Chętnie dzielił się ciekawostkami. Wyjaśniał, że ponieważ przez Tworóg przebiegała granica, w okolicy krążyło wiele anegdot o przemytnikach. W lokalnej historii ślad zostawiły takie wydarzenia jak przemarsz wojsk napoleońskich, burzliwe losy III powstania śląskiego, po którym w piwnicy tworoskiego zamku pozostały kraty szybko utworzonego aresztu. W Tworogu wciąż żywa pozostaje też legenda o straszącej tam "białej pani". W roku 1826 panem na zamku w Tworogu został książę Adolf zu Hohenlohe-Ingelfingen z Koszęcina. Właśnie z tego okresu pochodzi mroczna legenda o, zamurowanej żywcem w zamkowej piwnicy, brzemiennej służącej. Miała zajść w ciążę za sprawą księcia. Ten, aby pozbyć się kłopotu, kazał jakoby zamurować nieszczęsną w tajemnym lochu.
Sam Fryderyk Zgodzaj miał z nią dwa spotkania. Jedno jako dziecko.
"W letni słoneczny wieczór wszedłem do holu prawie opuszczonego zamku, kierując się na schody. Nagle stanąłem jak wryty, nogi się pode mną ugięły, a serce waliło jak młot. Po poręczy przesuwała się biała, przeźroczysta postać ducha. Wybiegłem z zamku jak oparzony, uciekając w popłochu do domu".
Kiedy po przybiegnięciu do domu opowiedział o wszystkim swojej mamie, dostał jeszcze porządnie lanie za to, że łazi "kandy duchy furgajom". Przed wchodzeniem wieczorami do zamku już wcześniej przestrzegał go dziadek, ale chłopak, jak to dziecko, traktował opowieści o białej pani z przymrużeniem oka.
Z białą panią Fryderyk Zgodzaj zetknął się drugi raz po ponad 40 latach od pierwszego spotkania, gdy w pałacu odbywał się remont. Wydarzyło się to również pewnego letniego wieczoru, około godziny 20. Tak to opisuje:
"Wszedłem śmiało do holu i, tak jak przed laty, zobaczyłem białą postać w tym samym miejscu. Serce zaczęło mi łomotać i chciałem uciec, ale powiedziałem sobie, że to niemożliwe, aby były duchy. Na drżących nogach poszedłem na schody, żeby dotknąć ducha. Okazało się, że zachodzące słońce odbijało się w sąsiednim oknie, a jego promienie wpadały z powrotem do holu. Nierówność starych szyb tworzyła zarys postaci ducha, a kurz wirujący przy otwieraniu drzwi wypełniał całą zjawę. W tym momencie kamień spadł mi z serca". Wszystko byłoby więc racjonalnie wyjaśnione, gdyby nie pewien zagadkowy szczegół. Na poręczy schodów, w miejscu gdzie pojawiła się biała pani dostrzec można charakterystyczne nacięcie. Kto go zrobił i po co?" - opisywaliśmy to dziwne wydarzenie kilka lat temu na łamach "Gwarka".