Świeże masło, doskonały biały ser twarogowy pakowany w kostki przez wiele lat były wizytówką Spółdzielni Mleczarskiej w Tarnowskich Górach. Były, bo już nie są. Od tygodni trwa cichy proces likwidacji majątku spółdzielni: część urządzeń serowarskich przewieziono do Zabrza, większość załogi otrzymała wypowiedzenia.
Artykuł archiwalny Teresy Nowak, opublikowany w Gwarku w styczniu 1999 r.
Jeszcze niedawno nic nie zapowiadało totalnej klęski. Wydawało się, że finansowe problemy są przejściowe, wywołane zamieszaniem wokół polskiego mleka i jego przetworów przed wejściem Polski do Unii Europejskiej i tradycyjnym letnim spadkiem popytu.
Sposobem na przetrwanie miała być fuzja z Okręgową Spółdzielnią Mleczarską w Zabrzu. Jednak okazało się, że produkcja mleczarska jest coraz bardziej deficytowa, a zadłużenie zbliża się do wartości połowy majątku trwałego spółdzielni. Długi nie było związane z kredytami, ale wyłącznie z należnościami wobec sosnowieckiej i zabrzańskiej spółdzielni za dostarczony przez nie towar.
Spółdzielnia miała też swoich dłużników – w tym zalegający z zapłatą ponad 70 tys. zł tarnogórski ZOZ.
Rozpoczęto poszukiwania sposobu wyjścia z impasu. Był autorski program naprawczy związkowców z „Solidarności”, zakładający rozbudowę sieci handlowej, ożywienie działań marketingowych i udostępnienie powierzchni magazynowych na hurtownie artykułów spożywczych.
Zarząd upatrywał upatrywał uzdrowienia finansów przez wydzierżawienie majątku spółki, w tym atrakcyjnej działki.