Zamknij

Pochód w Tarnowskich Górach. Poturbowany król, hrabina w siodle i Sedlaczek z uniwersytetu

74%
16%
Agnieszka ReczkinAgnieszka Reczkin 07:59, 07.09.2024 ok. 1 min. czytania
1 / 3
Zdjęcia z archiwum Gwarka Zdjęcia z archiwum Gwarka

Pochód Gwarkowski jest jedną z najbardziej oczekiwanych atrakcji Gwarków. Rozmawialiśmy z niektórymi osobami, które w nim występują. Dlaczego hrabina Henckel von Donnersmarck nie jedzie w powozie i co się stało, że król Jan III Sobieski został przygnieciony przez swojego wierzchowca?

Na jego przejazd mieszkańcy zawsze czekają z niecierpliwością. Jan III Sobieski to kluczowa postać Pochodu Gwarkowskiego w Tarnowskich Górach. Od 1996 r. w tę rolę wciela się Arkadiusz Gaweł. Mieszka w Zbrosławicach, ale jak sam podkreśla, jest bardzo zżyty z Tarnowskimi Górami.

– Wcześniej jako Jan III Sobieski występował Stanisław Prussak. "Abdykował" i zapytał, czy go zastąpię. Oczywiście zgodziłem się – wspomina Arkadiusz Gaweł. Dosiadał już kilkunastu koni, najdłużej królewskim wierzchowcem była Brenda.

Dla Arkadiusza Gawła najważniejsza jest wspaniała atmosfera pochodu i publiczność.

- Obserwuję ludzi. Część osób zawsze jest w tym samym miejscu, wielu obserwuje pochód z okien mieszkań. Ci, których kiedyś widziałem jako małe dzieci, dziś oklaskują pochód już ze swoimi dziećmi – zauważa nasz rozmówca.

Mówi, że to właśnie publiczność tworzy wspaniałą atmosferę pochodu, że przejazdowi przy takim tłumie ludzi zawsze towarzyszą pozytywne emocje. – Jestem dumny z tego, że mogę odgrywać rolę króla Jana III Sobieskiego – podkreśla.

Jednak zdarzył się i bardzo niebezpieczny moment. Było to w czasie, kiedy pochód przechodził jeszcze ul. Krakowską. Do incydentu doszło już na jej końcu, przy wjeździe na rynek.

Arkadiusz Gaweł wspomina, że zza budynku ówczesnej restauracji Conieco nagle wyszedł fotograf. Miał ze sobą osłonę odbijającą światło. Tak niefortunnie ją ustawił, że słońce oślepiło Gregorego, którego dosiadał król.

– Koń stanął dęba, ale tym akurat się nie przejąłem. Zdarzało się to już wcześniej, przynajmniej była okazja do zrobienia zdjęć. Niestety, Gregory poślizgnął się na kostce i upadł na mnie. Publiczność zamarła, zapadła cisza.

Udało mi się jednak wydostać spod konia, pozbierać się, wsiąść na niego z powrotem i pojechać dalej. Byłem poobijany, koniowi na szczęście nic się nie stało – opowiada Arkadiusz Gaweł. To był ostatni rok, w którym pochód przechodził ul. Krakowską.

1 / 3

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 74%
nie podoba mi się 16%
śmieszne 5%
szokujące 1%
przykre 0%
wkurzające 5%
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
0%