Bała się otworzyć własną działalność, nie wiedziała, czy sobie poradzi. Na szczęście, przy wsparciu męża, podjęła odważną decyzję i zaryzykowała. Dziś bardzo się cieszy z tego, że od 10 lat pracuje na swoim. Kornelia Klimza z Tarnowskich Gór, kolejna bohaterka cyklu Biznes na obcasach, odnalazła swoje zawodowe miejsce w branży ubezpieczeniowej. Choć droga do celu prowadziła przez elektronikę, rewitalizację terenów pogórniczych i wojsko.
Po szkole podstawowej wybrała naukę w technikum. Chciała zdobywać wiedzę związaną z systemami komputerowymi. – Zależało mi na tym, żeby robić coś nowego, czym zajmuje się niewiele osób. Stawiałam na nowoczesność – wspomina Kornelia Klimza.
Problem w tym, że z powodu braku funduszy technikum kierunku systemów komputerowych nie otworzyło. Została jej więc elektronika. Jeżeli chodzi o studia, wybrała ochronę środowiska i przekształcanie terenów pogórniczych. Zdobyła dobre wykształcenie, mogła zająć się ciekawymi rzeczami, tyle że w tamtych czasach bez znajomości szans na pracę praktycznie nie było.
Staż odbywała w wojsku, w sekretariacie, a potem było zatrudnienie w korporacji – firmie ubezpieczeniowej. Przechodziła w niej różne szczeble zawodowej kariery. Wszystko skończyło się nagle, po 10 latach, kiedy zamknięto oddział firmy.
Trudna decyzja
– Przeprowadzaliśmy się z Chorzowa do Tarnowskich Gór, zaciągnęliśmy kredyt na budowę domu, a tu przyszła utrata pracy. To mąż motywował mnie do założenia własnej działalności, wiedział, że miałam doświadczenie i wiedzę. Jednak bardzo się bałam. Moja mama i babcia zawsze pracowały na etacie i ja też tak widziałam swoje zatrudnienie. Myśl, że będę pracować na swoim, przerażała mnie – przyznaje nasza rozmówczyni.
Okazało się jednak, że warto było przezwyciężyć obawy. Dziś cieszy się, że 10 lat temu podjęła decyzję o prowadzeniu własnego biznesu. Łatwo nie jest, bo jednoosobowa działalność oznacza konieczność ogarnięcia wszystkiego – od logistyki, przez sama usługę, po księgowość.
Z drugiej strony można samemu planować sobie dzień pracy. Jest czas na zawiezienie dzieci do szkoły czy lekarza, nieplanowane wyjścia. Tarnogórzanka pracuje w domu, ale pilnuje, żeby iść do swojego pokoju – gabinetu o godz. 9, wykonać pracę i po "dniówce" mieć wolne. Choć to nie takie łatwe: wymaga samodyscypliny i nigdy nie wiadomo, kiedy praca się skończy. To nie jest klasyczna "robota na 8 godzin" .
Zdarzają się sytuacje awaryjne, kiedy odbiera telefony wieczorami. To na przykład momenty, gdy klient ma wypadek czy zachoruje za granicę. Na urlop Kornelia Klimza zawsze wyjeżdża z laptopem, właśnie na wypadek takich podbramkowych sytuacji, w których znajdą się klienci. Ci z reguły to doceniają.
Uratowała mi życie
– Pani Kornelia uratowała mi życie. Musiałam na szybko ubezpieczyć mieszkanie, żeby załatwić sprawy kredytowe, a okazało się, że mam nieważny dowód osobisty. Wydawało się, że jestem w sytuacji bez wyjścia. Jednak ona złapała za telefon, zaczęła wszystko sprawdzać i ogarnęła temat – mieszkanie miałam ubezpieczone na czas. Wiem, że zawsze mogę na nią liczyć – mówi jedna z klientek.
Bizneswomen przyznaje, że faktycznie staje się opiekunką klientów. Na szczęście większość tego nie wykorzystuje i stara się szanować jej czas. Choć zdarzają się wyjątki od reguły.
Kiedy zaczynała pracę w branży ubezpieczeniowej, około 20 lat temu, można było powiedzieć, że brylują w niej mężczyźni. Dziś kobiety działają tu na takich samych zasadach.
Co Kornelia Klizma radzi osobom, które myślą o podjęciu pracy na swoim? – Na pewno trzeba zrobić porządny biznesplan, zbadać rynek, rozeznać, czy są szanse na zyski. Niezwykle ważne jest wsparcie najbliższych, należy się bowiem liczyć z tym, że na początku się nie zarabia, a nawet do biznesu się dokłada. I cóż, firma sama nie działa, jak myślą niektórzy. Nieraz wymaga więcej czasu i zaangażowania niż praca na etacie – zauważa nasza rozmówczyni.
Najlepsze chwile z rodziną
Jednym z plusów pracy na etacie jest możliwość takiego zaplanowania obowiązków, że starcza czasu na realizację pasji. Kornelia Klimza od dziecka jest aktywna fizycznie. Przez ponad 10 lat trenowała piłkę ręczną. Teraz stawia na fitness, siłownię, zajęcia z zumby i rower. Jeździ również na nartach. – Z synami nie mam szans na łatwe trasy, muszę im dotrzymać kroku, więc nieraz zaliczam i snow parki – śmieje się tarnogórzanka.
Generalnie bardzo lubi spędzać czas z rodziną – wspólne wakacje, wyjazdy, wyjścia do kina, wieczorne rozmowy w domu. – To naprawdę najlepsze chwile – zapewnia. Wycisza ją natomiast i odstresowuje zbieranie grzybów. – Z reguły wybieramy się na grzybobranie do lasów w rejonie Nowej Wsi Tworoskiej. Może nie mamy imponujących zbiorów, ale już sam spacer po lesie jest cudowny – uśmiecha się pani Kornelia.
Czytaj też:
Pokazuje piękno dojrzałych kobiet. Z zawodu jest... inżynierem
Biznes na obcasach. Podróżuje po świecie i... w głąb ludzkiej psychiki
Nikomu nie muszę nic udowadniać. Cele wyznaczam sama
[ZT]62496[/ZT]