Zamknij

Szkoła w Opatowicach. Więź z rodzicami i opowieści z kroniki

19:21, 11.11.2024 Jacek Tarski
1 / 3
Zdjęcia: archiwum/Gabriel Kessner Zdjęcia: archiwum/Gabriel Kessner

A to kraglik się odpiął, a to u mantlika guzik odpadł. Nawet zwykły „sos” się mylił, bo na Śląsku kluski polewało się zołzą – dzieci mówiące gwarą myliły więc sos z sosną.

Artykuł archiwalny Jacka Tarskiego opublikowany w Gwarku we wrześniu 2003 r.

Kiedyś w Opatowicach była szkoła, w jednym budynku z przedszkolem. Była to czteroklasówka.

Jej uczniowie w 2003 r. spotkali się na koleżeńskim zjeździe. Honorowymi gośćmi były Maria Jabłońska i Łucja Jonecko – obie pracowały w Opatowicach. Pani Jonecko była dyrektorką i wychowawczynią w przedszkolu, a pani Jabłońska uczyła w szkole, a potem została jej kierowniczką.

- Było mi trudno. Trafiłam tu z Nysy i zupełnie nie znałam gwary śląskiej. Z tego powodu zdarzyło się wiele zabawnych nieporozumień. A to kraglik się odpiął, a to od mantlika guzik uleciał, a tu ktoś po żymły szedł, a ja nie wiedziałam, o co chodzi. Stopniowo zaczęłam się jednak orientować w tych zawiłościach – wspominała pani Maria.

Fotografia z balu maskowego w 1962 lub 1963 r.

1 / 3
(Jacek Tarski)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
0%