Wczoraj straż pożarna była wzywana pięć razy do gniazd os i szerszeni. – Ludzie przyzwyczaili się dzwonić w takich sytuacjach na 112, a straż pożarną powinni wzywać tylko w przypadku zagrożenia życia i zdrowia – mówi kpt. Wojciech Poloczek, rzecznik prasowy komendy straży pożarnej w Tarnowskich Górach.
Wczoraj do likwidacji gniazd os i szerszeni byli wzywani strażacy z OSP Tworóg, OSP Kalety i OSP Wieszowa. Wezwań było pięć, ale w letnie dni potrafi być ich kilkanaście. Taka sytuacja powtarza się co roku.
W 2021 r. straż została wezwana w tym samym czasie do usunięcia gniazda os i do pożaru. Płonęła kamienica u zbiegu ulic Krakowskiej i Piłsudskiego w Tarnowskich Górach. W końcu może dojść do takiej sytuacji, że strażacy nie dotrą na czas z pomocą, bo wcześniej wyjechali gdzieś daleko usuwać siedlisko owadów.
– Zgodnie z prawem budowlanym to właściciel czy zarządca nieruchomości jest odpowiedzialny za zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom. Jeżeli nie potrafi usunąć gniazda owadów błonkoskrzydłych sam, powinien skorzystać z usług specjalistycznej firmy – mówi rzecznik prasowy komendy straży pożarnej w Tarnowskich Górach.
Natomiast jest to usługa, za którą trzeba zapłacić. A wezwanie straży pożarnej nic nie kosztuje.
– Trzeba liczyć się z tym, że po przyjeździe zastępu dowódca uzna, że nie ma zagrożenia zdrowia lub życia, poleci odgrodzić teren taśmą i wezwać firmę do usunięcia – mówi rzecznik prasowy komendy straży pożarnej w Tarnowskich Górach.
Jak mówi kpt. Poloczek strażacy są często wzywani do małych kokonów, z którymi właściciele posesji mogliby poradzić sobie sami. Wieczorem należy spryskać jest środkami owadobójczymi i usunąć. A gniazdo os wielkości pięści nie powstaje w ciągu jednego dnia i należy odpowiednio wcześnie reagować.
Czytaj też:
Pechowa awaria - oto co spotkało rowerzystę! Kronika policyjna
Czołowe zderzenie na ul. Wolności. Trzy osoby ranne, w tym 10-latek