Podróżny wybierający się w świat bez dokumentów, spóźnialski na lotnisku, żartowniś pertraktujący z personelem. Takie osoby same sobie psują wakacje, a potem jeszcze mają pretensje do innych.
Stuprocentową gwarancję końca wakacji przed ich początkiem daje niepunktualność. Pasażer powinien się stawić na lotnisko w określonym czasie przed odlotem samolotu. Dwie godziny dają margines bezpieczeństwa, bo odprawa kończy się maksimum 40 minut przed odlotem, a tzw. boarding, czyli zajmowanie miejsc w samolocie na 20 minut przed odlotem.
Jakiś czas temu na lotnisko w Pyrzowicach przybyła kilkuosobowa ekipa, mająca lecieć na wakacje. Do odprawy podeszli, gdy jej czas minął, a stanowisko było już zamknięte. Rozpętała się awantura. Jej finał był taki, że niedoszli pasażerowie odeszli z kwitkiem, i okrzykami, że oni dopiero teraz pokażą obsłudze gdzie raki zimują. W międzyczasie zakończył się boarding i samolot poleciał bez nich. Spóźnienie jest więc bardzo skuteczną metodą na popsucie sobie wakacji.
Drugi, równie niezawodny przepis to metoda na dokumenty. Taka sytuacja miała miejsce na lotnisku parę dni temu. Paszport chłopca, który miał lecieć na wakacje z babcią, stracił ważność rok temu i nikt tego nie zauważył. Zamiast kąpieli i plaży w Tunezji, chłopakowi pozostały półkolonie w mieście.
Piotr Adamczyk z Katowice Airport mówi, że dokumenty muszą być ważne i aktualne. Był przypadek, gdy w podróż wybierał się mężczyzna z własnym co prawda dowodem osobistym, ale wcześniej zastrzeżonym przez siebie samego jako skradziony. Oczywiście nigdzie nie poleciał.
Bywa, że podczas kontroli dokumentów wychodzą na jaw śmieszne sytuacje. Do odprawy zgłosił się np. pasażer, który zamiast paszportu zabrał ze sobą kartę pojazdu, skądinąd bardzo podobną do paszportu. Oczywiście podróż z takim dokumentem nie wchodzi w grę, podobnie jak np. z prawem jazdy, legitymacją studencką itd. Paszport i dowód – tylko te dwa dokumenty potwierdzają tożsamość, a jej potwierdzenie to warunek wejścia na pokład samolotu.
Skutecznym sposobem na pozostanie na miejscu jest poprawione alkoholem poczucie humoru. Obsługa pyta rutynowo każdego, kto nadaje bagaż rejestrowany, czy nie ma w nim materiałów niebezpiecznych. Standardowa odpowiedź na standardowe pytanie powinna brzmieć "nie". Są jednak tacy, którym napędzany wódą język generuje "dowcipne" odpowiedzi w stylu "jest bomba", albo coś w tym rodzaju.
Efekt jest zawsze ten sam. Wszczęcie procedury przez służby alarmowe, sprawdzanie bagażu i mandat. O wyczynie pasażera dowiaduje się także kapitan samolotu i w 9 na 10 przypadków odmawia wzięcia dowcipnisia na pokład.
Dobrym sposobem, by nigdzie nie polecieć, jest także... pomylenie lotnisk. W kronikach Międzynarodowego Portu Lotniczego im. Wojciecha Korfantego odnotowano przypadki pasażerów, którzy przybyli zbyt późno, bo najpierw, zamiast do Pyrzowic pojechali do Balic.
Absolutnym hitem lotniskowych opowieści z cyklu jest ta o pasażerze, który z jakiejś odległej miejscowości udawał się na lotnisko do Pyrzowic. W nawigację wpisał "lotnisko, Katowice" i jechał prowadzony według elektronicznej mapy.
W końcu usłyszał "jesteś na miejscu", rozejrzał się wokoło i zdębiał. Zobaczył bowiem przedwojenny, niewielki budynek dworca i trawiasty pas. Co najciekawsze, był to adres jak najprawdziwszy. Lotnisko było? Było, tyle że Muchowiec.
Czytaj też:
Lotnisko, Pyrzowice. Pada rekord za rekordem obsłużonych pasażerów
Szafarka świecka 22:30, 13.07.2023
2 3
Stąd żydowski kardynał Ryś poleci na konklawe. 22:30, 13.07.2023
a i dodatkowo06:36, 14.07.2023
1 1
pomylenie dnia wylotu pół biedy jeśli jest przed, zdarza się, że jest po dacie wylotu spóźnienie. Nagminne jest zgłaszanie się do kontroli bezpieczeństwa z bagażem rejestrowanym i awantury o wodę i kosmetyki, a później robi się nie miło 06:36, 14.07.2023