Zamknij

Tarnowskie Góry. Szymon Kodrębski zdobył Kilimandżaro. Ma kolejne plany

20:02, 28.10.2023 aj
Skomentuj Atak szczytowy trwał 6 godzin. Fot. Archiwum prywatne Atak szczytowy trwał 6 godzin. Fot. Archiwum prywatne

Szymon Kodrębski z Tarnowskich Gór zdobył we wrześniu najwyższy szczyt Afryki – Kilimandżaro. To jego kolejne górskie osiągnięcie, tarnogórzanin jest w trakcie zdobywania Korony Europy, czyli najwyższych szczytów państw europejskich.

Do tej pory udało mu się zdobyć 15 z 46 szczytów Korony Europy, w tym Großglockner w Austrii, Gerlach na Słowacji, Zugspitze w Niemczech czy Galdhøpiggen w Norwegii. Zdobył również kilka alpejskich czterotysięczników oraz górę Kazbek w Gruzji, której szczyt ma wysokość 5054 m n.p.m.

– Wcześniejsze osiągnięcia, w tym zdobycie góry Kazbek, były bardziej wyczerpujące. Kilimandżaro to góra przystępna dla większości osób. Ważna jest odpowiednia aklimatyzacja i przygotowanie na duży wysiłek fizyczny. Ze względu na aklimatyzację wybraliśmy trasę, która oznaczała 6 dni wspinaczki. Były podejścia na 4200 m n.p.m, po czym zejścia na 3600 m n.p.m. żeby organizm mógł się przystosować – relacjonuje.

Najtrudniejszy był atak szczytowy, 8 września, rozpoczął się o godzinie 1.20 w nocy i w jego przypadku trwał  sześć godzin i dwadzieścia dwie minuty. Po pięciu godzinach wspinaczki czuł, że opada z sił. Na szczęście organizm dał radę. – Na samej górze powitało nas bezchmurne niebo, a temperatura wynosiła około minus 5 stopni Celsjusza. To był moment, który zapamiętam do końca życia, chwila, która udowodniła mi, że wytrwałość i pasja mogą przenieść góry – mówi. 

Z lokalnymi przewodnikami 

Wyprawę na Kilimandżaro wspólnie z kolegami z pracy planował na początku roku.

– Wybraliśmy trasę Machame, wyprawa w sumie miała trwać siedem dni, wspinaczka sześć. Wysłaliśmy zapytania do kilku lokalnych agencji organizujących wyjścia na Kilimandżaro, a w marcu wybraliśmy najlepszą spośród otrzymanych ofert. Musieliśmy skorzystać z usług agencji, ponieważ prawo pozwala na wjazd oraz wspinaczkę na terenie parku narodowego Kilimandżaro jedynie z lokalnymi, licencjonowanymi przewodnikami. Zapewnia to zarobek dla lokalnej społeczności – opowiada Szymon Kodrębski. 

Ostatecznie ekipa z Polski liczyła 6 osób. Część z nich postanowiła spędzić w Afryce kolejne 5 dni i wybrać się na safari – właśnie we wrześniu ma miejsce wielka migracja zwierząt. Do wyprawy przygotowywali się, kompletując sprzęt i trenując. Do grupy dołączyło kolejnych pięć osób: Amerykanin ze stanu Utah, małżeństwo ze Szwajcarii oraz nowożeńcy z Izraela.

Agencja zaopatrzyła ekipę w kilkunastu tragarzy oraz kucharza, którzy każdego dnia byli odpowiedzialni za złożenie i rozstawienie obozu i przygotowanie posiłków. Codziennie po kolacji sprawdzano stan zdrowia członków ekipy. Było to istotne ze ze względu na chorobę wysokościową. Spowodowana jest niezdolnością organizmu do przystosowania się do obniżonego poziomu tlenu w powietrzu na coraz wyższych wysokościach. Dlatego kluczowa jest aklimatyzacja.

– Podczas naszej siedmiodniowej wyprawy nocowaliśmy w sześciu obozach i mieliśmy okazję doświadczyć wszystkich oblicz górskiej przygody. Od uroków afrykańskich lasów deszczowych, po diametralnie zmieniające się warunki pogodowe, gdzie temperatura w nocy potrafiła spaść do  minus 17 stopni Celsjusza. Nasi lokalni przewodnicy okazali się być nie tylko ekspertami, ale także wspaniałymi towarzyszami podróży. Ich opowieści o historii i kulturze Tanzanii sprawiły, że wspinaczka była nie tylko fizycznym wyzwaniem, ale także podróżą przez lokalną tradycję i historię – relacjonuje. 

8 września o godz. 7.42 stanęli na szczycie Kilimandżaro, dokładnie na jej wierzchołku  Uhuru Peak, mierzący 5895 m n.p.m., który jest jednym ze szczytów wpisujących się do Korony Ziemi.

W planach Mont Blanc

Górska pasja tarnogórzanina trwa od 2014 roku i wędrówki żółtym szlakiem z Morskiego Oka do Doliny Pięciu Stawów Polskich przez Szpiglasową Przełęcz.  – Nawet nie przypuszczałem, że ta wycieczka stanie się punktem zwrotnym w moim życiu. Tamtego dnia potęga gór zrobiła na mnie niesamowite wrażenie, podziwiając górskie szczyty, poczułem coś, czego wcześniej nie doświadczyłem. Było to jakby odkrycie nowego świata, gdzie natura i człowiek łączą się w jedność – wspomina.

Zaczął planować kolejne górskie wędrówki. Pierwszym prawdziwym wyzwaniem okazało się zdobycie Rys zimą.

–To był moment, który zmienił moje podejście do górskich wędrówek. Zmaganie się z mrozem, śniegiem i wiatrem na tej wysokości było też walką z własnymi ograniczeniami. Po zdobyciu Rys, poczułem ogromną satysfakcję i chęć podjęcia większych wyzwań – wspomina. 

Zamierza kontynuować zdobywanie szczytów wchodzących w skład Korony Europy. 

– Niektóre z nich odwiedziłem podczas rodzinnych wycieczek czy wypadów z przyjaciółmi, którzy nie są wspinaczami. Niektóre próby kończyły się niepowodzeniem, głównie za sprawą złych warunków pogodowych, ale każde nieudane wejście daje mi możliwość wyciągnięcia wniosków oraz zwiększa motywację do podjęcia kolejnych prób – ocenia. 

W przyszłym roku przymierza się do wejścia na Mont Blanc. Będzie to jego czwarta próba, trzy razy przeszkodą była pogoda. Tym razem chce podejść od strony włoskiej. Jego przyszłe plany dotyczą też najwyższego szczytu Rosji - Elbrusa, a marzeniem jest zdobycie szczytów zaliczanych do Korony Ziemi. Szymon Kodrębski podkreśla, że w górskiej pasji bardzo wspiera go żona Marzena.

– Góry nauczyły mnie pokory, wytrwałości i szacunku do natury. To nie tylko sport czy hobby. To sposób na życie, który sprawia, że każdy dzień jest przygodą wartą przeżycia oraz sposobem na odkrywanie piękna świata i siebie samego - podkreśla. 

[FOTORELACJA]28015[/FOTORELACJA]

Czytaj także:

Groził 12-latkowi paralizatorem? Panika w sieci, a co ustaliła policja?

Tarnowskie Góry. Dostał mandat w wysokości 2500 zł

[ZT]44532[/ZT]

 

(aj)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

Śmiechu warteŚmiechu warte

0 1

A ja byłem na Świnicy i co z tego? Przecież na Kilimandżaro były już tabuny alpinistów. 12:44, 08.11.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%