Zostało mało czasu!
0
0
dni
0
0
godzin
0
0
minut
0
0
sekund
Daj bliskim chwilę,
którą zapamiętają
Kup prezent
Zamknij

Pszczele imperium w Nowym Chechle. Mistrz pszczelarski Mirosław Koszelski oprowadzał po ogrodzie

aj 19:08, 24.07.2022 Aktualizacja: 18:21, 25.10.2025
Mirosław Koszelski z wnukiem. Fot. Alicja Jurasz Mirosław Koszelski z wnukiem. Fot. Alicja Jurasz

Jak kawa może zapobiec rabunkom miodu, jakie walory mają świece z wosku pszczelego i jaki charakter mają dziś pszczoły. Mistrz pszczelarski Mirosław Koszelski kolejny raz udowodnił, że o pszczołach wciąż można dowiedzieć się czegoś nowego, a pszczelarstwo to nie hobby, a styl życia.

Spotkania dla pszczelarzy zrzeszonych w kole pszczelarskim w Nakle Śląskim i ich gości w ogrodzie Mirosława Koszelskiego w Nowym Chechle to wieloletnia  tradycja. W tym roku impreza odbyła się 17 lipca.  Uczestnicy mogli wysłuchać wykładu gospodarza, a potem w jego towarzystwie wybrać się na zwiedzanie ogrodu. Spotkanie odbywało się po sąsiedzku z pasieką. Mirosław Koszelski drugą ma w Beskidach.

– Niektórzy się dziwią, kto w górach pilnuje mi pszczół. A pszczoły pilnują się same. Jeżdżę tylko wybierać miód i obserwuję, czy rodziny są zdrowe. Im mniej będziemy grzebać w ulach, tym będą szczęśliwsze – mówił.

Radził pszczelarzom, żeby nie przesadzali z kontrolą tego, co dzieje się w ulu. – Niektórzy chcą zobaczyć matkę. Po co? Chcesz powiedzieć tej matce dzień dobry? Ona nie chce cię widzieć  i kryje się przed tobą. Po co jej szukać i denerwować całą rodzinę? Zaglądam do pszczół, kiedy trzeba – komentował.

Mirosław Koszelski radzi 

Podczas spotkania była okazja do zakupu miodu i świec z wosku pszczelego. Gospodarz długo opowiadał o zaletach jednych i drugich. Podkreślał, że świeca z wosku pszczelego oczyszcza szkodliwe substancje w mieszkaniu, w przeciwieństwie do parafinowej. Mówił, jak naturalnymi sposobami radzić sobie z tzw. rabunkami innych pszczół w ulach. Pomocnym orężem dla pszczelarza jest kawa. Wystarczy łyżeczkę dobrze zmielonej kawy dmuchnąć w ul. Kiedy pszczoła-rabuś wróci z łupem do własnego ula, strażniczki jej nie wpuszczą.

– Pszczoły są dziś łagodne, wpuszczają np. osy do ula, lata temu było to nie do pomyślenia – podkreślał. 

Magiczny ogród w Nowym Chechle 

Bardzo dużą ciekawość nie tylko u pszczelarzy, ale też pozostałych uczestników wzbudził  ul typu "plaster miodu" czy inaczej kuszka/kószka. To nawiązanie do tradycji pszczelarskich  i tego, żeby jak najmniej ingerować w życie rodzin pszczelich. Tego typu słomiane ule wciąż można spotkać np. w Bułgarii. Mirosław Koszelski tłumaczył, że jego wkład polegał tylko na odpowiednim ustawieniu wewnątrz ramki, która dała kierunek pracy pszczołom. Dzięki temu ma możliwość odcinania plastrów miodu. 

Mistrz pszczelarski oprowadzał po swoim ogrodzie. Miejsce imponuje wielkością, ale też różnorodnością i kolorami. Jest przeciwieństwem ogródków z równo przystrzyżonym trawnikiem, nazywanych zielonymi cmentarzami. Ogród pszczelarza z Nowego Chechła nie tylko pięknie wygląda, ale rozbrzmiewa głosami ptaków i bzyczeniem pszczół. Są tu pawie, oczka wodne, mnóstwo kwiatów, krzewów, rosną kiwi, kasztan jadalny, drzewa cytrusowe, a pomidory i jeżyny imponują rozmiarami. 

Problem z opryskami: reagować 

Podczas spotkania była też mowa o chorobach pszczół. To nie jedyny problem z jakim borykają się pszczelarze. Mimo apeli i rosnącej świadomości opryski pól wciąż są prowadzone w porach lotów tych pożytecznych owadów. W efekcie pszczelarze tracą całe rodziny.

– Ubolewam, że źle się dzieje ze środowiskiem i pszczołami, jest dużo podtruć, zniszczeń i nieporozumień ludzkich – mówił pszczelarz Bronisław Kowalczyk z Tarnowskich Gór. Jest biegłym w sądzie okręgowym w Katowicach, z zakresu ochrony środowiska i pszczelarstwa. Wspomina, że widoku wytrutych pszczół leżących przed ulem, tak, że jest wręcz brązowo, nie można zapomnieć i się z nim pogodzić. Jego zdaniem powodem jest chciwość.

– Ktoś przyjmuje tyle zleceń na opryski pól, że nie jest w stanie zrobić ich wieczorem, kiedy owady wracają do uli. Robi to przez cały dzień. Przyjeżdża policja, czasem płaci mandat, a potem kontynuuje proceder. Jeśli widzimy w środku dnia traktor w polu rzepaku, trzeba to zgłaszać na policję. Pszczelarz nie da rady pilnować pasiek całą dobę  – podkreśla. 

Są jednak i pozytywy. Pszczelarstwem zaczyna interesować się młode pokolenie. Mirosław Koszelski opowiadał, że pszczelarską żyłkę zauważył u 8-letniego wnuka. Chłopiec ma już nawet specjalny strój, razem odwiedzili pasiekę w górach. 

[FOTORELACJA]27008[/FOTORELACJA]

[ZT]37084[/ZT]

 

(aj)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
0%