Zamknij

Czerwony dywan dla pasażera pociągu z Tarnowskich Gór do Tworoga. Kto wynajął specjalny skład i dlaczego?

19:50, 25.10.2021 Krzysztof Garczarczyk Aktualizacja: 10:06, 27.11.2021

W grudniu 2011 roku trasą kolejową nr 144 Tarnowskie Góry – Opole przejechał ostatni pociąg osobowy. W ten sposób zakończyła się historia jednej z najstarszych linii kolejowych na obecnych ziemiach polskich, zbudowanej w dwóch etapach, w latach 1857-1858.

Wraz z budową połączenia kolejowego z Tarnowskich Gór do Opola, której wielkim orędownikiem był hrabia Andreas Renard, powstawał także dworzec kolejowy w Tworogu. Warto wspomnieć o ważniejszych momentach z jego historii.

Rozkład jazdy do Opola

Według ustaleń Fryderyka Zgodzaja, znawcy dziejów Tworoga i okolic, teren, na którym zbudowano dworzec, budynki administracyjne, gospodarcze i torowisko, pierwotnie miał kilku właścicieli, którzy odsprzedali swoje działki przed 24 maja 1856 r. Byli to: Franz Piezuch, Marcus Scholltissek, Anton Ziaja, Ludwig Mainka, nieznany z imienia Hahn, właściciel ogródków pod wynajem, a także Andreas Jendrosch i Wazlaf Dudek.

11 października 1859 r. ukazał się pierwszy rozkład jazdy pociągów na trasie Tarnowskie Góry – Opole, z którego wiemy, że w ciągu dnia jeździły nią dwa pociągi, a każdy wykonywał po dwa kursy. Dla przykładu poranny pociąg, który odjeżdżał z Tarnowskich Gór o godzinie 6.45, w Tworogu był o 7.07, by po 5 minutach wyruszyć w dalszą drogę. Do Opola przyjeżdżał o 9.30. W drogę powrotną do Tarnowskich Gór ruszał o punktualnie o godz. 10, a w Tworogu był o 12.12, zatrzymywał się na 8 minut i jechał dalej do Tarnowskich Gór, gdzie kończył bieg o 12.48.

– Długo uważano, że budowę dworca w Tworogu rozpoczęto dopiero w 1860, a ukończono w następnym roku. Okazuje się jednak, że jego pierwsza część powstała jeszcze przed uruchomieniem pierwszego odcinka kolei w 1857 roku, służąc pracownikom kolejowym. Natomiast część dla pasażerów powstała rzeczywiście w 1861 roku. Dworzec zyskał obszerną poczekalnię i restaurację. Na stacji był też telegraf – informuje historyk z Tworoga.

Z dworcem kolejowym wiążą się różne ciekawe, a czasem i zabawne opowieści. Warto, za Fryderykiem Zgodzajem, przypomnieć choćby jedną z nich. 

Mistrz w swoim fachu

Mieszkał kiedyś w Kotach koło Tworoga malarz pokojowy, prawdziwy mistrz w swoim fachu. Mówiono, że gdy malował sypialnię, nie trzeba było wynosić z niej pierzyn, bo i tak nie zachlapałby ich farbą. Pewnego razu, a było to jeszcze przed pamiętnym plebiscytem górnośląskim 1921 roku, człowiek ten dostał bardzo intratne zajęcie w Tarnowskich Górach.  Zarobiwszy mnóstwo pieniędzy, poszedł do gospody, by wypłukać nieco kurzu z gardła.

Przepłukiwanie nieco się przedłużyło, a gdy wreszcie podchmielony artysta pędzla dotarł na dworzec, okazało się, że na najbliższy pociąg do Tworoga będzie musiał długo poczekać. Stojąc na pustym peronie, szybko doszedł do wniosku, że pieniędzy zostało mu jeszcze tak dużo, że może sobie nawet... wynająć pociąg specjalny – "Sonderzug". Jak pomyślał, tak zrobił, wszak żyje się tylko raz.

Gdy na stację Tworóg dotarła z Tarnowskich Gór wiadomość o przyjeździe pociągu specjalnego, od razu przystąpiono do zorganizowania rutynowej ceremonii jego powitania. Wiązała się z tym cała procedura: od wagonu do budynku dworca należało rozciągnąć czerwony dywan, a zawiadowca, którym był pruski podoficer z 12-letnią służbą, musiał mieć założony mundur galowy ze wszystkimi swoimi odznaczeniami. Nie mogło też zabraknąć orkiestry powitalnej, która w Tworogu składała się z 3 osób, grających na harmonii, flecie i bębnie.

"Sonderzug" powoli wjeżdżał na peron, a komitet powitalny w napięciu oczekiwał, cóż to za dostojny gość wyjdzie z pociągu. Podejrzewano, że może to być ktoś z rodziny księcia Hohenlohe z Koszęcina. Zawiadowca sprężystym krokiem podszedł do drzwi wagonu, by je otworzyć i gdyby nie to, że był pruskim podoficerem, co to niejedno w życiu widział, pewnie od razu padłby z wrażeniami. Oto bowiem z pociągu specjalnego najpierw wypadły drabiny, potem wiadra, a na koniec w drzwiach pojawił się wyraźnie rozweselony malarz z Kotów, niezbyt stabilnie trzymając się na nogach. 

Jako że zapłacił za wynajęcie pociągu, oddano mu należne honory i dopełniono ceremonii do końca. Następnie zabrano drabiny, wiadra i samego "dostojnego gościa", którego przeprowadzono przez dworzec i... bezceremonialnie zrzucono ze schodów. A tych schodków było i jest do dziś aż jedenaście!

Upadek był pewnie bolesny, ale malarzowi nic złego się nie stało. Dożył sędziwego wieku, a jego niezwykłą przygodę na dworcu w Tworogu wspominano w okolicy przez długie lata.

[artykuł archiwalny Gwarka]

[ZT]33172[/ZT]

 

(Krzysztof Garczarczyk)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(3)

KolejarzKolejarz

7 0

Chciałbym być malarzem🤣 07:34, 26.10.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

Super historia!Super historia!

6 0

No i to jest porządna historia, wygrzebana z papierzysk (akt, map i publikacji), skonfrontowana z tym, co opowiadało sobie kilka pokoleń mieszkańców oraz przedstawiona we frapujący sposób.
Szkoda, że o Tarnowskich Górach nikt w "Gwarku" nie potrafi niczego napisać w podobny sposób. Czyżby niewłaściwie dobierano rozmówców, łapiąc na ulicy pierwszych lepszych, którzy się akurat nawiną? 20:51, 26.10.2021

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

BiedronkaBiedronka

0 0

Dziś prawdziwych malarzy NIE MA W KOTACH 12:20, 02.11.2021


0%