dziewczyny na "zolyty". Ta ryglowała wtedy drzwi. Żeby zalotnik się do niej dobijał i by sąsiedzi to słyszeli.
Miesiąc przed weselem młodzi zapraszali gości. U młodej pani piekło się kołocze z makiem, serem i posypką. ? Ten zwyczaj w wielu domach przetrwał do dziś ? mówi Mariusz Jarzombek, który interesuje się śląskimi zwyczajami. Popularne jest też trzaskanie szkła przed ślubem, które nieraz bywa większą imprezą niż wesele.
Wesela w Dąbrówce Wielkiej, Miasteczku Śląskim, czy innych śląskich miejscowościach odbywały się w domach. Chałupy duże nie były, więc często scenariusz wyglądał tak, że u młodego spotykali się jego goście, u młodej ? jej. Po ślubie wszyscy szli z orkiestrą, druhnami i drużbami do panny młodej na obiad, potem do pana młodego. A wieczorem na taneczną zabawę. ? Moi rodzice brali ślub w latach 60. i też wesele było w domu. Tyle, że goście nie musieli iść nigdzie tańcować. Tancdila była przy domu ? opowiada Jarzombek.
Gości na weselu zabawiali starostowie. Popularne było wspólne śpiewanie. W poprawiny do śpiewu i tańca przygrywał ktoś na akordeonie. Jak wspomina Marta Wójcik, potem goście szli przez wieś z "komedyjami". Przebierali się np. za niedźwiedzia, kota, kucharkę, śpiewali i tańczyli na drodze, przystawali przed chałupami i częstowali wódką. "Do północy bawiła się cała Dąbrówka" ? czytamy w publikacji.
W zbiorach Izby Regionalnej w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Piekarach Śląskich jest też czasopismo "Panorama" z opisem stroju weselnego. Panna młoda musiała mieć czarną "kieckę", suto marszczoną, przeważnie adamaszkową i taką samą jaklę, czyli bluzkę z długimi rękawami zapinaną pod szyją. Na spódnicę zakładała biały albo barwny fartuch. Ozdobą czarnej jakli były sznury żółtych korali z dużym, złoconym krzyżykiem i zielone wstążki, wiązane tylko do ślubu. Obowiązkowy był też gruby mirtowy wianek i tzw. klapy, czyli dopięte do niego białe i niebieskie wstęgi.
Pan młody zakładał odświętny strój ludowy, do którego też przyczepiał zielone wstążki. Była jeszcze weselna różdżka, zrobiona ze sztucznych kwiatów, koralików, drobnych świecidełek, z długimi i szerokimi wstęgami. ? Moi dziadkowie mieli pamiątkę ? włożone w ramę ślubnego portretu, za szkłem mirtowy wianek babci i różdżkę dziadka ? zauważa Barbara Fisher, prezes zespołu folklorystycznego Brynica. Opowiada też o oczepinach, kiedy panna młoda zamieniała wianek na chustkę purpurkę.
Agnieszka Reczkin
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu gwarek.com.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz