To, co robił, było nie w smak władzy i gdy kolejne groźby nie pomogły, postanowiono ukarać go finansowo. Przyszli do niego milicjanci z komornikiem. Stara sutanna, brewiarz, z którym się nigdy nie rozstawał i kilka książek. Okazało się, że nie mają co zabrać ks. Franciszkowi Blachnickiemu. Tak między innymi wyglądała wolność, o której tyle mówił. W najbliższą sobotę w Tarnogórskim Centrum Kultury będzie można zobaczyć spektakl o wiarygodnym świadku Boga.
Rodzina Franciszka Blachnickiego przeprowadziła się do Tarnowskich Gór w 1929 r. Skończył szkołę podstawową, która dzisiaj nosi jego imię, potem Gimnazjum Męskie im. Księcia Jana Opolskiego, którego tradycje kontynuuje Liceum Ogólnokształcące im. St. Staszica. Zdecydowanie bardziej niż nauką interesował się harcerstwem.
Aresztowany w czasie II wojny światowej za działalność konspiracyjną, trafił do KL Auschwitz. Gdy wydawało się, że już nic gorszego nie może mu się przytrafić, wywieziono go do więzienia w Katowicach, gdzie został skazany na karę śmierci. Oczekiwał na wykonanie wyroku, ale po 4,5 miesiąca niespodziewanie karę zamieniono na 10 lat więzienia. W czasie zawieszenia między życiem a śmiercią doszło do nawrócenia Franciszka Blachnickiego, który wcześniej był osobą niewierzącą.
Po latach, tak jak wcześniej oddany był harcerstwu, tak teraz wykorzystując doświadczenie pracy z młodzieżą, zaczął tworzyć ruch oazowy. Pierwsze rekolekcje odbyły się w 1954 r. w Bibieli.
Ks. Blachnicki nie był dobrym mówcą, śmiał się, że sam kiedyś zasnął podczas swojego wykładu. Ale potrafił porwać młodych. Szacuje się, że przez formację oazową przeszło około 2 mln Polaków i to z Ruchu Światło-Życie ks. Blachnicki jest najbardziej znany.
Spektakl "Wiara. Ufność. Wolność. Rzecz o Franciszku Blachnickim" będzie można obejrzeć w TCK 6 listopada o godz. 18. Wystawi go Krakowski Teatr Hagiograf. Bilety kosztują 10 zł.
[ZT]32816[/ZT]