Jest akt oskarżenia wobec złomiarzy, którzy w ubiegłym roku próbowali ukraść kopułę pancerną jednego z zabytkowych schronów z Dąbrówki Wielkiej. Mężczyźni przyznali się do winy. Grozi im do 8 lat więzienia.
Uszkodzony schron znajduje się w Piekar Śląskich-Dąbrówce Wielkiej. Obiekt pochodzi z 1934 roku i jest wpisany do gminnej ewidencji zabytków Piekar Śląskich. Jest on częścią Obszaru Warownego Śląsk i znajduje się pod opieką Stowarzyszenia na rzecz Zabytków Fortyfikacji „Pro Fortalicium”.
Złomiarze zdewastowali schron we wrześniu ubiegłego roku. Wycięli fragment żelbetonowej konstrukcji o grubości 20 cm. Prawdopodobnie wówczas ktoś ich spłoszył i na szczęście nie zdołali wywieźć wyciętych elementów.
Jak informuje prokurator Justyna Rzeszut-Sieńkowska z Prokuratury Rejonowej w Tarnowskich Górach sprawcami okazali się złomiarze z Piekar Śląskich. Było ich 6, akt oskarżenia dotyczy jednak tylko pięciu, ponieważ szósty mężczyzna ukrywa się przed wymiarem sprawiedliwości.
Oprócz tego obiektu, w mniejszym stopniu zniszczono także kilka innych schronów w okolicy. Mężczyźni przyznali się jednak tylko do uszkodzenia kopuły jednego. - Sprawcy są w wieku 30, 39 i 41 lat. Odpowiadają z wolnej stopy, zastosowano wobec nich środki zapobiegawcze o charakterze wolnościowym – podaje prokurator.
W toku śledztwa okazało się, że złodzieje złomu byli wielokrotnie karani m.in. za kradzież torów kolejowych, używanie tablic rejestracyjnych o numerach nieprzypisanych do pojazdu, posiadanie narkotyków, prowadzenie pojazdu bez uprawnień, jazdę pod wpływem alkoholu, pobicia i groźby.
Stowarzyszenie „Pro Fortalicium” przygotowało kosztorys naprawy schronu. Opiewa on na 120 tys. zł. Prezes stowarzyszenia, Dariusz Pietrucha podkreśla jednak, że nawet gdyby sprawcy mieli opłacić reparację obiektu, jego odbudowa byłaby ryzykowna.
– Sprawcy wycięli z kopuły pancernej schronu dwa fragmenty, jeden o wadze 300, a drugi 100 kg. Te kawałki pozostawili na miejscu. Naprawa mogłaby polegać na wspawaniu ich z powrotem. Nie jesteśmy jednak pewni, czy byłoby to skuteczne. Mówmy przecież o stali grubości 20 cm. Nikt nie wie, jak spaw zachowa się w zimie czy przy zmianie temperatur. Nie chcielibyśmy, by któregoś dnia te fragmenty odpadły i zrobiły komuś krzywdę – wyjaśnia prezes Pietrucha.
Druga wersja naprawy mogłaby polegać na wymianie kopuły na nową. Jak tłumaczy Pietrucha, w Polsce nie ma nikogo, kto mógłby ją odlać, a zlecanie tego za granicę byłoby zbyt kosztowne. Poza tym nie zgodziłby się na to wojewódzki konserwator zabytków, bo wiązałoby się to ze znacznym uszkodzeniem obiektu.
Czytaj także:
Droga była zablokowana, samochód ciężarowy stoczył się do rowu
Pożar w lesie. Akcja trwała kilka godzin
Przygotowuje się do potrójnego triathlonu
Rodzina piekarzanki potrzebuje pomocy