Umorzeniem zakończyło się śledztwo w sprawie księdza z Ziemięcic, podejrzewanego o pedofilię. Po 3 latach dochodzenia Prokuratora Rejonowa z Tarnowskich Gór nie dopatrzyła się znamion popełnienia przestępstwa.
Sprawa zaczęła się wieczorem, 10 czerwca 2020 r., gdy przed plebanię w Ziemięcicach przyjechała policja i prokurator.
O przeszukaniu zrobiło się bardzo głośno, gdy zaczął się rozpisywać na ten temat Zbigniew Stonoga. Na swoim profilu na Facebooku napisał "Katastrofa obyczajowa w Ziemięcicach pod Tarnowskimi Górami", a z wpisu wynikało najpierw, że chodzi o zabezpieczenie materiałów o treściach erotycznych. Potem miało dojść do zabezpieczenia znacznej gotówki oraz dóbr luksusowych. Wycofał się też z wcześniej podawanej informacji o zatrzymaniu księdza. Stonoga coś publikował, następnie kasował, a sprawa stawała się coraz głośniejsza.
Policja potwierdziła dziennikarzowi "Gwarka" jedynie przeszukanie plebanii. Prokuratura poinformowała nas, że chodziło o zabezpieczenie nośników, na których miały być treści niedozwolone.
Zbigniew Stonoga twierdził też, że w nocy przed plebanią zebrał się tłum ludzi, a policja miała ściągnąć posiłki, by nie doszło do linczu. – Zebrała się grupa gapiów, ale nie zachowywali się agresywnie. Nie było żadnego zagrożenia – powiedział wówczas rzecznik policji w Tarnowskich Górach.
Jak się później okazało, powodem przeszukania była wizyta w prokuraturze w Tarnowskich Górach kobiety, która twierdziła, że - obecnie już były - proboszcz parafii pod wezwaniem świętej Jadwigi w Ziemięcicach molestuje ministrantów. Miał jej o tym powiedzieć jej chrześniak, jeden z pokrzywdzonych. – Z tego, co mówiła kobieta wynikało, że ksiądz wysyłał ministrantom esemesy o erotycznym wydźwięku, wypytywał ich o różne, intymne szczegóły, o masturbację itp. – relacjonowała prokuratura. Wizyta w prokuraturze skończyła się formalnym zawiadomieniem o popełnieniu przestępstwa. Na plebanii zabezpieczono bardzo dużo materiałów, śledczy zastrzegali, że na ich zbadanie trzeba będzie poczekać.
Kobieta, która złożyła zawiadomienie o dokonaniu przestępstwa, z trzema ministrantami pojechała także do gliwickiej kurii. Tam spotkała się z delegatem biskupa do spraw ochrony dzieci i młodzieży. Reakcja władz kościelnych była błyskawiczna. Także poinformowały prokuraturę, a proboszcz został odsunięty od obowiązków i przeniesiony. Miał czekać na zakończenie postępowań prowadzonych przez prokuraturę i kurię.
W aktach sprawy jako potencjalne pokrzywdzone widnieje 9 osób. Na finał śledztwa trzeba było czekać prawie 3 lata.
– Zakończyło się umorzeniem – mówi zastępca prokuratura rejonowego w Tarnowskich Górach Beata Huras.
Jeden z zarzutów dotyczył całowania na powitanie (raz miał to być pocałunek w szyję) i obejmowania oraz propozycji udostępniania za pomocą internetu fotografii miejsc intymnych. Propozycje miały być kierowane za pomocą esemesów, w których można było dopatrywać się podtekstu seksualnego.
Prokuratura nie stwierdziła znamion popełnienia przestępstwa pedofilskiego, gdyż osoby, które miały być poszkodowane przez księdza, miały więcej niż 15 lat.
Drugi z zarzutów dotyczył posiadania materiałów pornograficznych o treściach pedofilskich. Zgodnie z Kodeksem karnym "Kto sprowadza, przechowuje lub posiada treści pornograficzne z udziałem małoletniego poniżej lat 15, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5". Biegli nie stwierdzili, by na posiadanych przez księdza materiałach występowały osoby poniżej 15. roku życia.
Postanowienie o umorzeniu śledztwa nie jest prawomocne. Strony mogą się od niego odwołać.
Czytaj też:
Nocne przeszukanie plebanii? Prokurator potwierdza. Co na to proboszcz?
Tarnowskie Góry. Wołała o pomoc. Strażacy uratowali 90-letnią kobietę
Tarnowskie Góry, Radzionków. Jest praca dla dyrektorów
[ZT]41722[/ZT]