21 maja Helena Dolibóg z Radzionkowa skończyła 100 lat. - Nauczyła nas cierpliwości i tego, jak być dobrym - mówią jej dzieci Maria i Henryk.
Helena Hajda urodziła się w Radzionkowie. Uczyła się w przykościelnej szkole. Kiedy miała 14 lat jej ojciec Jan miał wypadek w kopalni, nie przeżył. Pani Helena była najstarsza i musiała zaopiekować się pięciorgiem młodszego rodzeństwa.
W 1942 roku wyszła za mąż za Alojzego Doliboga. Pracował m.in. w Spółce Brackiej w Tarnowskich Górach. W kopalni Bytom miał ciężki wypadek. Kolega, który był półtora metra od niego, nie przeżył. Alojzy Dolibóg miał potem problemy z kręgosłupem i już nie mógł pracować pod ziemią.
I Hajdowie, i Dolibogowie to radzionkowskie rodziny z dziada pradziada.
– Nasi rodzice pochodzili z rodzin wielodzietnych. Mama w młodym wieku straciła ojca, tata – oboje rodziców. Musieli sobie poradzić w trudnej sytuacji, ciężko pracowali. Jeden z braci każdego z nich zginął na wojnie. Historie rodzin naszych rodziców były więc podobne – zauważa Henryk Dolibog.
Kościół, rodzina, dom
Helena Dolibóg miała 7 dzieci - 6 synów i córkę, która urodziła się w środku, jako czwarta. Rodzeństwo to: śp. Jan, Henryk, śp. Antoni, Maria, Augustyn, Franciszek, Józef. Doczekała się 10 wnuków i 16 prawnuków. Za to, że aż 5 jej dzieci pracowało w górnictwie, dostała Krzyż Zasługi.
– Życie mamy to kościół, rodzina i dom. Nie pracowała zawodowo. Całe życie poświęciła najbliższym. Mimo że bywało bardzo ciężko, zawsze gotowała dwudaniowy obiad, piekła chleb, szykowała nam zupę mleczną na śniadanie, przygotowywała drugie śniadanie. Raz w tygodniu robiła wielkie pranie, tak że jak wstawaliśmy wcześnie rano, to już wszystko było wyprane – wspomina rodzeństwo, Maria i Henryk.
Na przykład obiad dla tak licznej rodziny oznaczał gotowanie w wielkim garze 60 klusek. Na co dzień nie było słodyczy, za to w niedzielę pani Helena zawsze piekła babkę piaskową.
Nie było pieniędzy na nowe rzeczy, materiały. Dzisiejsza jubilatka szyła więc ubrania dzieciom z tych starych. – Miałam dużo pięknych sukienek po siostrach mamy, które dla mnie przerobiła – wspomina Maria Wojtkowiak. Pani Helena praktycznie nie miała czasu wolnego, jedynie po niedzielnym obiedzie znajdowała chwilę na czytanie "Przyjaciółki". Kiedy już dzieci założyły swoje rodziny, mogła na czytanie i odpoczynek poświęcić więcej czasu. Rodzeństwo wspomina też, że przy codziennych pracach mama często śpiewała.
[FOTORELACJA]26912[/FOTORELACJA]
Najbliżsi stulatki podkreślają, że to niezwykle dobra osoba, która nigdy z nikim nie była w konflikcie. Tak samo jest z jej dziećmi, cały czas żyją w zgodzie, jedności. Czego nauczyła ich mama? – Cierpliwości – odpowiada pani Maria. – Bycia dobrym – dodaje pan Henryk.
Helena Dolibóg długo była samodzielna. Chodziła do kościoła i tak jak jej babka zawsze siadała w czwartej ławce. Opiekowała się też schorowanym synem Antonim, aż do jego śmierci niespełna 4 lata temu. To właśnie jego odejście bardzo przeżyła i krótko po pogrzebie jej stan się pogorszył. Dziś praktycznie nie ma z nią kontaktu.
Opiekuje się nią synowa, Izabela Dolibóg, żona Franciszka. – Jest naszym aniołem. Poświęciła się dla mamy, wspaniale się nią opiekuje, z wielkim sercem – podkreśla rodzeństwo Maria i Henryk. Z kolei pani Izabela o swojej teściowej mówi, że to osoba, która do wszystkiego podchodziła bez nerwów.
[ZT]36130[/ZT]
0 0
Lat 😀😀
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu gwarek.com.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz