Zamknij

Marek Cyl: to nie była czerwona kartka, tylko remis ze wskazaniem

Agnieszka ReczkinAgnieszka Reczkin 16:00, 19.04.2024
Marek Cyl już niebawem przestanie być wójtem. Fot. Archiwum M. Cyla Marek Cyl już niebawem przestanie być wójtem. Fot. Archiwum M. Cyla

O planach na przyszłość, sukcesach i porażkach ostatnich lat oraz radach dla następcy rozmawiamy z wójtem Świerklańca Markiem Cylem, który po dwóch kadencjach żegna się ze swoim stanowiskiem.

– Jak pan zareagował na wynik wyborów i minimalne zwycięstwo Grzegorza Zadęckiego?

– Byłem zaskoczony, ale przyjąłem wynik z pokorą, pogodziłem się z nim. Jestem demokratą z krwi i kości, szanuję wybór mieszkańców. Tak jak Grzegorz Zadęcki odwołam się to terminologii sportowej, tym razem bokserskiej: odbieram wynik wyborów jak remis ze wskazaniem. Nie uważam, żeby mieszkańcy dali mi czerwoną kartkę. Szybko pogratulowałem zwycięzcy, bo tak powinno być w demokracji. Wójtem jest się tylko przez chwilę, przyszedł mój czas. Dziękuję wszystkim, którzy oddali na mnie głos.

– Doszło do zmiany na stanowisku wójta, ale rada gminy pozostaje prawie w tym samym składzie. Jak pan to ocenia? Czy w tej sytuacji w ogóle może być mowa o dużych zmianach w gminie, "nowym otwarciu"?

– W czasie mojej kadencji miałem większość w radzie gminy. Oznaczało to, że braliśmy pełną odpowiedzialność za podejmowane decyzje. Radni nowego wójta nie mają większości. Języczkiem u wagi są reprezentanci KWW Strażacy. W tak małej gminie jak nasza trudno jednak mówić o koalicji i opozycji. Bywało, że moje decyzje radni popierali jednogłośnie. Myślę, że kurs działań w samorządzie będzie utrzymany. Wielkich zmian się nie spodziewam, wiele zadań jest rozpoczętych.

Życzyłbym sobie natomiast zmiany poziomu debaty, dużo będzie tu zależało od przewodniczącego nowej rady gminy.

– Co uważa pan za swój największy sukces jako wójta Świerklańca?

– Ludzi, z którymi współpracuję. Wójt sam niczego nie zrobi. Udało mi się zaprosić do współpracy osoby, dzięki którym gmina zaczęła się rozwijać. Rozpędzili pociąg szybko jadący naprzód. Na przykład moja zastępczyni Anna Kubica pozyskała wiele środków zewnętrznych, wcześniej tak dużych pieniędzy w gminie nie było.

Bardzo dobrze oceniam współpracę z dyrektorami gminnych placówek. Udały się inwestycje w ochronę środowiska, choć wiele jeszcze zostało do zrobienia. Duży postęp jest w oświacie. 10 lat temu brakowało miejsc w przedszkolach, teraz jest ich więcej niż chętnych. Nawet demonizowane zadłużenie jest niewielkie w porównaniu z ponad 190 mln zł pozyskanych dofinansowań.

– Co uważa pan za największą porażkę?

– Nigdy nie udaje się uniknąć porażek, nie myli się ten, kto nic nie robi. Jako osobistą porażkę traktuję to, że mogłem lepiej tłumaczyć mieszkańcom rzeczy robione w gminie, żeby nie było przeinaczania faktów. Mogłem wcześniej chwalić się tym, co dobrego zrobiliśmy. Na negatywne nastawienie w części miał wpływ brak informacji, a nawet manipulacja informacją.

– Czy coś zrobiłby pan inaczej?

– Wiele rzeczy dotyczących prowadzenia inwestycji. Położyłbym większy nacisk na ich nadzór. Trzeba jednak pamiętać, że trafiliśmy na trudny dla samorządu czas – pandemii, wojny w Ukrainie, inflacji. Ubolewam również, że biblioteka nie ma nowej siedziby, gdyż jest bardzo potrzebna. Myślę, że już w formie mediateki.

Na pierwszym miejscu dobro gminy

– Czy ma pan jakąś radę dla nowego wójta?

– Ważne, by korzystał z rad i podpowiedzi mądrych osób, dla których na pierwszym miejscu jest dobro gminy, a nie prywatne interesy. Grzegorz Zadęcki ma doświadczenie w zarządzaniu ośrodkiem sportu i rekreacji, jednak to co innego, niż kierowanie samorządem. Oby rozliczanie i kontestowanie nie przesłoniło tego, co jest ważne dla gminy. Myślę, że czas na ocenę tego, co zrobi nowy wójt, przyjdzie za około pół roku.

– Jakie ma pan plany? Czy dalej wiąże je pan z samorządem? Czy już się pan z nim żegna?

– To czas na chwilę odpoczynku, nadrobienie zaległości związanych z domem i rodziną. Obiecałem to żonie Joannie. Działalność w samorządzie to niestety także czas zabrany rodzinie.

Jeżeli chodzi o kwestie zawodowe, to mam kilka propozycji, ale jeszcze nie podjąłem żadnych decyzji.

Z samorządem na pewno się nie żegnam. Jeżeli ktoś spróbuje działalności samorządowej i daje mu to satysfakcję, to nie chce tego zostawiać, to trochę uzależnia. Człowiek zajmuje się ważnymi sprawami, pracuje dla ludzi. W Nakle Śląskim dostałem prawie 70 proc. głosów, mimo tych wszystkich problemów związanych z budową kanalizacji. Mieszkańcy mówią mi, żebym nie zostawiał tego, co rozpocząłem. Przypomnę, że zaczynałem działalność w radzie sołeckiej. Może czas wrócić do korzeni? Radnym został sołtys Nakła Śląskiego. Jeżeli pojawi się propozycja, żebym objął funkcję nakielskiego sołtysa, rozważę ją. Moje serce cały czas bije dla gminy Świerklaniec.

Czytaj też:

Izabela Domogała odwołana z zarządu Tauron Inwestycje

Czy S11 ominie Tarnowskie Góry? Ministerstwo odpowiada

Tarnowskie Góry. Zaczęła się walka o absolwentów?

Tarnowskie Góry. 50 lat razem, czyli złote gody [FOTO]

[ZT]50114[/ZT]

 

(esp)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
0%