W niedzielę rano w całej Polsce mają zawyć syreny. To ma być sposób upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej. Wiele miast jest temu przeciw. Wśród nich Tarnowskie Góry i Piekary Śląskie.
Sygnał ma być słyszalny jutro, 10 kwietnia o godz. 8.41, w 12. rocznicę katastrofy smoleńskiej. Mają go włączyć samorządy. Te po kolei odmawiają. Taka decyzja zapadła np. w Katowicach, podobnie zdecydowały władze Tarnowskich Gór.
"W związku z ogłoszeniem przez Urząd Wojewódzki w Katowicach testu syren alarmowych, który zaplanowano na niedzielę 10 kwietnia o godz. 8.41 informujemy, że burmistrz miasta Tarnowskie Góry podjął decyzję o nieprzeprowadzaniu powyższej akcji.
Decyzja podyktowana jest dobrem mieszkańców i uchodźców oraz sytuacją za wschodnią granicą. Przeprowadzenie testu mogłoby wprowadzić niepotrzebną panikę wśród mieszkańców i goszczących w Tarnowskich Górach uchodźców" - poinformował tarnogórski urząd. Jednocześnie urząd zaznacza, że nie jest wykluczone włączenie syren z poziomu województwa.
Decyzję o odmowie podjęto też w Piekarach Śląskich.
"Uruchomienie alarmu w obecnej sytuacji, gdy na terenie naszego miasta przebywa już blisko 500 uchodźców z Ukrainy, mogłoby spowodować niepotrzebny niepokój i stres oraz przywołać traumę ostatnich dni. Dla naszych gości sygnał alarmowy będzie kojarzył się z zagrożeniem życia i może wywołać ogromy lęk. Pamiętamy o osobach, które zginęły 10 kwietnia 2010 r. także bez syren alarmowych, w tym dniu nasze myśli będą z nimi, a ich pamięć będziemy przywoływać w inny sposób. Uruchomienie syren w obecnej sytuacji byłoby brakiem szacunku dla naszych ukraińskich gości. Miasto Piekary Śląskie odmawia włączenia syren alarmowych - napisała Sława Umińska-Duraj, prezydent Piekar Śląskich