W policyjnych meldunkach nieraz pojawiają się sklepowe kradzieże. Ostatnio coraz częściej takie, gdy łup jest wart kilka czy kilkanaście złotych. W razie wpadki złodziej ma nadzieję na pouczenie, jednak w grę wchodzą raczej mandaty, nieraz i 500-złotowe.
W minionym roku policjanci z komendy w Tarnowskich Górach prowadzili 642 sprawy dotyczące kradzieży sklepowych. 163 z nich zakończyły się w sądzie. Dla porównania w 2021 roku było ich 601, z czego 148 miało finał w sądzie.
Jeżeli chodzi o kary, to w ubiegłym roku wystawiono 276 mandatów za kradzieże. W większości dostali je właśnie sklepowi złodzieje. Pouczeń było 7. Natomiast 2021 rok to 333 mandaty i 8 pouczeń.
Jak informuje rzecznik komendy policji w Tarnowskich Górach sierż. szt. Kamil Kubica, powodem wielu drobnych kradzieży procentowych trunków i artykułów spożywczych jest po prostu głód, także ten alkoholowy. Sklepowi złodzieje to nieraz osoby bezdomne.
- Część osób kradnie drobne rzeczy, bo ma nadzieję, że nikt tego nie zauważy. Zdarzało się, że przyłapane na tym starsze osoby mówiły, że nie mają już na nic pieniędzy, a chciały coś zjeść – twierdzi Kubica.
Wspomina też o młodszych osobach – od 18 do dwudziestu paru lat. Kradną pojedyncze rzeczy, na przykład kawę, również w nadziei, że nikt na to nie zwróci uwagi. Potem łup sprzedają po zaniżonej cenie i tak zarabiają trochę pieniędzy.
Są i takie tłumaczenia, że ktoś coś oglądał, włożył do kieszeni, zapomniał o tym i nie skasował w kasie. Jednak to z odpowiedzialności za kradzież nie zwalnia. Są też tacy, którzy wezmą coś z półki i zjedzą jeszcze w sklepie, nie płacąc. - Nieraz widziałem na podłodze czy sklepowej półce puste opakowania po jedzeniu – mówi nasz czytelnik.
Pisaliśmy już kiedyś o kradzieżach w drogeriach. Przypomnijmy, że w prokuraturze powiedziano nam wtedy, że złodziejkami są kobiety, których nie sposób „zaszufladkować” ze względu na wiek, wykształcenie czy sytuację majątkową.
Często na celowniku sklepowych złodziei są markety Biedronka. Jednak w biurze prasowym tej sieci odmówiono nam jakichkolwiek informacji. Nie powiedziano nam, czy to faktycznie jest problem i co najczęściej jest kradzione. Tłumaczono się względami bezpieczeństwa.
Kłopotu z odpowiedzią na nasze pytania nie mieli przedstawiciele sieci Lidl. - Podejmujemy liczne i skuteczne działania chroniące nasze mienie. Szkolimy pracowników, instalujemy monitoring, współpracujemy z profesjonalnymi firmami ochroniarskimi, korzystamy z bramek wyjściowych otwierających się po zeskanowaniu paragonu. W każdym sklepie jest pracownik ochrony. W efekcie kradzieże mają charakter incydentalny – zapewnia Aleksandra Robaszkiewicz z Lidl Polska.
Czytaj też:
Z prawie trzema promilami na elektrycznej hulajnodze. Kronika policyjna
[ZT]39608[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz