Z uznaniem dla jego zasług nad opracowaniem technologii wytopu stali, wypowiadał się sam Fryderyk von Reden. Wiele lat spędził w Kaletach, pod koniec życia był właścicielem Katowic, ale pochowano go w Tarnowskich Górach.
Jego rodzina pochodziła z Czech lub Węgier, a z pisownią jego nazwiska historycy mają spore problemy. "W niemieckich dokumentach figuruje jako Koulhaaβ, natomiast Józef Piekarczyk, w swych studiach nad hutnictwem Górnego Śląska, używał nazwiska Koulhaszcz, ale spotykamy się też z pisownią Koulhaas, Kolhas, Koulhascz. Jednakże na jedynym ocalałym podręczniku gramatyki łacińskiej z Wrocławia, gdzie uczęszczał do gimnazjum, widnieje jego własnoręczny podpis: "Johannes Koulhaasz". Chyba on sam najlepiej wiedział, jak się pisze jego nazwisko" – podaje Edward Goszyk w książce "Pionier hutnictwa. Wynalazca z Kalet. Jan Ferdynand Koulhaasz", wydanej przez Stowarzyszenie "Nasze Kalety".
Drewniana figura upamiętniająca Jana Ferdynanda Koulhaasza. Ustawiono ją przed Miejskim Domem Kultury w Kaletach
Nad Małą Panew
W 1777 r. Koulhaasz wydzierżawił kuźnicę w Kuczowie. To tutaj jego eksperymenty mające na celu wytop stali przyniosły najlepsze efekty.
Nim trafił do Kuczowa, pracował w Pyskowicach, gdzie ze względu na brak odpowiedniej jakości stali, została zamknięta fabryka kos i noży do sieczkarń. "I odtąd już wszystkie poczynania, doświadczenia i prace Jana Ferdynanda Koulhaasza będą poświęcone znalezieniu metod produkcji właśnie takiego "odpowiedniego surowca". Dotychczas bowiem materiał uzyskiwany w dymarkach, świeżarkach czy nawet w wielkich piecach był raczej marnej jakości, a wyprodukowanie stali było dziełem czystego przypadku. Co prawda istniało parę ośrodków w Europie, gdzie uzyskiwano już stal (np. Styria, Brandenburgia), ale tamtejsi mistrzowie zazdrośnie strzegli tajemnic swego fachu" – napisał Edward Goszyk.
Historia kuczowskiej hamerni sięga XIV wieku. W roku 1721 wzniesiono w Kuczowie wielki piec, drugi na Górnym Śląsku po Halembie. Ten zakład hutniczy wraz ze świeżarką na miejscu i drugą w Mokrusie oraz świeżarko-cajniarką w Figlarni wydzierżawił Koulhaasz.
Koneksje Koulhaasza
Aby uzyskać wytop jak najlepszej jakości, Koulhaasz zabiegał o zastąpienie węgla drzewnego węglem kamiennym i koksem. "W ramach tego ważną sprawą stało się zwerbowanie i sprowadzenie tu spolegliwych stalowników z kraju i z zagranicy, dla których też w roku 1779 wystąpił o specjalne przywileje, by móc fachowymi siłami utrzymywać w ruchu swe przedsiębiorstwo. A mógł to zrobić, gdyż w międzyczasie nawiązał szereg ważnych dla niego znajomości między innymi z: radcą hutniczym Abtem czy później z dyrektorem Wyższego Urzędu Górniczego hrabią Redenem, czyli z wyższymi urzędnikami będącej jeszcze w tamtym czasie w budowie kopalni "Fryderyk" w Tarnowskich Górach i huty "Fryderyk" w Strzybnicy, inżynierem górniczym Salomonem Isaacem i szeregiem innych osobistości związanych z hutnictwem i górnictwem. Z tych kręgów rekrutowali się też później jego dwaj zięciowie" – podaje Edward Goszyk. Eksperymenty przynoszą skutki
W meldunku ministra Heinitza z 1779 r., który przygotowano dla króla, znajdował się taki wpis: "Koulhaasz posiada koło Tarnowskich Gór fabrykę stali cementowej, która dostarcza równie dobrą stal na stemple mennicze jak styryjska i brandenburska".
Rok później Koulhaasz został wymieniony jako jedyny śląski producent stali, co zaowocowało udzieleniem mu koncesji na założenie fabryki kos i noży do sieczkarń wraz z wyłącznością produkcji stali cementowej.
"Koulhaasz nabył teren nad rzeką Małą Panwią w pobliskich Kaletach, by tam wybudować stalownię z dodatkowymi urządzeniami hutniczymi oraz fabryczkę, mającą produkować wyroby, na które właśnie otrzymał licencję. Za tenutę dzierżawną i dostawy stali otrzymał od hrabiego P?cklera grunt, na którym wybudował piece surówkowe, rafinacyjne, do cementowania oraz osiem masywnych domów mieszkalnych dla robotników. Do tego doszły urządzenia i instalacje wodociągowe, kopanie rowów i sypanie grobli zaporowych celem zrobienia stawu i spiętrzenia w nim wody potrzebnej do napędu urządzeń. Zaraz też ten nowy zakład otrzymał urzędową nazwę "Stahlhammer" – napisał Edward Goszyk.
Dorównujące jakością styryjskim
Ponieważ kuczowski wielki piec i świeżarka były już przestarzałe, Koulhaasz kazał je zburzyć i wybudował w 1783 r. nowe. "Od samego początku swego panowania na Śląsku rząd pruski zmuszał właścicieli ziemskich czy różne spółki do uprzemysłowienia regionu. Tak to asesor Wyższego Urzędu Górniczego Schmidt podjął w roku 1783 negocjacje ze stowarzyszeniem kupców wrocławskich, aby ci wybudowali jakiś duży zakład hutniczy. W związku z wysuwanymi zastrzeżeniami wskazał im dzierżawcę hut Koulhaasza, który wykazywał się doskonałymi próbkami stali" – podaje autor książki. Ponieważ kupcy mieli wątpliwości co do rentowności przedsięwzięcia, zainwestowano w założenie w Kuczowie dwóch młotowni stali i fabryczki pilników. Dzięki Koulhaaszowi wyprodukowano tam próbki surowej jak i rafinowanej stali oraz pilniki dorównujące jakością styryjskim. Jak podaje Edward Goszyk, nowy wielki piec jeszcze w 1783 roku dostarczył 250 ton surówki. W zakładzie w Kuczowie wybudowano tłuczkę do wapnia potrzebnego jako topnik, powstał oddział szlifierski. Był też rzadko spotykany w innych kuźnicach ciężki młot.
Koulhaasz zaczął też pracować nad metodą uzyskania dobrze odsiarczonego koksu. Jego jakość poprawiła modernizacja wielkiego pieca. Ciągle udoskonalał procesy rafinacji stali. "Jego zasługi nad rafinacją stali przynoszą mu nie tylko honor, ale też wieczną zasługę dla produkcji stali" – docenił Koulhaasza hrabia Reden.
Pionier sprzedaje swoje zakłady
Edward Goszyk nazywa Jana Ferdynanda Koulhaasza "pionierem, torującym drogę górnośląskiemu przemysłowi".
W 1798 roku sprzedaje zakłady w Kuczowie, Kaletach i Mokrusie."Główny powód sprzedaży swych zakładów należy upatrywać w tym, że Koulhaasz doskonale wiedział, chociażby przez swego zięcia Weddiga, że wszelkie huty położone z dala od kopalń prędzej czy później muszą upaść. To jego wynalazki i usprawnienia, to przez niego wypracowane nowe metody stały się przyczyną jego upadku" – napisano w książce "Pionier hutnictwa. Wynalazca z Kalet. Jan Ferdynand Koulhaasz".
Za pieniądze ze sprzedaży kupił najpierw majątek rycerski Maciejkowice (obecnie na terenie Chorzowa), a później wieś Katowice. Zmarł w 1808 roku i został pochowany w grobowcu na cmentarzu ewangelickim w Tarnowskich Górach. Nie pozostały po nim żadne ślady.
W Kaletach zachował się dom Koulhaasza, ale po pożarze w 1846 roku i wielu przeróbkach wygląda już zupełnie inaczej niż za czasów mistrza.
W Kuczowie poza masami zalegającego gdzieniegdzie żużla wielkopiecowego, nie pozostał żaden ślad po jednym ze znaczniejszych ośrodków dawnego hutnictwa.
[ZT]26736[/ZT]